Fabiański: Mam do siebie pretensje, że nie pomogłem w karnych

Fabiański: Mam do siebie pretensje, że nie pomogłem w karnych
Tomasz Bidermann / Shutterstock.com
– W szatni panuje cisza i smutek. Odpadnięcie w tej fazie turnieju boli bardzo, tym bardziej po serii rzutów karnych. Półfinał był blisko, szkoda, że przegraliśmy po rzutach karnych. Warto jednak pamiętać, że w całym turnieju nie przegraliśmy żadnego spotkania ani w 90, ani w 120 minutach – powiedział po spotkaniu bramkarz reprezentacji Polski, Łukasz Fabiański, cytowany przez serwis laczynaspilka.pl.
– Myślę, że jeśli wyciągniemy właściwe wnioski i nie przesadzimy z pewnością siebie, ten turniej będzie dla nas bardzo pozytywnym kopniakiem, by ruszyć do przodu i przystąpić z werwą do eliminacji mistrzostw świata. Uważam, że potwierdzimy, iż ta drużyna idzie w naprawdę dobrym kierunku. Dopiero za kilka dni ocenimy na chłodno turniej i jestem pewien, że znajdziemy wiele powodów do zadowolenia. Warto wierzyć w ten zespół - dodał.
Dalsza część tekstu pod wideo
– Wydawało się, że kontrolowaliśmy mecz, kreowaliśmy sporo sytuacji. Zabrakło jednak drugiej bramki. Portugalia ma bardzo dobrych zawodników, wystarczył jeden moment nie uwagi. Rywale mieli też trochę szczęścia, że po strzale piłka odbiła się rykoszetem, w innym przypadku raczej bym ją sięgnął. Ten mecz przez pełne 120 minut był w naszym wykonaniu lepszy niż ten ze Szwajcarią, Portugalczycy nie zepchnęli nas do defensywy. Owszem, były momenty, gdy zwalnialiśmy tempo i utrzymywaliśmy się przy piłce, ale przede wszystkim liczy się skuteczność i efektywność. Mieliśmy wszystko pod kontrolą, szkoda, że nie powiodło się na finisz - ciągnął Fabiański.
– Przy bramce, gdy Renato Sanches zaczął schodzić do środka, na chwilę straciłem go z pola widzenia. Z mojej perspektywy wydawało się, że zostaliśmy zbyt głęboko w polu karnym. To trudna sytuacja dla bramkarza, im głębiej ustawieni są obrońcy, tym trudniej o skuteczną interwencję. Do tego doszedł rykoszet, poszedłem w pierwsze tempo i już nie zdążyłem wybronić strzału - tłumaczył.
– Mam do siebie duże pretensje, że przez dwie serie rzutów karnych nie pomogłem drużynie. Owszem, strzały były precyzyjne, ale wiadomo, że w takich momentach liczy się na bramkarza - zakończył.

Przeczytaj również