Janicki: Fajnie być liderem, ale tonujemy nastroje

Janicki: Fajnie być liderem, ale tonujemy nastroje
asinfo
- To był specyficzny mecz, gdzie 3/4 czasu piłka latała w powietrzu. Nie zagraliśmy wybitnego spotkania, ale liczą się trzy punkty, dzięki którym awansowaliśmy na pierwsze miejsce w tabeli. Fajnie jest być liderem, ale tonujemy nastroje i nie spoczywamy na laurach - przyznał po zwycięskim spotkaniu z Jagiellonią Białystok obrońca Lechii Gdańsk Rafał Janicki.


Dalsza część tekstu pod wideo
- To było specyficzne spotkanie, w którym myślę, że przez 3/4 czasu piłka latała w powietrzu. My byliśmy jednak na to przygotowani, tak samo jak na stałe fragmenty gry w wykonaniu Jagiellonii, a zwłaszcza Konstantina Vassiljeva. Podejrzewaliśmy, że znajdzie się w składzie na mecz z nami, a słowa o jego kontuzji i ewentualnej absencji były tylko zagrywką trenera Probierza - zaznaczył defensor cytowany przez oficjalną witrynę gdańskiej ekipy. 


- Nie zagraliśmy wybitnego spotkania, bo oddaliśmy tylko jeden celny strzał. To uderzenie okazało się jednak na wagę wygranej, a jak wiadomo zwycięzców się nie sądzi. Liczą się trzy punkty, dzięki którym awansowaliśmy na pierwsze miejsce w tabeli. Fajnie jest być liderem, ale tonujemy nastroje i nie spoczywamy na laurach. W środę czeka nas pucharowe spotkanie z Piastem w Gliwicach i musimy być do niego gotowi na 100 procent - podkreślał podopieczny Piotra Nowaka. 


W meczu, szczególnie w drugiej połowie, nie brakowało spięć między piłkarzami jednej i drugiej drużyny. W jednej z przepychanek uczestniczył także Janicki, za co otrzymał żółtą kartkę.


- Paweł Stolarski został sfaulowany, a ja ruszyłem w obronie kolegi. Myślę, że żółtą kartkę otrzymałem nie do końca zasłużenie, bo to ja zostałem trafiony przez rywala - wyjaśnił 24-letni zawodnik. 


Po 6. kolejkach, z dorobkiem 13 punktów, na pierwszym miejscu tabeli znaleźli się podopieczni Piotra Nowaka. Białostoczanie zajmują czwartą lokatę i mają o cztery "oczka" mniej.

Przeczytaj również