Gwiazdor porno kontra człowiek z blizną. Magiczny świat Andaluzji

Gwiazdor porno kontra człowiek z blizną. Magiczny świat Andaluzji
Christian Bertrand/shutterstock.com
Finalmente - musieli z werwą i należytym temperamentem wykrzyczeć wszyscy hiszpańscy kibice na wieść o rychłym wznowieniu La Liga. Futbol na Półwyspie Iberyjskim ponownie budzi się do życia i momentalnie pragnie wynagrodzić widzom kilkutygodniową pauzę. Już pierwsze spotkanie zwiastuje powrót hiszpańskiej La Zabawy. W meczu, którego stawką jest prymat w stolicy Andaluzji, zdecydowanie będzie na kim zawiesić oko.
Chociaż naprzeciw siebie staną drużyny z lokat trzeciej i dwunastej, emocji z pewnością nie zabraknie, a wytypowanie zwycięzcy wcale nie musi być tak oczywiste. W przeszłości wprawdzie zdarzył się nawet wynik… 22:0. Dziś wystarczy nam po prostu dawka dobrego futbolu. Obszerną zapowiedź tego spotkania znajdziesz TUTAJ.
Dalsza część tekstu pod wideo
Odkładając nawet na bok wyświechtane frazesy o derbach rządzących się swoimi prawami, wystarczy spojrzeć na kadry obu zespołów. Trener Sevilli Julen Lopetegui i jego vis-a-vis, Rubi, mają do dyspozycji szereg utalentowanych zawodników, których obserwacja jest czystą przyjemnością. Poznajcie crème de la crème piłkarskiej śmietanki w Sewilli.

Sergio Reguilòn

Gdy lewy obrońca latem trafił na zasadzie wypożyczenia do Sevilli, chyba nikt nie przypuszczał, że wszystko ułoży się aż tak pomyślnie. Reguilòna uznawano za wielki talent, jednak w barwach Realu Madryt rozegrał tylko kilkaset minut. Teoretycznie miał dopiero zdobywać szlify pod okiem zdecydowanie bardziej doświadczonego Sergio Escudero. Tymczasem od pierwszych kolejek wszedł na tak wysoki poziom, że Lopeteguiemu nawet przez myśl nie przeszło, aby ponownie wystawiać 30-letniego kapitana "Los Nervionenses". To wychowanek "Królewskich" stał się etatowym wahadłowym i zarazem jedną z największych rewelacji rozgrywek.
- Z całego serca dziękuję Julenowi. Nie tylko za ostatnie tygodnie, ale całe moje życie, moją karierę. On dał mi pewność w ostatnim sezonie. Dzięki niemu mogę robić to, co najlepiej umiem - opowiadał sam zawodnik. Wdzięczność nie może dziwić. Lopetegui umożliwił mu debiut w pierwszym zespole "Los Blancos" oraz dał szansę gry w barwach Sevilli.
Reguilòn rozegrał w tym sezonie ponad dwa tysiące minut, zanotował jedną bramkę i cztery asysty. Pod względem stylu gry filigranowy defensor wpisuje się w nowoczesne wymagania. Lubi podłączyć się do ataku, w fazie ofensywnej nierzadko pełni rolę dodatkowego skrzydłowego. Jego pojedynki z naszym kolejnym bohaterem mogą stać się ozdobą Gran Derbi.

Emerson

Reguilòn prawdopodobnie niedługo znów zawita na Santiago Bernabeu, zatem niewykluczone, że też spotka się z Emersonem, ale już podczas…El Clasico. Brazylijczyk przed rokiem trafił na Camp Nou, jednak nie miał nawet okazji zadebiutować, ponieważ błyskawicznie oddano go na dwuletnie wypożyczenie, za które Betis zapłacił 6 mln euro. Patrząc na jakość prezentowaną przez byłego gracza Atletico Mineiro, można uznać je za niebywałą okazję, mimo że to jedynie opcja krótkoterminowa.
Pozycja prawego defensora od lat sprawiała spore problemy trenerom "Verdiblancos". Zawodnicy pokroju Barragana czy Guerrero dramatycznie zawodzili i dopiero Emerson okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Pomimo nikłego doświadczenia na europejskich boiskach, wkroczył do La Liga bez zbędnych kompleksów. Zdawał sobie sprawę z braków w defensywie, więc postanowił zaprezentować szeroki wachlarz zagrań pod bramką rywala.
- Moimi idolami są Marcelo, Dani Alves, Roberto Carlos. Najpierw Quique Setien, a teraz Rubi nalegają, żebym przyłożył większą uwagę do obrony. W ofensywie czuje się znakomicie, ale rzeczywiście muszę popracować nad grą w tyłach - wyznał 21-latek.
Ewentualne błędy czy tzw. obcinki w rywalizacji ze skrzydłowymi mogą odejść w niepamięć, jeśli spojrzymy na jego zjawiskowe statystyki. W lidze zanotował już trzy bramki oraz pięć asyst. Spośród zawodników, którzy jeszcze nie świętowali 22. urodzin, jedynie Martin Odegaard brał w tym sezonie udział przy większej liczbie trafień na hiszpańskich boiskach. Liczymy na kolejny pokaz fajerwerków w wykonaniu przyszłego wahadłowego Barcelony.

Ever Banega

O tym, że zawodnicy bywają ekstrawaganccy, przekonaliśmy się już niejeden raz, aczkolwiek Ever Banega to po prostu ewenement. Argentyńczyk mógłby w swojej biografii zawrzeć jedynie różnorakie anegdoty, a nakład i tak byłby rekordowy. Wystarczy przytoczyć sytuację, w której pomocnik doznał kontuzji za sprawą… swojego auta. Audi przejechało mu po nodze, bo zapomniał zaciągnąć hamulec ręczny. Innym razem postanowił zostać gwiazdą kinematografii klasy Z. Do sieci przedostał się filmik, na którym Banega bez krępacji zadowala samego siebie przy użyciu ręki. Materiał nadal można wyszukać na stronach dla dorosłych, chociaż oczywiście odradzamy tego typu "seans" z szalonym wirtuozem Sevilli w roli głównej.
Wychowanek Boca ma to szczęście, że wszystkie te ekscesy odchodzą w niepamięć, gdy wychodzi na murawę. Jego życie może uchodzić za niepoukładane, lecz na murawie to dyrygent, kreator, człowiek-instytucja w centralnej strefie Andaluzyjczyków. Gdy otrzymuje futbolówkę, czas się zatrzymuje, a napastnicy mogą w ciemno skierować tor biegu w stronę bramki. Ever bez trudu znajdzie drogę do kolejnej asysty. Z siedmioma ostatnimi podaniami na koncie z dumą nosi miano lidera drugiej linii w ekipie Lopeteguiego.
W trakcie jesiennych derbów to właśnie po jego zagraniu Luuk de Jong zapewnił Sevilli komplet punktów. Za kilka godzin Banega po raz wtóry będzie próbował uprzykrzyć życie sympatykom Betisu. To ostatnia taka okazja - latem Argentyńczyk dołączy do arabskiego Al-Shabab. Spieszmy się kochać wirtuozów, tak szybko odchodzą odcinać kupony.

Nabil Fekir

Gdy w lipcu ubiegłego roku Fekir podpisał kontrakt na Estadio Benito Villamarin, wielu ekspertów łapało się za głowę. Przecież jeszcze nie tak wcale dawno Francuz był o krok od przenosin na Anfield, miał podbić Premier League. Szczegóły transakcji na linii Lyon-Liverpool zostały dogadane, a na drodze stanęła blizna w lewej nodze. W trakcie badań rezonansem magnetycznym medyków "The Reds" zaniepokoiła pozostałość po operacji zerwania więzadeł krzyżowych. W obawie o stan zdrowia przerwano negocjacje, a Fekir znalazł się na zakręcie kariery.
Kluby ze ścisłej czołówki z pewnością zdawały sobie sprawę z jego ponadprzeciętnych możliwości, jednak decyzja Liverpoolu diametralnie zmieniła sposób postrzegania Fekira. Pomocną dłoń wyciągnął Betis, który zapłacił za niego zaledwie 20 mln euro. Absurdalnie śmieszna kwota, patrząc na liczby, które wykręcał w Lyonie. Sezon 2017/18 zakończył z dorobkiem 23 bramek. Rok później zabrakło mu jednej asysty do double-double. Zmiana ligi i otoczenia zupełnie nie wpłynęły na jego boiskowe poczynania.
Nabil udowadnia, że jest wręcz zbyt dobrym zawodnikiem na klub pokroju Betisu. Przerasta resztę drużyny o klasę, demonstrując gotowość do gry na najwyższym poziomie. Gdyby nie paskudny uraz sprzed lat, zapewne nigdy nie mielibyśmy szans na obserwację "człowieka z blizną" w andaluzyjskich derbach. Kolano Francuza może nie być w najlepszej kondycji, jednak swoimi stopami potrafi on stworzyć futbolowe arcydzieło.

Lucas Ocampos

Powrót Monchiego na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan zwiastował kadrową rewolucję przez wielkie "R". Dyrektor sportowy rzeczywiście spełnił oczekiwania i sfinalizował wiele transakcji, a wybór tej najlepszej pozostaje banalny. Lucas Ocampos kosztował 15 mln euro i już się spłacił postawą na boisku. Pod względem trafień w lidze jest klubowym liderem i to z przewagą pięciu bramek nad drugim w tej klasyfikacji de Jongiem.
Przed zamrożeniem ligi Ocampos trafiał w czterech kolejkach z rzędu. Przeciwko ekipie Betisu będzie próbował wyśrubować ten rezultat. A zatrzymanie jego huraganowych ataków nie jest łatwe, o czym już zdążyli przekonać się chyba wszyscy obrońcy La Liga. W zestawieniu udanych dryblingów Ocampos ustępuje jedynie swojemu rodakowi, Leo Messiemu. Przed pierwszym gwizdkiem lewy obrońca "Verdiblancos", Alex Moreno, powinien zażyć kilka tabletek Aviomarinu.

Joaquin

Jak to zwykło się mawiać na Wyspach - last but not least. Zestawienie zamyka gracz, który od kilkunastu sezonów pisze historię Gran Derbi. W wieku 38 lat większość ofensywnych zawodników albo nie gra, albo dogorywa na ławkach rezerwowych, albo dorabia do emerytury w mniej renomowanych ligach. Większość, ale nie Joaquin, bo on nadal ma w baku sporo paliwa. I to wysokooktanowego.
O długowieczności skrzydłowego przekonał się choćby Athletic, któremu wychowanek Betisu strzelił w grudniu hat-tricka. Zajęło mu to 18 minut. W ubiegłym sezonie to oczywiście Joaquin przesądził o wyniku derbowej rywalizacji, która zakończyła się zwycięstwem Betisu 1:0. Skrzydłowy naturalnie ustanowił wówczas rekord, stając się najstarszym strzelcem w historii rywalizacji o prymat w mieście. Teraz ma szansę na kolejny stempel na kartach historii. Stary człowiek i może.
- Nie mogliśmy wznowić ligi piękniejszym meczem, niż derbami. To będzie zastrzyk futbolu dla całej Hiszpanii - zapowiadał doświadczony kapitan "Zielono-białych".
Z niepohamowaną radością można przyznać 38-latkowi rację. Przerwa od rozgrywek La Liga ciągnęła się w nieskończoność, ale to już przeszłość. O godzinie 22:00 w sercu Sewilli rozbrzmi pierwszy gwizdek elektryzujących derbów. Obsada nadchodzącego widowiska obfituje w gwiazdy światowego formatu, zatem nam, widzom, nie pozostaje nic innego jak rozsiąść się wygodnie w fotelach i podziwiać spektakl. Wreszcie.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również