Gracz Jagiellonii: Najważniejsze jest to, że wywozimy z trudnego terenu trzy punkty

Gracz Jagiellonii: Najważniejsze jest to, że wywozimy z trudnego terenu trzy punkty
MediaPictures.pl/Shutterstock
- Gdy piłka leciała już do mnie, od razu wiedziałem, co chcę z nią zrobić. Guilherme zrobił dobry ruch, a ja drugim kontaktem sobie ustawiłem futbolówkę do strzału i uderzyłem. Jest to najpiękniejsza bramka w mojej karierze, ale najważniejsze jest to, że wywozimy z tego ciężkiego terenu trzy punkty – mówił po zwycięskim meczu w Gliwicach Przemysław Frankowski.
- Pierwsze minuty były wyrównane, ale po strzeleniu bramki to my kontrolowaliśmy przebieg spotkania. W drugiej połowie musieliśmy się nieco cofnąć, aby grać z kontrataku. Strzeliliśmy drugiego gola i spokojnie dowieźliśmy korzystny wynik do końca. Wyglądało to zupełnie inaczej, niż w sierpniu, gdzie zdecydowanie zabrakło nam szczęścia. Mieliśmy wtedy ogrom sytuacji, ja sam miałem „do pustej”, a nie strzeliłem i to się później zemściło. Super, że dzisiaj mogliśmy się za to Piastowi zrewanżować – opowiadał strzelec pierwszej bramki dla Żółto-Czerwonych, który w końcówce po podaniu Romana Bezjaka mógł dołożyć drugie trafienie.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Zgadza się, nie odwróciłem głowy i nie spojrzałem, że wychodzę sam na sam z bramkarzem. Zabrakło chłodnej głowy i można powiedzieć, że zabrałem asystę Romanowi – nie ukrywał „Franek”.
W akcji bramkowej naszemu skrzydłowemu asystował Bartosz Kwiecień, który w trakcie rozmowy towarzyszył 22-latkowi. - Jakiś obiad mogę mu za tę asystę postawić (śmiech) – zakończył z humorem Frankowski.

Przeczytaj również