Głowacki po derbach: Czuliśmy, że mecz jest nasz

Głowacki po derbach: Czuliśmy, że mecz jest nasz
asinfo
Wisła Kraków po raz pierwszy od 1931 roku zaaplikowała Pasom cztery gole na ich stadionie. Jednym z bohaterów wielkiego triumfu Białej Gwiazdy był jej kapitan Arkadiusz Głowacki, który prawie 8 lat czekał na zwycięstwo przy Kałuży. 38-latek doczekał się, a Wisła pokonała Pasy aż 4:1.
- Rzeczywiście, nie spodziewaliśmy się, że ten mecz tak dobrze nam się ułoży, choć bardzo się do niego mobilizowaliśmy. Na początku chciałbym podziękować trenerowi Kiko Ramírezowi za tę pracę, którą wykonał dla Wisły, dla dobra tego klubu. Myślę, że zasłużył na podziękowania, a jego trud i praca były widoczne każdego dnia - rozpoczął „Głowa”, dla którego było to piętnaste ligowe starcie derbowe w karierze.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przez pierwsze pół godziny to gospodarze przeważali, ale odpowiedź Wisły była piorunująca. Dwa gole w końcówce pierwszej części spotkania w zasadzie zakończyły mecz. - Trener Sobolewski przed meczem ostrzegał nas, że będzie mnóstwo momentów, w których trzeba będzie się całkowicie poświęcić, momentów, kiedy gol dla Cracovii będzie wisiał na włosku. Uczulał nas, że trzeba to przetrwać i tak rzeczywiście było - przetrzymaliśmy trudne momenty i skończyło się to bramką dla nas, potem kolejną i czuliśmy, że ten mecz jest już nasz - przyznał kapitan Wisły.

 

- Czasem mecz układa się niekoniecznie tak, jak byśmy sobie to wymarzymy, jednak nie jest to powód do zmartwienia. Trzeba szybko dostosować się do warunków na boisku, wierzyć, że w którymś momencie wszystko się obróci. Tak właśnie było. Graliśmy wiele spotkań, kiedy niby wszystko się układało, a rywal nagle strzelił gola i odmienił jego losy. Dziś ta odmiana była po naszej stronie - ale mocno na to pracowaliśmy - dodał weteran ekstraklasowych boisk.

 

Ostatni raz Wiślacy wygrali przy Kałuży po pamiętnej bramce Nourdina Boukhariego w 94. minucie starcia z 5 listopada 2010 roku. - Nie pamiętam kiedy wygrałem tu derby, więc jest to spory powód do radości. Jak w każdych derbach, mecz ten kosztował sporo emocji. Każdy w głowach wyobrażał sobie, co może się wydarzyć, gdyby coś poszło nie tak. Byliśmy jednak bardzo skoncentrowani i to był klucz do wygranej - analizował „Głowa”.

 

Po raz pierwszy w barwach Wisły przez całe spotkanie Arkadiusz Głowacki miał okazję wystąpić w duecie z Marcinem Wasilewskim. Duet budzących grozę stoperów w zasadzie zneutralizował Krzysztofa Piątka, który nie miał szans w pojedynkach z defensorami. - Prawda jest taka, że z Marcinem ostatnio grałem razem chyba w młodzieżówce u Lesława Ćmikiewicza. Może był jeszcze jeden mecz w seniorskiej kadrze - z Węgrami w 2011 roku. Sporo jest obaw, kiedy gra się z nowym partnerem, trzeba wyjść jeszcze bardziej skoncentrowanym, bo nie znamy jeszcze swych zwyczajów i nawyków - przekonywał „Głowa”, który kilkukrotnie popisał się kluczowymi interwencjami. Na pochwałę zasługuję zwłaszcza ta po strzale Michała Helika. 

Przeczytaj również