Jose Mourinho pierwszy w kolejce. Gościnna Chelsea rozdaje punkty na Stamford Bridge

Jose Mourinho pierwszy w kolejce. Gościnna Chelsea rozdaje punkty na Stamford Bridge
Pal2iyawit / shutterstock.com
Na pewno niejednokrotnie słyszeliście z ust piłkarzy, trenerów i kibiców o przewadze własnego boiska. O swoim podwórku, kępkach trawy, fanatycznym dopingu, który niesie i ułatwia osiąganie dobrych wyników. Nie bez powodu to gole na wyjeździe liczą się czasami podwójnie, a niektóre obiekty nazywa się twierdzami. Zdarza się jednak, że z jakichś powodów drużyna grająca u siebie nagle traci na jakości. Masowo przywozi punkty z delegacji, a na własnym stadionie… klapa. Tak, tak, mowa o Chelsea.
“The Blues” rozgrywają bardzo dziwny sezon. Niby są chwaleni, bo z dobrej strony pokazują się młode wilki, na czele z Abrahamem, Jamesem, Tomorim czy Mountem. Niby potrafią przywieźć komplet oczek z - przynajmniej teoretycznie - trudnych terenów, takich jak stadiony Arsenalu i Tottenhamu, a nawet postraszyć na Etihad Manchester City. Ale po takich spotkaniach raz po raz zdarzają się wpadki, które sprawiają, że podopieczni Lamparda w tabeli bliżej mają do jedenastego Burnley, niż trzeciego Leicester, oczywiście punktowo.
Dalsza część tekstu pod wideo

Londyńska gościnność

Zazwyczaj takie nieudane mecze zdarzają się właśnie na Stamford Bridge. Żeby nie być gołosłownym. Gdyby liczyć jedynie spotkania u siebie, londyńczycy zajmowaliby w Premier League 12. miejsce, spoglądając na lepsze pod tym względem Sheffield, Newcastle, Burnley i Brighton. Tylko pięć zwycięstw w 13 takich pojedynkach. Były porażki (bez strzelonego choćby gola) z West Hamem, Bournemouth, Southampton i Manchesterem United, a zdarzyło się też schodzić na tarczy ze spotkań Ligi Mistrzów z Valencią i Pucharu Ligi przeciwko “Czerwonym Diabłom”.
Dla kontrastu - w tabeli “wyjazdowej” Chelsea jest w tym momencie czwarta. Wygrała siedem z 13 meczów. Z czego to wynika? Mateusz Borek pokazałby pewnie na głowę, mówiąc, że “problem leży tu”. Nie można bowiem londyńczykom zarzucić w ostatnich miesiącach złej gry. Większość przegranych spotkań ma podobny scenariusz. “The Blues” napierają, a rywale wykorzystują jedną z nielicznych sytuacji i jest 0:1. Wtedy piłkarze Lamparda mają już wyraźny problem. Nie idzie im odrabianie strat.
Może za bardzo chcą. Może głośny doping zamiast ich nieść, plącze nogi. Może rywale na Stamford Bridge częściej wolą skupić się na skomasowanej defensywie, wyprowadzając kontry, co londyńczykom nie leży. Pewnie prawda jest gdzieś po środku.

Jose wraca do domu

W umieszczonej na stadionie Chelsea kolejce po punkty ustawi się dziś stary znajomy. Jose Mourinho to prawdziwa legenda “The Blues”, która jednak teraz pracuje po przeciwnej stronie barykady, radząc sobie póki co całkiem nieźle. Tottenham pod jego wodzą częściej wygrywa niż traci punkty, dzięki czemu do dzisiejszego rywala ma tylko oczko straty, ale… ta historia też ma swoje rysy. Całkiem sporą zrobił “Kogutom” kilka dni temu RB Lipsk, wygrywając w Londynie 1:0 pierwsze spotkanie 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Jedni i drudzy przystąpią więc do rywalizacji podrażnieni. Tottenham wspomnianą porażką z niemiecką ekipą, a Chelsea przegraną w prestiżowym starciu z Manchesterem United. Ale waga spotkania jest dużo większa. Powoli bo powoli, ale zbliżamy się jednak do końcowej fazy rozgrywek, a walka o czwarte miejsce, dające przecież Ligę Mistrzów, nabiera rumieńców.

Tuż za podium? Bierzemy w ciemno

Liverpool można już koronować. “Obywatele” i “Lisy” stoczą najprawdopodobniej walkę o drugą lokatę, a dalej… jest cały maraton. Póki co przewodzi mu Chelsea, mająca 41 punktów, ale tylko oczko mniej zgromadził jej dzisiejszy rywal. Ich plecy z bliska wciąż widzą Sheffield, Manchester United, Wolves, a nawet Arsenal, Everton i Burnley. Sporo się jeszcze może tu wydarzyć, a stawka jest niebagatelna.
Co słychać w północnym Londynie? W lidze “Koguty” ostatnio naprawdę radzą sobie dobrze. Gra może nie zawsze zachwyca, ale jednak cztery minione mecze w Premier League to komplet punktów. Docenić warto zwłaszcza pokonanie Manchesteru City.
Mourinho nie może jednak spać spokojnie, bo jego zespół wciąż męczą kontuzje. Na kilka miesięcy wypadł kluczowy piłkarz, Harry Kane, a ostatnio na listę nieobecnych trafił też Heung-min Son. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że to dwaj kluczowi zawodnicy Tottenhamu. O jakość w ofensywie muszą martwić się więc Dele Alli, Lucas Moura i dopiero co sprowadzony Steven Bergwijn. A trzeba przyznać, że w meczu z Lipskiem gra “Spurs” w tej formacji nie wyglądała kolorowo.
Po drugiej stronie problem zdrowotny ma z kolei Tammy Abraham. Zabrakło go ostatnio w starciu z United, a na występ zastępującego go Mishy’ego Batshuayia warto spuścić zasłonę milczenia. Od dłuższego czasu do dyspozycji Lamparda nie są też Christian Pulisić i Ruben Loftus-Cheek, którzy na pewno mocno przydaliby się angielskiemu szkoleniowcowi.
***
Jedni i drudzy trochę zranieni. Jedni i drudzy ze swoimi problemami, ale wciąż dużą jakością. Nie chcemy zapeszać, ale rywalizacja na Stamford Bridge to naprawdę niezły pomysł na spędzenie sobotniego popołudnia. Nie będzie odpuszczania. Nie będzie gry na pół gwizdka. Gra toczy się o zbyt dużą stawkę.
Relację na żywo z tego spotkania znajdziecie oczywiście na naszym portalu.
Dominik Budziński

Przeczytaj również