Ireneusz Mamrot: To jest nasz mankament. Są takie mecze, w których można przechylić tym szalę na swoją stronę

Ekipa z Białegostoku w poniedziałkowy wieczór wywalczyła jeden punkt. Na własnym boisku zremisowała z Radomiakiem. Mecz zakończył się wynikiem 1:1.

Ireneusz Mamrot po ostatnim gwizdku podzielił się swoimi spostrzeżeniami. Wskazał mankament w grze swojej drużyny.

- Zaczęliśmy dobrze operować piłkę, lecz później za mało się przy niej utrzymywaliśmy. Po jednym, dwóch podaniach następowała strata. Wkradła się za duża nerwowość. Strzeliliśmy bramkę po ładnej akcji, no i chwilę później karny. Nie wiem, nie widziałem tego na wideo. Z ławki to wyglądało, że ręka była blisko ciała i to na pewno nie była groźna sytuacja - ocenił.

- Druga połowa była dużo lepsza w naszym wykonaniu. Było dużo uderzeń. Przy lepszej precyzji mogliśmy pokusić się o bramkę. Do poprawy są stałe fragmenty, szczególnie same dośrodkowania - dodał.

- To jest klucz, a piłka dziś nie przeszła pierwszego zawodnika albo została za krótko zagrana. To jest nasz mankament. Są takie mecze, w których można przechylić tym szalę na swoją stronę - zakończył.