"Fajdek i tak zajął wysokie miejsce". Dlaczego lekkoatleci są tak nisko w głosowaniu? "Dwie słabości"

"Fajdek i tak zajął wysokie miejsce". Dlaczego lekkoatleci są tak nisko w głosowaniu? "Dwie słabości"
Rafał Oleksiewicz/Pressfocus
Paweł Fajdek zajął w 88. Plebiscycie "Przeglądu Sportowego" dopiero dziewiąte miejsce, ale i tak był najwyżej sklasyfikowanym aż z ośmiorga nominowanych lekkoatletów. Warto zastanowić się, czemu medaliści tegorocznych mistrzostw świata i Europy byli tak niedocenieni.
A właściwie nie medaliści, tylko głównie medalistki, bo aż sześć z grona ośmiorga nominowanych przedstawicieli "królowej sportu" to kobiety. W poniedziałek podano oficjalne, ostateczne wyniki plebiscytu i okazało się, że aż pięć ostatnich miejsc zajęli właśnie lekkoatleci. Choć przecież w tym roku wyjątkowo odbyły się i mistrzostwa świata (w lipcu, w Eugene), i mistrzostwa Europy (w sierpniu, w Monachium) na stadionie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ostatnie, 26. miejsce przypadło Katarzynie Zdziebło - rewelacji tego sezonu w chodzie sportowym, wicemistrzyni Europy i podwójnej wicemistrzyni świata (21 549 punktów).
25. miejsce zajął Wojciech Nowicki, a więc kolega i rywal Pawła Fajdka. Choć przegrał z nim w mistrzostwach świata, to wygrał przecież w mistrzostwach Europy. Oddał w tym sezonie sześć z dziesięciu najdalszych rzutów, ale w plebiscycie zdobył tylko 22 748 punktów.
24. była zaledwie 21-letnia Pia Skrzyszowska (23 941 pkt) - pierwsza od 1982 roku mistrzyni Europy w biegu przez płotki i wicemistrzyni w sztafecie 4x100 metrów.
23. miejsce zajęła Natalia Kaczmarek (25 232 pkt) - wicemistrzyni Europy w biegu na 400 metrów i sztafecie 4x400 m, która w tym sezonie dwukrotnie złamała granicę 50 sekund (wcześniej dokonała tego tylko Irena Szewińska).
22. była Aleksandra Lisowska (27 198 pkt) - indywidualna mistrzyni Europy i brązowa medalistka ME w maratonie.
Z kolei w drugiej dziesiątce znalazła się jeszcze 18. Anna Kiełbasińska (30 904 pkt, przed Hubertem Hurkaczem i Wojciechem Szczęsnym) - potrójna medalistka ME (brąz indywidualnie na 400 m, srebro w sztafecie 4x400 m i srebro w sztafecie 4x100 m).
12. miejsce zajęła z kolei Adrianna Sułek (71 182 pkt, między Bartoszem Kurkiem i Magdaleną Stysiak) - wicemistrzyni świata z tego roku w siedmioboju (na stadionie) i w pięcioboju (w hali), w obu wielobojowych konkurencjach poprawiając rekordy Polski.
Przy koleżankach (a wiele z nich również nie kryło rozczarowania swoją pozycją) i koledze lekkoatletach 9. miejsce Fajdka (95 763 pkt) nie wygląda tak źle. Okazuje się, że pod nieobecność Anity Włodarczyk to właśnie on jest najpopularniejszym polskim przedstawicielem tej dyscypliny.

Po pierwsze, zbyt rzadko

Dyscypliny, która jednak poza imprezami rangi mistrzowskiej nie może się równać z popularnością z piłką nożną, siatkówką, skokami narciarskimi, żużlem czy tenisem, w których zawody odbywają się regularnie przez cały rok i których przedstawiciele mogą o sobie przypominać kibicom jeszcze długo pod koniec roku.
W tym czasie lekkoatleci po cichu przygotowują się do powrotu sezonu letniego. I do kolejnych igrzysk - to jest zawsze dla nich impreza docelowa i w latach olimpijskich zwykle kończą plebiscyt na wyższych miejscach. Jak choćby przed rokiem, gdy w TOP10 było aż pięcioro medalistów igrzysk w Tokio (2. Anita Włodarczyk, 4. Dawid Tomala, 5. Wojciech Nowicki, 6. Maria Andrejczyk i 7. grupa mistrzów olimpijskich w sztafecie mieszanej 4x400 m).
Fajdek w Tokio zdobył "tylko" brąz. Kolejna szansa na złoto w 2024 roku w Paryżu. Jeśli zdobędzie je po raz pierwszy w karierze, to zapewne "zakręci" się koło czołowej piątki plebiscytu, jak Nowicki przed rokiem.

Po drugie, zbyt licznie

Drugą słabością lekkoatletycznego środowiska jest jego... siła. W porównaniu do mistrzów w innych dyscyplinach utytułowanych lekkoatletów jest po prostu zbyt wielu jak na jeden plebiscyt.
- Jeżeli na przykład środowisko żużlowe ma wśród nominowanych jednego Bartosza Zmarzlika, to wiadomo, że wszyscy solidarnie głosują na tego swojego przedstawiciela. A w przypadku lekkoatletów głosy rozkładają się po prostu na wiele osób. Ktoś lubi Fajdka, ktoś lubi Sułek, a ktoś lubi Kaczmarek - tłumaczy nam Michał Chmielewski, dziennikarz "TVP Sport" zajmujący się lekkoatletyką.
- Dopóki obiektywnie jedna osoba nie zrobi czegoś naprawdę gigantycznego, to te głosy będą się rozkładać na kilkoro nominowanych. Dla mnie Fajdek w tym roku zrobił właśnie coś gigantycznego zdobywając piąte mistrzostwo świata z rzędu, ale, jak wiemy doskonale, popularność też ma ogromne znaczenie w tym konkursie. Zresztą sam Paweł mówi, że jest to konkurs przede wszystkim popularności - dodaje.
Z drugiej strony, można powiedzieć, że aż ośmiu reprezentantów lekkoatletyki wśród 26 nominowanych to też duża forma docenienia. Bo przecież nominację wysyła grono ekspertów. Dopiero o finałowej kolejności decydują kibice.
Wiadomo, że wszystkich sportowców nie da się pomieścić na podium plebiscytu. Wiadomo też, że jego wyniki co roku budzą kontrowersje i spory sympatyków różnych dyscyplin. Wiadomo, że nie za każdym zawodnikiem stoją tak samo liczni i oddani kibice oraz tak samo silni sponsorzy - a to głównie przekłada się na wyniki.
Wiadomo wreszcie, że największym sukcesem dla lekkoatlety zawsze będzie olimpijski medal, najlepiej w złotym kolorze. Cała reszta jest tylko dodatkiem, nawet jeśli dziś nasi lekkoatletyczni multimedaliści czują żal.
- Nadal chcę robić rzeczy wielkie. Przy tym, co osiągam, plebiscyt na najlepszego sportowca kraju jest naprawdę malutki - deklaruje Fajdek w rozmowie z "tvpsport.pl". I tego się trzymajmy.

Przeczytaj również