Klapa Stocha i rekord Fannemela w Sapporo

Nowy rekord skoczni Andersa Fannemela i bardzo słaby występ Kamila Stocha - pod takim znakiem stały niedzielne zawody Pucharu Świata w Sapporo.


Dalsza część tekstu pod wideo
Sensacyjnie było już w kwalifikacjach - nie przebrnął ich Robert Kranjec, który poprzedniego dnia znalazł się na podium. Do konkursu, mimo wietrznych warunków, zakwalifikowała się szóstka Polaków. Ale w samych zawodach większych sukcesów nasi zawodnicy już nie osiągnęli.


Na 41. miejscu zakończył zmagania Kamil Stoch i był to najsłabszy występ spośród wszystkich naszych reprezentantów - zaledwie 109 metrów okazało się wynikiem stanowczo za małym, by awansować do drugiej serii. 32. miejsce zajął Dawid Kubacki, reszta Polaków zmieściła się w najlepszej "30". Niestety nie uzyskała przesadnie dobrych wyników.


Zdyskwalifikowany wczoraj za nieregulaminowy strój Klemens Murańka zajął ostatnie miejsce w drugiej serii. Andrzej Stękała był 22. Najbardziej zadowoleni mogą być Maciej Kot i Stefan Hula. Zajęli miejsca obok siebie, Kot był 13., Hula uplasował się tuż za nim.


Już w pierwszej serii padł rekord skoczni. Fannemel lądował na granicy 143,5 metra. Ale prowadził Daiki Ito ze skokiem o dwa metry krótszym. Trzeci był niezniszczalny Kasai, zaś wczorajszy triumfator - Peter Prevc - dopiero jedenasty.


W drugiej serii klasę udowodnił Fannemel, wygrywając całe zawody. Na drugie miejsce wdarł się Forfang, co było najlepszym wynikiem w całej jego karierze. Trzeci pozostał Kasai. Peter Prevc po zdecydowanie lepszej próbie przesunął się na szóstą lokatę.


Kolejny weekend Pucharu Świata skoczkowie zaliczą w Oslo - będzie to pierwszy z kilku skandynawskich konkursów.

Przeczytaj również