Kilka pytań o personalia i podstępne baraże. Paulo Sousa ma o czym myśleć na finiszu eliminacji

Kilka pytań o personalia i podstępne baraże. Paulo Sousa ma o czym myśleć na finiszu eliminacji
Piotr Matusewicz / Press Focus
Reprezentacja Polski rozpoczyna zgrupowanie przed październikowymi meczami el. MŚ 2022. Biało-Czerwoni wkraczają w kluczową fazę rozgrywek. Mecze z San Marino i Albanią w dużej mierze dadzą odpowiedź, na jakiej pozycji kadra ustawi się w grze o wyjazd na mundial w Katarze. Paulo Sousa ma o czym myśleć zwłaszcza przed wyjazdem do Tirany.
Nie ma co ukrywać, że punkty za mecz z San Marino można dopisać z automatu. Z perspektywy tabeli grupy I to kluczowe dla nas spotkanie. W przypadku zwycięstwa Polska na pewno przesunie się na drugie miejsce, które gwarantuje grę w barażach o mundial. Dwuetapowe „repasaże” (ich reguły tłumaczymy na końcu tekstu) to realistycznie nasza jedyna droga, aby w przyszłym roku pojechać do Kataru. Nie ma co liczyć, że Anglia nagle pogubi punkty na finiszu kwalifikacji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Oczy skierowane na Budapeszt

W sobotę warto patrzeć nie tylko na to, co będzie działo się na PGE Narodowym przeciwko San Marino, ale również na wyjazdowe starcie Albańczyków z Węgrami. Obie reprezentacje mają od nas trudniejszy terminarz. Po bezpośrednim meczu w Budapeszcie czeka ich jeszcze spotkanie z wicemistrzami Europy.
Najważniejsze to jednak patrzeć na siebie. Reprezentacja Polski ma wszystko w swoich rękach. Już po październikowych meczach będzie sporo wiedzieć. Nie wszystko, ale na pewno otrzyma potężną garść odpowiedzi, w jakim znajduje się punkcie. Może się okazać, że w listopadzie kadrowicze będą mogli sobie pozwolić nawet na poważną wpadkę - na przykład porażkę z Węgrami na zakończenie eliminacji - a i tak zajmą miejsce za plecami Anglików. Będzie tak jeśli nasi rywale o drugie miejsce podzielą się w sobotę punktami, potem obaj przegrają z podopiecznymi Garetha Southgate'a, a Biało-Czerwoni wygrają trzy najbliższe mecze (San Marino, Albania, Andora).

Sousa zdecyduje się na nowe boki?

Oczywiście nie ma większego sensu kreślić takich teoretycznych i optymistycznych scenariuszy. Najlepiej skupić się na sobie, a tu Sousa ma także pole do analizy. Już teraz wiadomo, że we wtorek w Warszawie nie stawią się Arkadiusz Reca, Maciej Rybus i Nicola Zalewski.
Nieobecność dwóch lewych obrońców może nasuwać pytania, czy selekcjoner nie zmieni nieco swojej koncepcji taktycznej. Korzystając z ustawienia z dwoma wahadłami Portugalczyk stawiał do tej pory na klasycznego lewego defensora. Na prawej zaś korzystał z bardziej ofensywnego zawodnika - najczęściej Kamila Jóźwiaka.
Wśród powołanych jedynym lewym obrońcą jest Tymoteusz Puchacz. Po przeprowadzce do Unionu Berlin 22-latek na razie gra mało. Nie zadebiutował jeszcze w Bundeslidze i występuje jedynie w Lidze Konferencji Europy, gdzie z eliminacjami uzbierał 244 minuty. W reprezentacji natomiast trzeba go uznać za piłkarza podstawowego składu. Przeciwko Anglii wyszedł od początku i zagrał bardzo poprawny mecz. Nie zdziwi, jeśli z Albanią wyjdzie w podstawowym składzie.
Można się natomiast zastanawiać, czy w obliczu problemów z lewą flanką selekcjoner nie mógłby spróbować przestawić wajchy na drugą stronę. Tam ma z kogo wybierać, bo wśród powołanych znaleźli się Bartosz Bereszyński, Tomasz Kędziora i Robert Gumny.
Sousa ustawia piłkarza Sampdorii w trzyosobowym bloku środkowy obrońców - głównie obok Jana Bednarka i Kamila Glika. W klubie natomiast „Bereś” występuje na boku. W siedmiu meczach Serie A zaliczył już dwie asysty wyrównując swój najlepszy dorobek sprzed trzech lat. Wydaje się, że tam czuje się najlepiej - eksponuje swoje mocne strony.
Gdy Bereszyński borykał sięz problemami zdrowotnymi, przeciwko Anglii w trójce zagrał Paweł Dawidowicz i zebrał bardzo dobre recenzje. Podobnie ustawiany jest też w Hellas Verona. Pytanie więc nasuwa się samo: „Na jaką defensywę postawić”? Czy nie lepiej ustawić wspomnianych zawodników wedle ich naturalnych pozycji?

Wykorzystać formę Frankowskiego

Dorzucając do argumentów wysoką formę Przemysława Frankowskiego, który większość meczów w RC Lens zaczynał na lewym wahadle, kto wie, czy selekcjoner nie powinien zastanowić się nad korektami.
Na poniedziałkowej konferencji przyznał, że dąży do stabilizacji składu, choć potrzebuje bardziej aktywnych skrzydeł. Trudno więc wyciągnąć z tego jakieś głębokie wnioski przed przyszłotygodniowym starciem w Tiranie. Przeciwko Albanii Frankowski wyszedł jako ofensywny pomocnik, ale asystę przy trafieniu Adama Buksy zaliczył lewą nogą z bocznego sektora.
Frankowski
WyScout
Kto wie, czy po powrocie nieobecnych we wrześniowych meczach Mateusza Klicha i Piotra Zielińskiego 26-latek nie przeniesie się na skrzydło, które jest jego bardziej naturalną pozycją. W obecnej sytuacji byłoby to logiczne, gdyby zajął miejsce na lewym lub prawym wahadle - zamiast mało grających Puchacza lub Kamila Jóźwiaka, który nie pojawił się na boisku w dwóch ostatnich meczach Derby County.
Wtedy skład na Albanię mógłby wyglądać następująco:
Szczęsny - Bednarek, Glik, Dawidowicz - Frankowski, Krychowiak, Moder, Zieliński, Bereszyński - Lewandowski, Buksa
Oczywiście to tylko przykład, bo modyfikacji może być jednak więcej. Oprócz wątpliwości odnośnie boków, spora konkurencja panuje w środku pola. Sousa w ostatnich spotkaniach korzystał z Karola Linettego (198 minut we wrześniu), który wpisał się na listę strzelców przeciwko Albanii. Zakładając, że Krychowiak i Zieliński mają żelazny skład, walka o jedno miejsce toczy się między aż trzema solidnymi pomocnikami: Moderem, Klichem i Linettym.

Podstępne baraże

Droga do mundialu jest jeszcze długa. Jeśli reprezentacja Polski wykona plan w stu procentach i nie zaliczy żadnej poważnej wpadki, zagra co najmniej w barażach, a te są zupełnie inne niż do tej pory.
Bezpośrednio na MŚ awansuje dziesięciu zwycięzców grup. Natomiast baraże będą składały się z drużyn z drugich miejsc plus dwóch zwycięzców grup Ligi Narodów, które nie zapewniły sobie bezpośredniego miejsca na mundialu bądź nie zajęły drugiej lokaty. To na tę chwilę Walia i Austria.
Baraże będą dwuetapowe. Składają się z sześciu półfinałów i trzech finałów. Każdy etap to tylko jeden mecz. Sześć drużyn z najlepszym wynikiem eliminacji będzie rozstawiona w losowaniu i zagra na własnym boisku. 24 i 25 marca zostaną rozegrane mecze półfinałowe. Sześciu zwycięzców awansuje do finału i stworzy trzy pary. O gospodarzu zdecyduje losowanie. Zwycięzcy tych trzech spotkań, które odbędą się 28 i 29 marca, pojadą do Kataru.
Jeśli wyprzedzimy Albanię, a w innych grupach już nic się nie zmieni, oto kto może być naszym rywalem: Serbia, Szwecja, Szwajcaria, Ukraina, Czechy, Szkocja, Norwegia, Rosja, Armenia, Walia, Austria.
Nie będzie łatwo. Na pewno warto walczyć teraz o każdy punkt i bramkę, aby do marcowych baraży przystąpić jako drużyna rozstawiona.

Przeczytaj również