Dwa nazwiska budzą kontrowersje. Duża niespodzianka, ale w sumie mało istotna. "Michniewicza da się zrozumieć"

Dwa nazwiska budzą kontrowersje. Duża niespodzianka, ale w sumie mało istotna. "Michniewicza da się zrozumieć"
Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Powołanie Mateusza Wieteski do reprezentacji Polski byłoby zaskoczeniem, gdyby nie kierował ją Czesław Michniewicz, darzący obrońcę Legii wyjątkową sympatią. Ale już obecność w kadrze Patryka Kuna trzeba traktować jako olbrzymią niespodziankę. Kontrowersyjną, lecz w sumie mało istotną. I całkiem sympatyczną.
Adam Nawałka zaczynał kadencję od porażek w sparingach i niezwykle szerokiej selekcji. To wtedy w reprezentacji Polski zadebiutowali m.in. Rafał Kosznik i Adam Marciniak, solidni ligowcy, którzy jednak nigdy nie prezentowali poziomu kadry narodowej. Dziś, po latach, ich występy są anegdotą i dowodem na to, że swego czasu z orzełkiem na piersi mogli grać “wszyscy”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kto wie, czy za kilka lat podobnie nie będziemy traktować obecnych powołań Czesława Michniewicza dla Mateusza Wieteski i Patryka Kuna. Niewykluczone, że piłkarze odpowiednio Legii Warszawa i Rakowa Częstochowa dostaną szansę w meczu towarzyskim ze Szkocją. Ich przyjazd na kadrę budzi jednak wątpliwości natury czysto sportowej. “Wietes” nie jest nawet w ligowej czołówce na swojej pozycji. Kun zaś wprawdzie radzi sobie świetnie jako wahadłowy Rakowa Częstochowa, ale, po pierwsze, to nadal tylko Ekstraklasa, a po drugie, akurat kandydatów do gry na lewym wahadle nie brakuje.

Nagroda

Z drugiej strony, da się kupić argumentację Czesława Michniewicza, który sam przyznaje, że chce sprawdzić Kuna w “warunkach bojowych”, dając mu szansę debiutu w Glasgow.
- Cały czas szukamy różnych rozwiązań na dwóch pozycjach. Stąd też powołanie dla Patryka Kuna, bo to zawodnik, który może nam dać dużo opcji. Jeśli będą sprzyjały okoliczności, chciałbym go zobaczyć chociaż przez chwilę w meczu ze Szkocją. Zobaczyć, czy wytrzymuje ciśnienie, czy trema go nie zjadła - powiedział na łamach serwisu “Łączy nas Piłka”. Ale niczego nie przesądzam, bo mamy tylko sześć zmian - dodał asekuracyjnie.
- Idealny piłkarz na pozycję wahadłowego, grający w tym systemie w klubie. Dlatego powinien się szybko wkomponować. Ma szybkość i wydolność, nie boi się grać jeden na jednego. Kogoś takiego nam trzeba - to z kolei słowa selekcjonera dla “Sport Interii”.
Michniewicz podkreśla też, że powołanie to pewnego rodzaju nagroda dla Kuna. I z tym zdecydowanie można się zgodzić, bo filigranowy wahadłowy przeszedł imponującą drogę, by znaleźć się w obecnym miejscu. Rozwój jego kariery jest dowodem na to, że ciężka praca popłaca. Kilka lat temu słabo radził sobie w ekstraklasowej Arce Gdynia, a dziś należy do wyróżniających się graczy zespołu bijącego się o mistrzostwo kraju i zaraz przybije piątkę z Robertem Lewandowskim na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Warto spełniać marzenia.
Powołanie Kuna więc może dziwić, tyle że tej kadrze nie zaszkodzi. Bo czym? Pamiętajmy, że trzon drużyny wydaje się niepodważalny, a to, kto będzie zawodnikiem numer 25, 27 czy 29, nie ma wielkiego znaczenia. Podobnie jest z Wieteską - można założyć, że żaden inny selekcjoner nie powołałby do kadry stopera Legii, lecz Michniewicz ma do niego akurat wyjątkową słabość. O ile nagle nie zobaczymy go w podstawowym składzie 28 marca kosztem Jana Bednarka, Tomasza Kędziory czy Bartosza Bereszyńskiego, o tyle możemy być spokojni i traktować ten ruch jako kontrowersję, ale nie zaskoczenie ani coś, o czym warto rozprawiać dłużej niż jeden dzień.

Zaufajmy

Pozostałe posiłki z Ekstraklasy to także uzupełnienia głębi składu. Kamil Grosicki jest łatwym obiektem krytyki, jednak broni się sportowo, ponadto Michniewicz nie ukrywa, że powołania dla dynamicznych skrzydłowych są rozwiązaniem awaryjnym na wypadek konieczności zmiany taktyki w trakcie finału baraży. Stąd obecność “Grosika” czy Konrada Michalaka. Ponownie jak w przypadku Kuna - działania selekcjonera można zrozumieć.
Warto dać Czesławowi Michniewiczowi kredyt zaufania. Szeroka kadra jest sensowna z uwagi na zagrożenia wynikające z obowiązku wykonywania reprezentantom testów na koronawirusa. Żaden piłkarz będący kluczowym ogniwem tej drużyny nie został pominięty. A kontrowersje? Były, są i będą. Pamiętajmy, że selekcjoner został zatrudniony w roli “zadaniowca”. Ma awansować na mistrzostwa świata. A to, czy dokona tego (lub nie), mając obok siebie na ławce Kuna, Wieteskę czy Salamona, nie jest istotne.

Przeczytaj również