Miał być hit, jest kit. Gole i asysty? A na co to komu? Dawid Kownacki od pół roku szuka formy

Miał być hit, jest kit. Gole i asysty? A na co to komu? Dawid Kownacki od pół roku szuka formy
Dziurek / shutterstock.com
Poprzedni sezon kończył w dobrym stylu. Na początku maja swoim trafieniem zapewnił Fortunie remis z Freiburgiem, a sześć dni później wpisał się na listę strzelców nie byle gdzie, bo na Signal Iduna Park, pokonując golkipera Borussii Dortmund. Na tym jednak jego licznik się zatrzymał. Od prawie siedmiu miesięcy Dawid Kownacki nie strzelił żadnego gola. Nie zanotował też asysty. Owszem, od dłuższego czasu “Kownaś” to już skrzydłowy, nie snajper, ale mimo wszystko, takie liczby jednak nie przystoją.
Szczególnie, że od wychowanka Lecha Poznań po prostu trzeba wymagać. Latem zeszłego roku wychodził przecież w pierwszej jedenastce na Mundialu. Radził sobie też w Sampdorii, chociaż tam zazwyczaj był zmiennikiem. Gdy jednak już pojawiał się na murawie, często pakował piłkę do siatki. Po sześciu meczach w barwach “Sampy”, wyliczono, że strzelał bramkę co… 35 minut.
Dalsza część tekstu pod wideo
Później było już gorzej i ostatecznie Kownacki w Genui kariery nie zrobił. Stracił zaufanie trenera, przeniósł się na wypożyczenie do Düsseldorfu, gdzie zaczął radzić sobie całkiem nieźle. W pamięci szczególnie zapadł jego występ przeciwko Schalke, w którym dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku…
We wrześniu wypożyczenie do niemieckiej ekipy automatycznie zmieniło się w transfer, bo “Kownaś” rozegrał piętnaście spotkań. Transakcja nie byle jaka, bo najdroższa w historii klubu, opiewająca na 7.5 miliona euro.

Bez goli, bez asyst

Od tego czasu, a nawet trochę wcześniej, zaczął się jednak impas. Trzeba przyznać, że sprawy nie ułatwiały Polakowi kontuzje, które mogły wybić go z rytmu. Już na rozgrywanym w czerwcu Euro U21 Kownacki występował z niedoleczonym urazem uda. Wytrwał przez niecałe dwa spotkania. Z Hiszpanią już nie zagrał.
Później te same problemy ciągnęły się za nim w Düsseldorfie. Wrócił do gry pod koniec sierpnia i od tego czasu występuje już praktycznie regularnie. Przez niewielki problem z przywodzicielem wypadł jeszcze tylko z październikowego spotkania przeciwko Herthcie.
Zniknęły kontuzje, zniknęły gole, ale… nie zniknęły powołania do kadry. Kownacki mimo statystyk 0-0 ciągle cieszy się dużym zaufaniem Jerzego Brzęczka. We wrześniu zagrał 15 minut w Ljubljanie przeciwko Słowenii, a także wyszedł w pierwszej jedenastce na domowe spotkanie z Austrią, ale zagrał bardzo słabo, zresztą jak cała kadra. Nie ominęło go też powołanie na mecze listopadowe. Tym razem jednak nie podniósł się z ławki.
Łącznie Kownacki pojawiał się w tym sezonie na murawie 15 razy. Większość spotkań rozpoczynał w pierwszej jedenastce, a liczb dalej nie widać. Swoją indolencję polski piłkarz starał się tłumaczyć w wywiadzie z Robertem Błońskim i Dominikiem Piechotą z “Przeglądu Sportowego”.
- Z rytmu wybijają mnie kontuzje, z powodu których straciłem okres przygotowawczy i źle zacząłem sezon. Ostatnio pojawiała się złość, niecierpliwość i skakało ciśnienie, ale próbuję myśleć pozytywnie. Wiem, że się przełamię, mam wsparcie trenera i dyrektora sportowego. Słowa szkoleniowca, który uważa, że pomagam drużynie, są kluczowe - wyjaśniał.

W ślady Piszczka?

Karię Kownacki rozpoczynał jako typowy napastnik. W ostatnim czasie jest już skrzydłowym, a skoro teraz wyróżnia się przede wszystkim “pomaganiem drużynie” to może w niedalekiej przyszłości wylądować na… boku obrony. Sam “Kownaś” takiej przemiany nie wyklucza.
- W stylu gry, jaki ma Fortuna Düsseldorf, często występuje jako obrońca. I czasem w trakcie spotkania są takie sytuacje, że defensor włączy się w atak, a ja zajmuję jego pozycję. I podoba mi się to, nie mam czegoś takiego, że martwię się powrotem, bo jestem ofensywnym zawodnikiem. Wślizg, odbiór piłki – cieszy mnie to, sprawia mi satysfakcję - mówił w rozmowie z kanałem “Foot Truck”.
Czyżby więc Kownacki miał przebyć podobną drogę jak Łukasz Piszczek? Jeśli dalej lepiej będą wychodziły mu wślizgi niż gra ofensywna, może okazać się to całkiem niezłym pomysłem. Póki jednak Polak odpowiada przede wszystkim za kreowanie i wykańczanie sytuacji, fajnie byłoby czasem znaleźć drogę do siatki.
Co ciekawe, głośniej niż o boiskowych wyczynach Kownackiego, było niedawno o jego wypowiedzi na temat treningowych obciążeń w Polsce i Niemczech, która dość mocno podzieliła m.in. środowisko dziennikarskie.
***
Dawid Kownacki to z pewnością piłkarz o dużym potencjale, z którego reprezentacja Polski może mieć naprawdę sporo pociechy. Nie można jednak nie zauważyć, że wychowanek “Kolejorza” ma ostatnio dość trudny czas. Być może wystarczy gol na przełamanie, który sprawi, że “coś przeskoczy mu w głowie”, a kolejne trafienia będą już wtedy naturalną koleją rzeczy. Oby tak było, bo inaczej “Kownaś” może za kilka miesięcy oglądać mistrzostwa Europy tylko z pozycji kanapy.
Dominik Budziński

Przeczytaj również