Kamil Grabara. "Książę Twittera" to nie tylko pyskaty dzieciak, ale i przyszły materiał na gwiazdę

Kariera nie tylko z Twittera. Kamil Grabara to pyskaty dzieciak, ale i przyszły materiał na gwiazdę
Łączy Nas Piłka / Youtube
- Zrobię karierę na skalę światową, jestem tego pewien – tak kilka dni temu powiedział bramkarz Liverpoolu Kamil Grabara. Jedni mówią, że to nadmierna zuchwałość, drudzy, że jakże potrzebna w futbolu pewność siebie. Polak słynie z aroganckich wpisów w portalach społecznościowych i wielu kibiców uważa go za bufona. I to nie ma nic wspólnego z obecnym bramkarzem PSG.
Mówi się, że dobrzy bramkarze muszą być trochę świrami. Powinni mieć w sobie coś szalonego, co pozwoli wznieść się na jeszcze wyższy poziom sportowy, a także utwierdzi własnych defensorów w przekonaniu, że mają za plecami pewny punkt drużyny. Golkiper to przecież ktoś, kto przyjmuje na siebie stukilometrowe pociski i rzuca się rywalom pod nogi. Prawdziwy wariat.
Dalsza część tekstu pod wideo
Peter Schmeichel, Rene Higuita, Olivier Kahn czy choćby Artur Boruc to gracze, którzy, oprócz wysokich umiejętności, posiadali także ogromną charyzmę. To wielcy indywidualiści, którzy zawsze mówili co myśleli i słynęli z gorącego temperamentu. W bramce trochę szaleństwa jest potrzebne, bo często niecodziennym zachowaniem można wygrać mecz.
Mimo, że Kamil Grabara dopiero zaczyna swoją piłkarską karierę, to już jest o nim głośno, głównie dzięki jego odważnym wpisom w mediach społecznościowych. Ma swoich przeciwników, którzy zarzucają mu brak wychowania i próbę zwrócenia na siebie uwagi, a także zagorzałych zwolenników, którzy upatrują w takim zachowaniu ogromną siłę mentalną i doskonały materiał charakterologiczny na świetnego bramkarza.

Przyszła „jedynka” w reprezentacji?

Byłoby niesmacznie, gdyby za tą butą Grabary nie szły w parze sportowe umiejętności. 20-latek od dawna wymieniany jest jako jeden z największych talentów w Europie na swojej pozycji i choć dopiero od jakiegoś czasu zasmakował w końcu seniorskiej piłki (gra na wypożyczeniu w duńskim Aarhus), to już wcześniej zgłaszał swoje aspiracje na poważne granie.
Już jako pierwszy golkiper młodzieżowej drużyny Liverpoolu zbierał świetne noty i był często chwalony przez ówczesnego trenera juniorów oraz legendę klubu Stevena Gerrarda. Nie przez przypadek przecież „The Reds” wypatrzyli go w Ruchu Chorzów i jako 17-letniego dzieciaka ściągnęli do swej akademii. Zainteresowane nim były również obie ekipy z Manchesteru.
Polak ma 195 cm wzrostu i jest przy tym bardzo zwinny. Ma dobry refleks i ogromne możliwości na przedpolu. Na dodatek jest bardzo odważny w swoich decyzjach i niespotykanie pewny siebie. To ważna cecha, bowiem po nieudanym meczu bardzo prawdopodobne, że nie spali się psychicznie. Wręcz przeciwnie, Grabarę niepowodzenia napędzają i utwardzają, a to charakteryzuje prawdziwych mistrzów.
Swoją siłę i pewność siebie prezentował już od samego początku, kiedy stawiał pierwsze kroki między słupkami. Jeszcze jako zawodnik Ruchu zapowiadał, że jego celem jest reprezentacja Polski, a marzeniem gra w Barcelonie. Wszyscy pewnie podśmiewali się pod nosem, traktując te deklaracje niepoważnie. Wszyscy, tylko nie sam Grabara.

Opryskliwy dzieciak

Niespełna 2 lata temu głosił, że gdyby grał w polskiej Ekstraklasie, to byłby tam najlepszym bramkarzem. Mówił też, że nie widzi większej różnicy między nim a Alissonem. Natomiast gdy został zapytany o to, kto jest najlepszym bramkarzem na świecie, bez namysłu odpowiedział: - Ja.
Grabara zdążył już wejść w konflikt z Tomaszem Hajtą, Krzysztofem Stanowskim i Mateuszem Święcickim, a także wyśmiać golkipera Wisły Płock Seweryna Kiełpina za jego słabe występy.
Nie odmówił sobie utarczek słownych samemu Zbigniewowi Bońkowi i potrafił także dogryźć Kubie Rzeźniczakowi po meczu Polska – Chile. Ile jeszcze przed nami Twitterowych „ofiar Grabary”?
Trzeba przyznać, że Kamil ma wyjątkowo niewyparzony język i świadomie zamierza z niego korzystać. Często, gdy ktoś chce go sfotografować, pokazuje w rewanżu środkowy palec. Nie boi się także podjąć kontrowersyjnych decyzji, jak wtedy kiedy odmówił udziału w Euro U-21. Siedzenie na ławce po prostu go nie satysfakcjonowało. Prawdziwy oryginał.
- W przyszłości będę numerem 1 Liverpoolu. Pracuję bardzo ciężko, bo wiem, po co tu jestem – mówił Grabara, kiedy tylko pojawił się na Anfield.
Duński kierunek jaki wybrał, chcąc regularnie grać, był na pewno zaskakujący, ale nie nieprzemyślany. Z miejsca wskoczył do bramki Aarhus i od razu został wybrany do jedenastki miesiąca tamtejszej ekstraklasy, a także został nominowany do nagrody piłkarza miesiąca! Zachwycił kibiców i ekspertów swoimi umiejętnościami, ale także swoją nietuzinkową osobowością. Z miejsca stał się gwiazdą.

Widać po słowie co u kogo w głowie

My, Polacy chyba nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że nasz rodak na Zachodzie może mieć własne zdanie. Że nie boi się mówić co myśli, jest pewny swoich walorów i nie siedzi cicho w ostatnim rzędzie, aż go wywołają. Zgłasza się sam, a czasami rzuci kredą o tablicę.
Dlaczego jest coś dziwnego w tym, że Grabara naśmiewa się z poziomu naszej Lotto Ekstraklasy. Czy jest ktoś, kto się nie naśmiewa...? Nie powinien dziwić fakt, że „oberwało” się Hajcie, który po pierwszym barażowym meczu z Portugalią skreślił już całą drużynę i w cierpkich słowach podsumował kilku piłkarzy. Po efektownym awansie młodzieżowców na Mistrzostwa Świata powinien się spalić ze wstydu.
Jeśli Kamil uważa, że życie dziennikarza jest nudne, to ma do tego pełne prawo. Jeżeli sądzi, że ktoś nie zna się na piłce, to czemu ma nie powiedzieć o tym głośno? Mamy przecież wolność słowa i każdy może mieć własne zdanie, nawet 20-letni małolat. Grabara tak właśnie wyraża siebie, ma do siebie dystans i tak bardzo wierzy w swoje umiejętności, że nie wydaje się by cokolwiek mogło stanąć mu na przeszkodzie w odniesieniu sukcesu.
– Jest taki pozytywnie bezczelny, ale to się na pewno zmieni, kiedy będzie już wchodził bardziej do tej zawodowej piłki, kiedy zostanie, czego mu życzę, pierwszym bramkarzem Liverpoolu. Tam będzie musiał o wiele bardziej uważać na to co pisze, bo tam angielskie media rozniosą każdego jego tweeta, zrobią dramę odnośnie każdego wpisu – mówi jeden ze zwolenników Grabary, Michał Pol.

Pewność siebie +10

Można go lubić lub nie. Można uważać, że będzie kiedyś klasowym bramkarzem, bądź nie. Jednak nie można mu odmówić tego, że przełamuje stereotyp polskiego sportowca na Zachodzie, nie uważając się za gorszego od reszty. Świetnym przykładem był przecież Robert Lewandowski, który nie bał się powiedzieć, że nie czuje się słabszy od Ronaldo czy Messiego. Nikt mu za to nie „suszył głowy”.
Grabara ma podobne podejście, a wiadomo nie od dziś, że odpowiednie nastawienie mentalne to w sporcie aspekt niezwykle ważny. Pozbył się kompleksu Polaka, który z reguły boi się powiedzieć, że czuje się najlepszy, bo będzie to przecież odebrane jako bufonada. Ma taki charakter, który nie pozwala mu siedzieć cicho, a słowne utarczki jeszcze bardziej motywują go do pokazania klasy na boisku.
Kiedyś w słowach nie przebierał także Zbigniew Boniek czy Wojtek Szczęsny. Jeśli w tamtych czasach media społecznościowe byłyby rozwinięte tak bardzo, to obaj panowie musieliby się bardzo często tłumaczyć ze swoich mądrości. Grabarze pozostało tylko dorównać im w kwestii sportowej, a wtedy jego docinki będą lepiej przyjmowane. Często zarzuca mu się bowiem, że przy swej zuchwałości jeszcze w piłce nic nie osiągnął.
Teraz pozostaje mu udowodnienie niedowiarkom, że to co mówi o sobie, nie jest na wyrost. Gdy zacznie bronić kiedyś w którymś z czołowych klubów, to może wielu zrozumie, że jego wypowiedzi miały sens i są wpisane w jego osobowość. Bycie pyskatym nie musi wcale świadczyć o braku kultury.
– Jest inteligentnym piłkarzem, ale nie liczy się trochę z poprawnością polityczną. Mówi co myśli, niektórych może to szokować, mnie niespecjalnie, a świadczy to tylko o tym, że ma charakter. I taki mój apel do niego: bądź sobą, czasem okaż litość czy miłosierdzie, ale bądź sobą i pisz tak jak najdłużej i jak najwięcej – podsumowuje Pol.
Nie sposób się nie zgodzić. Kamil Grabara to „kolorowy ptak” wśród naszych, często szarych wróbli. Niech tylko jeszcze wyjdzie poza szarzyznę piłkarską i zacznie spełniać swoje sportowe obietnice, to możemy mieć kolejnego świetnego golkipera, który na dodatek ma zawsze coś barwnego do powiedzenia. Tutaj bowiem już dawno wszedł na poziom światowy.
Paweł Chudy

Przeczytaj również