Juventus z surową karą za ustawiony egzamin Luisa Suareza? Prokuratura stawia zarzuty, trwa śledztwo federacji

Luis Suarez musiał mieć włoskie obywatelstwo, aby grać w Juventusie, bo mistrzowie Włoch już wcześniej wyczerpali limit graczy spoza Unii Europejskiej, którzy mogą być w kadrze zespołu. Urugwajczyk ubiegał się o paszport, bo Włoszką jest jego żona.

Jednym z koniecznych warunków było jednak zdanie egzaminu językowego na poziomie B1. Napastnik zrobił to bez żadnego problemu, ale później wyszło na jaw, że wszystko było ustawione. Piłkarzowi kazano się nauczyć odpowiedzi na pamięć.

Sprawą zajęła się włoska policja - wszystko wyszło na jaw dość przypadkowo, przy kontroli w innej sprawie, ale wszystko potraktowano bardzo poważnie. Teraz Juventus, który prosił uniwersytet w Perugii o nietypową przysługę, poniesie zapewne surowe konsekwencje.

Co prawda Urugwajczyk trafił ostatecznie do Atletico Madryt, a do Turynu przeniósł się Alvaro Morata, lecz dyrektor sportowy "Starej Damy", Fabio Paratici, usłyszał zarzuty od prokuratury. Swoje śledztwo wszczęła też krajowa federacja.

- Klub działał nawet na najwyższych szczeblach instytucjonalnych w celu przyspieszenia uzyskania włoskiego obywatelstwa przez Luisa Suareza - twierdzi prokuratura. "Bianconeri" wydali oświadczenie. w którym potwierdzają, że Paratici został poinformowany przez odpowiednie organy o zarzutach.

To nie koniec kłopotów "Juve", bo osobne dochodzenie wszczęła też włoska federacja. Co grozi klubowi? W najlepszym wypadku kara finansowa, w najgorszym nawet spadek z Serie A, choć to ostatnie trudno sobie wyobrazić.