Fojut: Na Wyspach mecze w święta mają dodatkowy "smaczek"

Fojut: Na Wyspach mecze w święta mają dodatkowy "smaczek"
MediaPictures.pl/Shutterstock
- Nie zdarzyło mi się grać w Wigilię, ale grałem w pierwszy i drugi dzień świąt, przed Wigilią i dzień po świętach - mówił w rozmowie z oficjalną stroną Pogoni Szczecin Jarosław Fojut, który doświadczył świątecznego grania na własnej skórze.


Dalsza część tekstu pod wideo
- Na Wyspach jest tak, że te mecze mają zawsze dodatkowy smaczek, a terminarz jest tak ustalony, że można grać same fajne spotkania. Zdarzało mi się wtedy grać derby będąc w Luton i w Dundee. Dla tamtejszych kibiców to niesamowita historia i tradycja. Jest to wpisane w spędzanie świąt. Pójście na mecz, zapełnienie stadionu, zabawa, czasami po wysokoprocentowych trunkach. Często te pojedynki mają super atmosferę. Każdy liczy, że będzie grał u siebie i najlepiej przeciwko dobrym zespołom – opisuje stoper Pogoni.


Obrońcy nie przeszkadzały służbowe obowiązki w święta. - Mimo tego, że u nas święta kojarzą się z rodzinną atmosferą, to ja jako Polak i tak dobrze się wtedy czułem. Grudzień i styczeń to najważniejsze momenty w całym sezonie. Mało się wtedy odpoczywa, a bardzo dużo gra. Gdy się trenuje i ma w głowie, że okres świąteczny i sylwestrowy jest czasem gry w piłkę, to nie ma znaczenia świąteczna atmosfera – podkreśla zawodnik w rozmowie z oficjalną witryną Dumy Pomorza. 


- Gdy grałem w Luton, to raz zdarzyło się, że w Wigilię byłem w hotelu, bo w następny dzień graliśmy mecz, ale wtedy nie miałem jeszcze żony i dzieci. Rok temu z kolei przez święta leżałem w łóżku z powodu choroby, a następnego dnia grałem mecz – opowiada piłkarz – Z kolei pierwsze święta po wyjeździe na Wyspy spędziłem w domu. Potem, będąc już w pierwszej drużynie, jeździłem już na mecze i zostawałem w Anglii. Czasami ktoś przyjeżdżał do mnie z Polski, ale na święta byłem u rodziny, u której mieszkałem.


W brytyjskich klubach nie ma natomiast wspólnego świętowania na klubowej wigilii. - Na Wyspach jest taka tradycja, że tydzień przed świętami cała drużyna wyjeżdża poza miasto. Jest to oficjalne wyjście, wszyscy o tym w klubie wiedzą, a opłacane jest to z kar, które zbiorą się przez cały rok. Nazywa się to Christmas Party. Rok temu jeździłem do Dublina i było tam 10 innych zespołów. Często zdarza się, że spotykamy się w jednym pubie z innymi ekipami. Rok temu widziałem się na przykład z Bartkiem Białkowskim z Ipswich – tłumaczy Fojut.

Przeczytaj również