Klopp ukończył układankę. Czy Liverpool jest już gotowy na zwycięstwo w Lidze Mistrzów?

Klopp ukończył układankę. Czy Liverpool jest już gotowy na zwycięstwo w Lidze Mistrzów?
Christian Bertrand / shutterstock.com
Do początku rozgrywek Ligi Mistrzów zostało jeszcze sporo czasu. Jedne zespoły wyjeżdżają na zagraniczne tournées, inne szlifują formę po powrocie z wakacji, a jeszcze kolejne dostają „bęcki” w eliminacjach z drużynami, których nazw nikt nigdy nie słyszał. Liverpool ma za to już skład gotowy na podbicie Europy.
"The Reds" pobili ostatnio rekord finansowy, wykupując Alissona z AS Roma. Według różnych danych, koszt zakupu wyniósł ok. 65-70 mln funtów. Z jednej strony kwota niebotyczna (tym bardziej za bramkarza!), z drugiej po wydaniu 222 mln euro przez PSG na Neymara taka suma może wywołać u kibiców co najwyżej delikatne drżenie brwi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kiedy drgania ustaną, sympatycy „The Reds” zadadzą sobie zupełnie inne pytanie: dlaczego uważany za jednego z najlepszych golkiperów świata wybiera nasz zespół zamiast Realu Madryt czy PSG?

Menedżer cudotwórca

Największym magnesem dla piłkarzy aspirujących do gry w Liverpoolu nie są angielskie funty, jak w przypadku znacznej części innych hegemonów Premier League, ale postać trenera Jürgena Kloppa.
To taktyk doskonały, potrafiący wyciągnąć z zawodników, to co w nich najlepsze. Popełniający błędy, jak każdy inny człowiek, ale umiejący wyciągnąć z nich słuszne wnioski. Jak choćby w przypadku pieniędzy wydawanych na piłkarzy.
Fakt faktem, kwoty wydane na najdroższego obrońcę i bramkarza świata (co warto podkreślić- najdroższych, nie najlepszych), są w stosunku do umiejętności zawodników trochę zawyżone. Ale skoro transferowy świat oszalał, to i same zakupy muszą być trochę wariackie.
Klopp dostosował się do panujących na rynku warunków i wziął z niego to, co uważał w tej chwili za kategorycznie niezbędne. A pomimo, że transfery Van Dijka i Alissona to nie wzmocnienia pokroju Juventusu i Cristiano Ronaldo, to na pewno pozwoliły wysłać światu konkretny sygnał- Liverpool wraca do gry o największe trofea.

Wyciągnięte wnioski

Liverpool finał z Realem przegrał na pozycji bramkarza oraz w środku pola. Obie te formacje zostały przez niemieckiego trenera natychmiastowo wzmocnione, dzięki czemu docelowy skład można zgrywać długo przed rozpoczęciem rozgrywek.
Oczywiście niejeden znawca futbolu spoglądając na nazwiska Naby'ego Keity i Fabinho oraz określanie ich jako rozwiązanie problemów środka pola przymruży oczy i ze smutkiem pokiwa głową. Niepotrzebnie, bo niemiecki trener jest „Midasem” futbolu i co dotknie zmienia w złoto.
Szybko dokonane transfery pokazują, jak dużym zaufaniem władz klubu cieszy się blondowłosy szkoleniowiec. 70 milionów na bramkarza? Proszę bardzo! 100 milionów na środek pola? Bierz i wydawaj!
Śledząc rokroczne transfery wychodzące z klubów prowadzonych przez Kloppa stwierdzimy z całą pewnością, że ryzyko kupna niewypałów jest ograniczone do minimum.

Trofea zamiast pieniędzy

Cofnijmy się jeszcze na chwilę do transferów piłkarzy z Liverpoolu. Co sezon wyprzedawano największe gwiazdy, choć trzeba oddać menedżerom klubu z czerwonej części miasta, że robiono to za naprawdę rozsądne pieniądze. Targowisko na Anfield Road wyraźnie upodobała sobie między innymi Barcelona.
Koledzy pomagają wyciągnąć Coutinho z Liverpoolu
Sportbuzz
Sezon 2018/19 również pod tym kątem wydaje się być sezonem przełomowym. Mohamed Salah zadeklarował dalszą grę w czerwonych barwach, a Sadio Mane i Roberto Firmino również nie kwapią się do odejścia.
Jedyną odczuwalną stratą może być odejście Emre Cana do Juve, ale po pierwsze kończył mu się kontrakt, którego nie chciał przedłużyć (a jak wiadomo z niewolnika nie ma pracownika), a po drugie na jego miejsce znaleziono już godnych następców.
Jeśli zespół z Merseyside utrzyma bieżący skład (lub ewentualnie jeszcze go wzmocni), stanie się realnym faworytem do wygrania obu lig: rodzimej oraz tej przeznaczonej dla prawdziwych mistrzów.

Czas na puchary?

Aż trudno uwierzyć, że tak zasłużony w skali europejskiej klub jak Liverpool, ostatnie trofeum do gabloty włożył w… 2005 roku. Jakie to było trofeum, polskim kibicom przypominać nie trzeba. I gloryfikując postać Jürgena Kloppa, jego zmysł taktyczny oraz zdolność do wyszukiwania talentów, trzeba zauważyć wielką skazę na jego osobie. Brak umiejętności postawienia kropki nad i w decydujących meczach.
Ale szalony Niemiec uwielbia grać niedowiarkom na nosie. Nikt nie spodziewał się po nim finałów LM oraz LE z Liverpoolem, a także 5 trofeów wyrwanych Bayernowi za jego kadencji w BVB. A teraz doszedł do tego niesamowity komfort dotyczący składu i transferów.
„The Reds” dziś to mocna szatnia, silny szef, dobre zgranie i brak osłabień. Mieszanka wybuchowa, która powinna eksplodować na naszych oczach już za krótką chwilkę.

A jeśli się nie uda?

Musi się udać. Jeśli Jürgen Klopp dalej chce budować swoją legendę, Liverpool nie może zostać ogołocony z trofeów na koniec tego sezonu. Chociaż jeśli znowu w najważniejszych meczach zaliczyłby (czysto teoretycznie) wtopę, a władze klubu podjęłyby samobójczą decyzję o zmianie trenera, to kibice z The Kop będą mogli z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Skład Liverpoolu na bieżący sezon ma średnią wieku… 25 lat. Tak więc nawet i przez najczarniejszy scenariusz przebijają się promyki słońca. Nikt oczywiście takiego wariantu nie zakłada, bo Anfield Road pała żądzą zwycięstw i trofeów. Na czele z tym najważniejszym – Pucharem Europy.
Adrian Jankowski
Redakcja meczyki.pl
Adrian Jankowski26 Jul 2018 · 12:09
Źródło: własne

Przeczytaj również