Kamil Grosicki poza kadrą WBA. Nie zagra dziś z Fulham. Co dalej? [NASZ NEWS]

Kamil Grosicki poza kadrą WBA. Nie zagra dziś z Fulham. Co dalej? [NASZ NEWS]
Martyn Haworth/shutterstock.com
Gdy zostały rozwiane wątpliwości wokół transferu Kamila Grosickiego, czekaliśmy na poprawę jego sytuacji w WBA. Jednak reprezentant Polski wciąż ma do pokonania różne przeszkody. Musi zacząć grać po tym, a na to na razie się nie zanosi. Jak ustaliliśmy, w dzisiejszym meczu z Fulham zabraknie go nawet na ławce rezerwowych.
Ostatnie tygodnie to prawdziwe szaleństwo wokół Grosickiego. 32-latek na ostatnia chwilę chciał zmienić klub. Podpisał kontrakt z Nottingham Forest, ale dokumentacja została wysłana za późno o 21 sekund.
Dalsza część tekstu pod wideo

Musi czekać na szansę

Ostatecznie, po dwóch tygodniach od wewnętrznego Deadline Day, zapadła decyzja – piłkarz zostaje w Premier League. Slaven Bilić ponownie zgłosił go do 25-osobowej kadry, z której może korzystać w lidze. Panowie mieli kilka prywatnych rozmów, w których manager zapewnił, że da podopiecznemu szansę. Pojawiło się więc światełko w tunelu, że być może Chorwat będzie chciał szybko skorzystać z usług skrzydłowego.
Na razie jednak na to się nie zanosi. Kilka dni od rozwiązania sytuacji transferowej szkoleniowiec podjął decyzję, że to jeszcze nie czas, aby sięgnąć po „Grosika”. WBA gra dziś mecz z Fulham, w którym na pewno nie zobaczymy na boisku Polaka.
To ważne spotkanie dla obu zespołów. Fulham i WBA są w gronie czterech ekip bez zwycięstwa. Komplet punktów na Craven Cottage może długofalowo okazać się kluczowy w walce o utrzymanie w Premier League.
Grosicki ten mecz niestety zobaczy w telewizji. Ponownie, bo w tym sezonie nie zagrał jeszcze nawet minuty w lidze. Od startu sezonu 13 września jedynym występem na koncie pomocnika jest mecz w Pucharze Ligi z Harrogate Town, w którym zagrał 55 minut. Od tamtej pory, przez półtora miesiąca, ani razu nie znalazł się nawet w kadrze meczowej wytypowanej przez Bilicia.
Powody były różne - uraz po wrześniowych meczach kadry, a potem wspomniane zamieszanie transferowe. Czas mija, a Polaka omijają kolejne spotkania w klubie. Od przenosin z Hull City niedługo minie rok. Fakty są takie, że Grosicki przez ten czas nie był pierwszoplanową postacią w zespole. Tylko cztery razy wychodził w podstawowym składzie. To zła informacja z perspektywy reprezentacji Polski, dla której wciąż znaczy wiele.
W listopadzie odbędzie się trzecie zgrupowanie kadry od początku sezonu i skrzydłowy jest w niewiele lepszej sytuacji niż Arkadiusz Milik. Co prawda nie został skazany na banicję jak napastnik w Neapolu, ale widać, że do stycznia będzie mu trudno uzbierać wiele minut w klubie. Pytanie, co jeśli do tego czasu jego sytuacja się nie poprawi.
Przed reprezentacyjną przerwą WBA zagra jeszcze jeden mecz oprócz dzisiejszego - w niedzielę z Tottenhamem. To może być pewien wyznacznik, gdzie jest Grosicki. Jeśli po pełnym tygodniu treningów z zespołem, daleko od transferowego zamieszania, nadal nie będzie brany pod uwagę, musi zapalić mu się lampka ostrzegawcza.

Wróci temat Forest? Klub oferował wielkie pieniądze

Do końca roku wcale nie ma już wiele meczów. Zaledwie dziesięć. Już wiadomo, że w idealnym scenariuszu Polak zagra w dziewięciu z nich, ale nie oszukujmy się. O to będzie bardzo trudno, Dlatego niewykluczone, że w zimowym oknie transferowym znów powróci temat Nottingham Forest.
Wiemy, że po upadku transferu kilka dni temu władze tego klubu napisały do Grosickiego wiadomość i informacja była jasna: „Tym razem się nie udało, ale nie zapominamy o Tobie. Być może do zobaczenia w styczniu”. Dla pomocnika będzie to więc jedna z opcji, aby poszukać regularnej gry przed mistrzostwami Europy.
Sam nie ukrywa, że występy w klubie to obowiązek reprezentanta. Zasługi muszą zejść na drugi plan. Dlatego pewnie, jeśli jego sytuacja u Bilicia nie poprawi się, skorzysta z którejś z dostępnych furtek.
Nottingham było bardzo zdeterminowane, aby go pozyskać, o czym świadczył fakt, jak bardzo walczyli o zaakceptowanie transferu pomimo spóźnienia. Według naszej wiedzy zaoferowało Kamilowi świetny kontrakt gwarantujący mu miesięcznie zarobki na poziomie 500 tysięcy złotych netto + potężna sumę za podpisanie umowy. To pieniądze lepsze niż w WBA o ponad dziesięć procent.
Grosicki nie poddaje się łatwo i pewnie do końca roku będzie walczył o skład, ale też nie jest ślepy. Jeśli nie uda się przebić na The Hawthorns, transfer będzie jedynym słusznym rozwiązaniem.
Dwa ostatnie mecze jego zespół zakończył remisami, ale cały czas ma tylko trzy punkty na koncie po sześciu meczach. W ofensywie spisuje się słabo. Dlatego jest to jakaś nadzieja dla Grosickiego. Jeśli nagle nie nastąpi poprawa, a Polak wciąż nie będzie dostawał szans, sygnał będzie już naprawdę bardzo jasny. Trzeba się pakować i uciekać w inne miejsce.

Przeczytaj również