Finał EURO 2020 to dopiero początek. Przed nami dekada wielkich sukcesów reprezentacji Anglii

Finał EURO 2020 to dopiero początek. Przed nami dekada wielkich sukcesów reprezentacji Anglii
Han Yan/Xinhua/PressFocus
Premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson, ma ogłosić dodatkowy dzień wolny od pracy, jeśli reprezentacja Anglii zdobędzie w niedzielny wieczór mistrzostwo Europy. Nawet w przypadku ewentualnego niepowodzenia w wielkim finale EURO 2020 na Wyspach nie powinni się jednak martwić. W najbliższych latach zanosi się bowiem na angielską dominację na wielkich turniejach.
Istnieje cecha wspólna, łącząca kilku ostatnich mistrzów świata i Europy. Reprezentacja Francji sięgnęła po złote medale mundialu w Rosji dwa lata po tym, jak przegrała przed własną publicznością finał EURO 2016. Tymczasem Portugalia sama pokonała wtedy “Trójkolorowych” cztery lata po tym, jak nieszczęśliwie i dopiero po konkursie rzutów karnych uległa w półfinale wcześniejszego turnieju o mistrzostwo Europy z 2012 roku Hiszpanii. Wreszcie Niemcy triumfowali w 2014 roku na mistrzostwach świata w Brazylii, mając za sobą trzy przegrane półfinały (MŚ 2006 i 2010 oraz EURO 2012) i jeden finał (EURO 2008) wielkich turniejów.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jeśli trend ma zostać kontynuowany, w niedzielnym finale tegorocznego czempionatu Starego Kontynentu górą będzie reprezentacja Anglii, czyli czwarta drużyna mundialu sprzed trzech lat.

Nie taka młoda?

Zostawmy jednak nadchodzący, wielki pojedynek na Wembley, w którym sama obecność zespołu Garetha Southgate’a może stanowić pewnego rodzaju niespodziankę. Osobiście przewidywałem, że Anglia wygra jeden z najbliższych turniejów o mistrzostwo Europy lub świata. Ale nie wcześniej niż w 2024 lub 2026 roku. Spodziewałem się, że tegoroczne EURO oraz przyszłoroczny mundial posłużą jeszcze - wzorem poprzednich zwycięzców wielkich, piłkarskich imprez - tej ciągle młodej drużynie na zebranie cennego doświadczenia, w tym być może zdobycie pierwszego medalu (ale nie złotego). W tym roku, biorąc pod uwagę turniejową drabinkę, obawiałem się wręcz rozczarowania w postaci przedwczesnego odpadnięcia Anglików w 1/8 finału z rąk drugiego zespołu tzw. “grupy śmierci”, czyli Francji, Niemiec lub Portugalii.
Jak się okazało, ekipa Southgate’a zdołała jednak wykorzystać najpierw atut własnego boiska i pokonać naszych zachodnich sąsiadów, a następnie - podobnie jak na mistrzostwach świata w Rosji - korzystny układ gier, by ostatecznie zameldować się aż w finale, w którym może nawet uchodzić za lekkiego faworyta.
Przyglądając się angielskiej kadrze na kończącym się turnieju, można zresztą dojść do wniosku, że wcale nie jest ona aż tak młoda. Co prawda żadna inna reprezentacja na EURO 2020 nie wystawiła do gry tak wielu zawodników poniżej 23. roku życia (siedmiu), którzy na dodatek rozegraliby w sumie aż tyle meczów (do finału: 17 w podstawowym składzie i 5 w roli rezerwowych), ale równocześnie warto zauważyć, że w wyjściowej jedenastce Wyspiarzy nie brakuje stosunkowo doświadczonych graczy. Należą do nich:
  • blisko 28-letni kapitan drużyny - Harry Kane
  • rówieśnik Kane’a - Harry Maguire
  • o raptem rok młodszy od poprzedniej dwójki - John Stones
  • mający na koncie ponad 60 występów w reprezentacji, 26-letni Raheem Sterling
  • 31-letni Kyle Walker
Swoim doświadczeniem służą też Anglii w tym turnieju dwaj inni piłkarze “z trójką z przodu” - Jordan Henderson oraz Kieran Trippier.
Dla porównania: kiedy reprezentacja Francji zdobywała przed trzema laty mistrzostwo świata, w jej podstawowym składzie grało aż trzech 31-latków (Olivier Giroud, Hugo Lloris i Blaise Matuidi), ale też 22-letni boczni obrońcy: Lucas Hernandez i Benjamin Pavard oraz oczywiście nastoletni Kylian Mbappe.

Równowaga

Na EURO 2020 Gareth Southgate stawiał dotychczas od pierwszej minuty na od dwóch do nawet czterech młodych zawodników:
  • 22-letniego Declana Rice’a - 6 razy
  • o cztery dni starszego od pomocnika West Hamu Masona Mounta - 4 razy
  • 19-letniego Bukayo Sakę - 3 razy
  • 21-letniego Phila Fodena - 2 razy
  • rówieśników gracza Manchesteru City, Reece’a Jamesa i Jadona Sancho - po jednym razie
Trzykrotnie z ławki rezerwowych wchodził również obchodzący w trakcie turnieju 18. urodziny Jude Bellingham.
Nie sposób nie zwrócić jednak uwagi, że żaden z wymienionych wyżej piłkarzy nie odegrał na trwających mistrzostwach Europy absolutnie kluczowej roli. Dość napisać, że ta siódemka nie strzeliła jeszcze na kończącej się imprezie ani jednego gola i zanotowała raptem jedną asystę. Ta nie miała zresztą większego znaczenia. Mason Mount dograł bowiem piłkę z rzutu rożnego na głowę Jordana Hendersona przy rozstrzygniętym już wyniku ćwierćfinałowego spotkania z Ukrainą.
Nie mniej niż 100% zdobyczy bramkowej Anglii, nie licząc samobójczego trafienia Simona Kjaera w półfinale przeciwko Danii, na drodze do finału EURO 2020 rozdzielili pomiędzy siebie wspomniani w poprzedniej części tego artykułu doświadczeni reprezentanci - Kane (4), Sterling (3), Maguire i Henderson (1). Asysty, poza Mountem, mają z kolei na swoim koncie Luke Shaw (3), Jack Grealish (2), Kalvin Phillips i Sterling (po 1). Może się to, rzecz jasna, zmienić w finale.
Niewykluczone, że Anglicy osiągnęli zatem perfekcyjną równowagę pomiędzy - tak ważnym na wielkich turniejach - doświadczeniem a młodością. Liczby to przecież nie wszystko. Rice rozegrał wszystkie dotychczasowe mecze od początku, ponieważ zapewnia drużynie stabilizację w środkowej strefie boiska. Gdyby nie wymuszona izolacja w trakcie imprezy, znakomity nie tylko w fazie posiadania piłki, ale również przy wysokim pressingu Mount zapewne miałby na koncie więcej występów. Saka najpierw porwał publiczność na Wembley przeciwko Czechom i Niemcom, aż wreszcie wypracował wyrównujące trafienie (autorstwa Kjaera) przeciwko Danii. Na początku turnieju, w meczu z Chorwacją, obiecująco zaprezentował się też Foden.

Przyszłość

Gdyby to któryś z młodych, angielskich piłkarzy rozstrzygnął losy niedzielnego finału EURO 2020, mogłoby to stanowić symboliczny początek wyspiarskiej dominacji w wielkich turniejach. Ta dekada może należeć do Anglików nie tylko ze względu na zawodników, którzy już mają szansę zdobyć mistrzostwo Europy. Nie należy zapominać również o tych, którzy nie zostali powołani na tę imprezę ze względów zdrowotnych, w wyniku przegranej tym razem rywalizacji o miejsce w kadrze czy innego tempa rozwoju niż największe obecnie młode gwiazdy.
Jak bardzo mocna może być Anglia na kolejnych wielkich turniejach? Przyjrzymy się wybranym nazwiskom:
  • James Maddison (rocznik 1996)
  • Aaron Wan-Bissaka, Dean Henderson, Tammy Abraham, Harvey Barnes (1997)
  • Trent Alexander-Arnold, Ben Godfrey, Eberechi Eze, James Justin (1998)
  • Dwight McNeil, Joe Willock, Tyrick Mitchell (1999)
  • Callum Hudson-Odoi, Emile Smith Rowe, Conor Gallagher, Tariq Lamptey (2000)
  • Mason Greenwood, Curtis Jones, Luke Thomas (2001)
Gareth Southgate będzie miał w kim wybierać i szukać alternatyw w zasadzie na każdej pozycji: od bramkarza (Henderson), środkowego (Godfrey) i bocznych (Alexander-Arnold, Wan-Bissaka, Lamptey, Justin, Thomas, Mitchell) obrońców, przez środkowych pomocników (Maddison, Jones, Smith Rowe, Willock, Gallagher), aż po zawodników stricte ofensywnych (Greenwood, Abraham, Hudson-Odoi, Eze, Barnes, McNeil). A przecież stopniowo “do głosu” dochodzić będą też kolejne wielkie talenty z następnych roczników.
Niezależnie od tego, czy “futbol wróci do domu” już w niedzielny wieczór, wiele wskazuje na to, że co się odwlecze, to nie uciecze. Koniec cierpień angielskich fanów zbliża się na dobre. Czas wynagrodzić lata upokorzeń.

Przeczytaj również