Jak zakazy dla Realu i Atletico wpłyną na rynek transferowy?

Real Madryt i Atletico Madryt zostały dziś ukarane przez FIFA zakazem transferowym. Oba kluby nie będą mogły rejestrować nowych piłkarzy latem 2016 i zimą 2017 roku. Dla madryckich drużyn to spore utrudnienie, ale konsekwencje odczuje cały piłkarski świat.


Dalsza część tekstu pod wideo
Dlaczego? Bo mówimy o Realu. Klubie, którego prezes owładnięty jest manią kupowania. Nie kupowania po prostu - jego transfery muszą być "naj". Największe, najgłośniejsze, najkosztowniejsze. To w umyśle Florentino Pereza zrodziła się przecież idea Galacticos - regularnego wzmacniania zespołu graczami z absolutnego światowego topu. Teraz na rok te plany będą musiały być zawieszone.


Owszem, Królewscy mają jeszcze dwa tygodnie na ewentualne zakupy. Problem w tym, że jesteśmy w trakcie styczniowego okienka. W dodatku właśnie rozpoczyna się jego druga część. Żaden liczący się w światowej piłce klub nie da się łatwo przekonać, by w takim momencie sezonu wypuścić swoich najlepszych ludzi. A tylko wśród liczących się Real będzie polował.


Od miesięcy prasa rozpisuje się, że obsesją Pereza stało się sprowadzenie Roberta Lewandowskiego. Ban transferowy tę sagę najprawdopodobniej kończy. Bayern swojego supersnajpera nie wypuści - Guardiola walczy o to, by dorównać swojemu poprzednikowi w zespole Bawarczyków i zdobyć Ligę Mistrzów. Mistrzowie Niemiec tworzą poukładany kolektyw, z którego wyrywanie tak znaczącego elementu nie miałoby w tym momencie sensu.


Zakaz transferowy Królewskich musi cieszyć też fanów Chelsea. Eden Hazard miał odzyskać blask właśnie w Madrycie, plotkowało się o tym, że Zinedine Zidane widziałby go jako pierwszy letni transfer. Wiadomo już, że do niczego takiego nie dojdzie. Oczywiście Perez mógłby podjąć próbę negocjacji już teraz. Trudno sobie jednak wyobrazić argumenty, jakimi miałby przekonać właściciela dramatycznie próbujących ratować sezon The Blues.


A jeśli już na Wyspach jesteśmy, zmartwić się może David De Gea, który kilka miesięcy temu był bardzo bliski dołączenia do Realu. Teraz wygląda na to, że po raz kolejny będzie zmuszony pozostać w Manchesterze United.


Ale ban transferowy oznacza jednocześnie, że drastycznie spadają szanse na to, by którakolwiek z gwiazd (ale też mniej znaczących zawodników) rychło opuściła Królewskich. O przymiarkach do zmiany klubu przez Cristiano Ronaldo i Garetha Bale'a słyszeliśmy w ostatnim półroczu nieustannie. Wygląda na to, że od teraz będzie się o tym mówiło znacznie mniej.


Spokojniej zakaz zniesie pewnie Atletico, które i tak nie szalało aż tak "galaktycznie" na rynku. Niemniej w przypadku dwóch piłkarzy historia może potoczyć się zdecydowanie inną ścieżką, niż mogła. Łączony z powrotem do dawnego zespołu jest Diego Costa z Chelsea, który pierwszą część sezonu miał nieudaną i mógłby odbudować się w Madrycie. W drugą stronę mógł za to powędrować Antoine Griezmann - ale ta transakcja nie będzie już na rękę szefom Atletico, którzy nie zdążyliby uzupełnić powstałej w wyniku sprzedaży luki.


Najciekawiej jednak sprawa wygląda na... ławce trenerskiej. Transferowy ban może pomóc Diego Simeone podjąć decyzję o opuszczeniu Atletico. Szkoleniowiec był wielokrotnie wymieniany w kontekście Chelsea, która Hiddinka zatrudniła mocno awaryjnie i szuka kogoś bardziej perspektywicznego. Nie można też wykluczyć, że latem za nowym menedżerem rozejrzą się w Manchesterze United.


Niezależnie od tego, jak ostatecznie potoczą się losy poszczególnych piłkarzy (i trenerów), dzisiejsze sankcje nałożone przez FIFA znacząco wpłyną na futbolowy rynek. Można spodziewać się pewnego wyciszenia - transfery przeprowadzane latem nie powinny być już tak "galaktyczne", jak można było się tego spodziewać jeszcze kilka godzin temu. Z drugiej strony mamy jeszcze dwa tygodnie, w których prezes Realu jest zdolny zafundować nam prawdziwe trzęsienie ziemi. Jeśli tak by się stało, możemy mieć do czynienia z najciekawszym piłkarskim styczniem od lat.

Przeczytaj również