Gole w końcówkach meczów, które zmieniały historię. Aguero dający mistrzostwo, główka Ramosa, wolny Beckhama

Aguero dający mistrzostwo, główka Ramosa, "fałsz" Iniesty w Londynie. Gole, które zmieniały historię [WIDEO]
alphaspirit / shutterstock
Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Wydawać by się mogło, że to dość wyświechtany frazes. Czy jednak na pewno? Futbol codziennie uczy nas, że losy meczów potrafią być niezwykle przewrotne. Znakomite come-backi, gole w ostatnich sekundach spotkań, zmarnowane rzuty karne czy skandaliczne decyzje sędziowskie. To wszystko wpływa na ogromną dramaturgię, którą przecież tak bardzo kochamy.
W tym tekście pod lupę trafiły natomiast gole strzelone w końcówkach niezwykle ważnych spotkań. Takie, które raz na zawsze zmieniły bieg historii, a po latach dalej są wspominane z łezką w oku.
Dalsza część tekstu pod wideo
Początkowo miały to być tylko trafienia z doliczonego czasu gry, ale przecież Iniesta zapewniał Hiszpanii triumf na mundialu w 116. minucie, Götze zrobił to samo kilka minut wcześniej, a Robben doprowadził cały Dortmund do płaczu na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry. Szkoda by było ich pominąć. Zdaje sobie sprawę, że w ten sposób mocno poszerzam grono kandydatów, ale trudno. Zaparzcie sobie kawę, rozsiądźcie się wygodnie w fotelu, a ja zapraszam Was w podróż do bliższej i dalszej przeszłości! Kolejność przypadkowa.

David Beckham (Anglia vs Grecja, 93. minuta)

Ostatnie spotkanie eliminacji do Mistrzostw Świata 2002. Anglia potrzebowała wówczas przynajmniej remisu, by uniknąć baraży i zapewnić sobie bilety do Korei i Japonii. Mecz u siebie, rywalem niżej notowana Grecja, co mogło pójść nie tak?
To jednak Grecy pierwsi wyszli na prowadzenie. Dopiero w 67. minucie wyrównał Teddy Sheringham, ale radość gospodarzy nie trwała długo. Zaledwie minutę później do siatki trafił Nikolaidis i sytuacja Anglików znów była bardzo zła.
Taki wynik utrzymywał się aż do 93. minuty. Wtedy sędzia odgwizdał rzut wolny dla podopiecznych Svena Gorana Erikssona. Do piłki podszedł David Beckham, a jego strzał wylądował w okienku bramki gości. Euforia na Old Trafford! Anglia jedzie na mistrzostwa świata!

Ole Gunnar Solskjaer (Manchester United vs Bayern Monachium, 93. minuta)

To już legendarne spotkanie. W tym roku minęło przecież 20 lat, a co jakiś czas wciąż wspomina się niesamowity come-back “Czerwonych Diabłów”.
Manchester i Bayern 26 maja 1999 roku zmierzyły się w finale Ligi Mistrzów na słynnym Camp Nou. Już w 6. minucie zespół z Monachium na prowadzenie wyprowadził Mario Basler. Taki rezultat utrzymywał się aż do 91. minuty.
Właśnie wtedy, rzutem na taśmę, do wyrównania doprowadził Teddy Sheringham. Bayern nie zdążył się jeszcze otrząsnąć, a dwie minuty później było już 2:1 dla Manchesteru! Tym razem najsprytniejszy w polu karnym okazał się aktualny szkoleniowiec zespołu z Old Trafford - Ole Gunnar Solskjaer, który zadał decydujący cios. Niesamowita końcówka dała “Czerwonym Diabłom” zwycięstwo w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych świata.

Fabio Grosso (Włochy - Niemcy, 119. minuta)

Półfinałowy mecz mundialu rozgrywanego w 2006 roku na niemieckiej ziemi. W regulaminowym czasie gry tłumnie zgromadzeni w Dortmundzie kibice nie zobaczyli bramek. Wydawało się, że podobnie będzie też w dogrywce, ale w 119. minucie niemal cały stadion uciszył rozgrywający turniej życia Fabio Grosso.
Boczny obrońca “Squadra Azzurra” znakomicie przymierzył po długim rogu, doprowadzając Italię do prawdziwej ekstazy. Chwilę później Niemców dobił jeszcze Alessandro Del Piero, uderzając w okienko bramki strzeżonej przez Jensa Lehmanna.
Włosi awansowali więc do finału, gdzie po równie dramatycznym spotkaniu wygrali z Francją, zdobywając tytuł najlepszej drużyny globu.

Andres Iniesta (Chelsea vs FC Barcelona, 93. minuta)

Półfinał Ligi Mistrzów w sezonie 2008/2009. Los skojarzył wówczas ze sobą Chelsea i FC Barcelonę, a w pierwszym spotkaniu rozegranym na Camp Nou kibice nie zobaczyli żadnych bramek.
Rewanż lepiej zaczęli londyńczycy. Już w 9. minucie przepięknego gola zdobył Michael Essien. Później mecz zdominowały ogromne kontrowersje sędziowskie. Piłkarze Chelsea co chwile mieli pretensje do arbitra, a ich kumulacja nastąpiła w samej końcówce meczu.
W 93. minucie Messi znakomicie wypatrzył Iniestę, a Hiszpan “fałszem” posłał futbolówkę pod samą poprzeczkę. Euforia w ekipie z Katalonii, złość wśród “The Blues”, którzy długo nie mogli pogodzić się zarówno z golem na 1:1, jak i decyzjami arbitra. Wściekły Didier Drogba tuż po zakończeniu meczu wykrzykiwał do kamery wiele niecenzuralnych słów.

Andres Iniesta (Hiszpania vs Holandia, 116. minuta)

No to skoro jesteśmy już przy Inieście, to przenosimy się w czasie o rok do przodu. Tym razem Hiszpan został bohaterem swojej reprezentacji.
“La Furia Roja” doszła do finału rozgrywanych w RPA mistrzostw świata, gdzie jej dość niespodziewanym rywalem była Holandia. Jak to często bywa w meczach finałowych na takich imprezach, nikt nie chciał się specjalnie otworzyć, grając raczej w dość bezpieczny sposób.
Nie było więc bramek w ciągu 90 minut, a długo wydawało się, że nie będzie też w dogrywce. Wtedy sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi wziął jednak Iniesta. Dostał dobre podanie od Fabregasa, kierunkowo przyjął sobie futbolówkę, a po chwili znakomitym wolejem pokonał bezradnego Stekelenburga.
Na tablicy widniała wtedy 116. minuta. Holandia nie była już w stanie nawiązać walki. Gol ówczesnego pomocnika Barcelony okazał się więc decydujący.

Didier Drogba (Bayern vs Chelsea, 88. minuta)

Po serii meczów półfinałowych wracamy do bezpośredniego starcia o trofeum, konkretnie Ligę Mistrzów w sezonie 2011/2012. Do finału awansowały wówczas Bayern i Chelsea, a dla “Die Roten” był to mecz szczególny, bowiem rozgrywany na ich stadionie.
No i znów przez długi czas było 0:0. W 83. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził jednak Thomas Müller. Bayern był blisko historycznego wygrania Champions League na własnym podwórku, ale w 88. minucie losy meczu odmienił Didier Drogba. Iworyjczyk doszedł do piłki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, mocnym strzałem pokonując Manuela Neuera.
Doszło więc do dogrywki, ale w niej nikt nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. W konkursie jedenastek lepsi okazali się londyńczycy i to oni mogli podnieść trofeum na stadionie finałowego rywala.

Sergio Aguero (Manchester City vs Queens Park Rangers, 94. minuta)

Jedyne ligowe spotkanie w zestawieniu, ale za to jakie! O tym co działo się 13 maja 2012 roku na Etihad Stadium jeszcze długie lata będą krążyły legendy. Przed ostatnią kolejką Premier League szanse na mistrzowski tytuł wciąż miały dwie drużyny z Manchesteru. W uprzywilejowanej sytuacji byli jednak “The Citizens”, którym wystarczyło “tylko” wygrać u siebie z Queens Park Rangers.
Zaczęło się zgodnie z planem, bo w 39. minucie do siatki trafił Zabaleta, wyprowadzając City na prowadzenie. Później jednak dziać zaczęły się prawdziwe cuda. W 48. minucie do wyrównania doprowadził Cisse, a osiemnaście minut później “Obywatele” przegrywali już 1:2. Zaczął się szaleńczy pościg za rywalami, bo w tym samym czasie Manchester United prowadził z Sunderlandem, co przy takich wynikach dawało tytuł właśnie “Czerwonym Diabłom”.
Jeszcze w 92. minucie “The Citizens" brakowało do mistrzostwa aż dwóch bramek. Wtedy jednak do wyrównania doprowadził Edin Dżeko, a dwie minuty później jednego z najsłynniejszych goli w historii zdobył Sergio Aguero. Euforia na Etihad Stadium! Manchester City rzutem na taśmę został mistrzem Anglii.

Arjen Robben (Bayern vs Borussia Dortmund, 89. minuta)

Trzech polskich piłkarzy w finale Ligi Mistrzów? To nie sen. Było tak 25 maja 2013 roku, gdy o najważniejsze klubowe trofeum walczyły ze sobą dwie niemieckie marki - Bayern Monachium i Borussia Dortmund.
Przed przerwą kibice zgromadzeni na Wembley nie zobaczyli żadnych bramek. Zmieniło się to dopiero w 60. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się Mario Mandżukić. Radość monachijczyków nie trwała długo, bo osiem minut później jedenastkę pewnie wykorzystał Ilkay Gündoğan i znów mieliśmy remis.
Gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że przyjdzie nam oglądać dogrywkę, w 89. minucie w pole karne wpadł Arjen Robben, sprytnym strzałem pokonując interweniującego Romana Weidenfellera.
Piszczek, Błaszczykowski, Lewandowski i spółka nie byli już w stanie odwrócić losów spotkania. Bramka holenderskiego pomocnika okazała się kluczowa. Trofeum Ligi Mistrzów powędrowało więc do Monachium.

Sergio Ramos (Real Madryt vs Atletico Madryt, 93. minuta)

Z niemieckiego finału Ligi Mistrzów wędrujemy do tego hiszpańskiego, a dokładnie madryckiego. 24 maja 2014 roku Real i Atletico na Estadio da Luz w Lizbonie rywalizowały o tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu.
W 36. minucie na prowadzenie wyszli podopieczni Diego Simeone, a wszystko za sprawą Diego Godina. Taki rezultat utrzymywał się aż do 93. minuty. “Królewscy” wywalczyli wówczas rzut rożny, do futbolówki podszedł Luka Modrić, a jego dokładne dośrodkowanie znakomicie wykończył Sergio Ramos. Real uciekł spod topora, doprowadzając do dogrywki.
W niej istniała już tylko jedna drużyna. Podłamane stratą gola Atletico nie było w stanie nawiązać walki z rywalem zza miedzy. W 110. minucie trafił Gareth Bale, a później kolejne ciosy zadali jeszcze Marcelo i Cristiano Ronaldo. Real Madryt po dramatycznym spotkaniu pokonał Atletico, zdobywając puchar Ligi Mistrzów w sezonie 2013/2014, a Sergio Ramos śni się podobno kibicom “Los Colchoneros” do dziś.

Mario Götze (Argentyna vs Niemcy, 113. minuta)

W tym przypadku gol padł co prawda nieco wcześniej, bo w 113. minucie dogrywki, ale i tak warto go wyróżnić. W finale rozgrywanego w 2014 roku Mundialu spotkały się reprezentacje Niemiec i Argentyny.
I jak to w takich meczach bywa - o czym już wspominałem - więcej było zachowawczej gry niż polotu i finezji. W regulaminowym czasie bramki nie padły, podobnie zresztą jak w pierwszej części dogrywki. Można było już powoli szykować się na rzuty karne.
Wtedy potwierdziło się jednak, że historia lubi się powtarzać. Cztery lata wcześniej Iniesta zdobył jedynego gola finału w 116. minucie, a na Maracanie w jego ślady poszedł Mario Götze. Niemiec dostał podanie w pole karne, przyjął futbolówkę na klatkę piersiową i strzałem w długi róg wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Argentyna nie była już w stanie się podnieść, bramka ówczesnego piłkarza Bayernu Monachium okazała się decydująca.

Sergi Roberto (FC Barcelona vs PSG, 95. minuta)

Co to był za dwumecz! Barcelona i PSG spotkały się w 1/8 finału Ligi Mistrzów sezonu 2016/2017. Wydawało się, że już po pierwszym spotkaniu jest pozamiatane. Ekipa z Paryża stłamsiła “Blaugranę”, wygrywając u siebie aż 4:0.
Na rewanż Barcelona wyszła jednak pełna nadziei, że nawet tak koszmarną stratę da się odrobić. Szybko do siatki trafił Luis Suarez, a jeszcze przed przerwą było 2:0, po tym, jak piłkę do własnej bramki skierował Kurzawa. Niedługo po przerwie skutecznie rzut karny wykonał Leo Messi i było już 3:0. Do końca spotkania pozostało ponad 40 minut, a “Dumie Katalonii” brakowało już tylko jednego gola.
W 62. minucie Camp Nou ucichło. Cavani znalazł sposób na pokonanie ter Stegena, co momentalnie zniweczyło dotychczasowe starania gospodarzy. Teraz do awansu potrzebne były jeszcze trzy gole.
3:1 było aż do 88. minuty. Powiedzieć, że Barcelona potrzebowała w tamtym momencie cudu, to nic nie powiedzieć. Najpierw jednak Neymar znakomicie uderzył z rzutu wolnego, a chwilę później skutecznie egzekwował też kontrowersyjny rzut karny. Do ekstazy Camp Nou doprowadził jednak Sergi Roberto. Hiszpan w 95. minucie meczu wykorzystał znakomite dogranie wspomnianego Neymara. Coś nieprawdopodobnego. Barcelona wydarła awans do ćwierćfinału, strzelając trzy gole w ostatnich minutach.

Lucas Moura (Ajax vs Tottenham, 96. minuta)

I chyba najświeższa historia. W półfinale poprzedniego sezonu Ligi Mistrzów spotkały się dwie rewelacje rozgrywek - Ajax Amsterdam i Tottenham. Pierwsi zdążyli po drodze wyeliminować Real czy Juventus, drudzy uporali się z Manchesterem City. Zapowiadał się więc niezwykle emocjonujący dwumecz. I dokładnie taki był.
W Londynie lepszy okazał się Ajax, wygrywając 1:0. Przed rewanżem “Koguty” nie były więc faworytem, a wraz z upływem meczu ich sytuacja tylko się pogarszała. W 5. minucie trafił Matthijs de Ligt, w 35. Hakim Ziyech. Goście potrzebowali więc do awansu aż trzech goli.
W drugiej połowie swój koncert rozpoczął jednak Lucas Moura. Najpierw obudził w zespole nadzieję, strzelając w 55. minucie gola kontaktowego, a już cztery minuty później trafił do siatki po raz kolejny. Sytuacja znów zrobiła się stykowa. Tottenhamowi brakowało już tylko jednego gola, którego w ostatniej akcji meczu strzelił… właśnie Lucas Moura. Wtedy nastąpił wszechobecny płacz - ze smutku wśród młodych wilków z Ajaxu, którzy zaprzepaścili niesamowitą szansę oraz szczęścia, choćby u Mauricio Pochettino.
***
To tylko pewna część goli, które padały w końcówkach ważnych spotkań, zmieniając diametralnie ich losy. Warto wspomnieć też choćby o trafieniu Edera, które dało Portugalii historyczne mistrzostwo Europy, golu Marcusa Rashforda w rywalizacji z PSG czy Dejana Lovrena w dramatycznym starciu Liverpoolu z Borussią Dortmund.
Choć niektóre z tych bramek mają już nawet kilkanaście lat, wciąż mamy je świeżo w pamięci. Piłka nożna to piękny sport, a takie sytuacje jak te opisane wyżej, tylko to piękno potęgują.
Dominik Budziński

Przeczytaj również