Kobiety nie mogą rządzić w futbolu? Ależ skąd! Hiszpańska "Żelazna Dama" dokonuje cudów i świeci przykładem

Kobiety nie mogą rządzić w futbolu? Ależ skąd! Hiszpańska "Żelazna Dama" dokonuje cudów i świeci przykładem
screen youtube
Dysponują jednym z najmniejszych budżetów w czołowych europejskich ligach. Patrząc na ich finansowe możliwości, nie powinni nawet utrzymać się w hiszpańskiej ekstraklasie. A jednak od kilku lat Eibar unika spadku i ugruntowuje swoją pozycję w La Liga. A to wszystko za sprawą jednej kobiety.
W 2016 r. Amaia Gorostiza została prezesem baskijskiego klubu. W głosowaniu uzyskała ponad 75% głosów, co pokazało skalę zaufania, jakim została obdarzona. Warto zaznaczyć, że wyzwanie, przed którym stanęła, nie należało do najłatwiejszych. Ekipę “Rusznikarzy” uznawano wówczas za murowanego kandydata do rychłego spadku. Nikt nie wierzył w skromny zespół, który teoretycznie nie miał prawa konkurować z hiszpańskimi potęgami. Minęły cztery lata, Eibar wciąż gra w La Liga, a ich modelowi zarządzania z zazdrością może się przyglądać nawet FC Barcelona.
Dalsza część tekstu pod wideo

Koniec patriarchatu

Eibar to przedsiębiorstwo absolutnie wyjątkowe pod względem wpływu kobiet na funkcjonowanie całości. Wydawałoby się, że futbol był, jest i na zawsze pozostanie zdominowany przez mężczyzn. Gorostiza udowadnia, że wcale tak być nie musi. Jest ona jedyną kobietą pośród wszystkich prezesów drużyn La Liga. Dodatkowo, na Estadio Ipurua aż 53% stanowisk kierowniczych zajmują kobiety. To przy okazji klub z najmniejszego miasta w Europie, który posiada żeńską sekcję piłkarską. Ewenement na skalę światową. W sercu Kraju Basków to kobiety dzierżą władzę.
- Eibar to miasto, w którym kobiety od zawsze odgrywały dużą rolę. Klub jest odzwierciedleniem naszej społeczności. Ale nie prowadzimy żadnej specjalnej polityki. Gdy kogoś zatrudniamy, po prostu nie patrzymy na płeć kandydatów - mówiła w wywiadzie dla portalu “Reuters.com”.
Gorostiza obala mity i pokazuje, że świat piłki nie musi należeć wyłącznie do mężczyzn. Osoba kompetentna jest w stanie osiągnąć sukces niezależnie od płci. Wystarczy chcieć. Teraz mówimy o pewnego rodzaju fenomenie, ale być może niedługo takie obrazki, jak poniżej, staną się normą. Tak pani prezes świętowała, gdy niespodziewanie pokonali Real Madryt aż 3:0. A to tylko jedno z wielu osiągnięć w ostatnich latach.

Baskijska rodzina

Klucz do sukcesu leży w klubowej filozofii. I używamy tu słowa “sukces”, chociaż Eibar ani razu nie namieszał w górnych rejonach tabeli. Ale dla nich środek stawki jest jak mistrzostwo. Mówimy tutaj o drużynie, która wchodząc do La Liga dysponowała budżetem na poziomie 13 mln euro. Pieniądze rzędu rocznej pensji niektórych zawodników Barcelony czy Realu. Po awansie w 2014 r. przeznaczyli na “wzmocnienia” 150 tys. euro. Nie mieli prawa na dłużej zagościć w elicie. A jednak tego dokonali.
- Być może największą różnicą między Eibarem, a innymi, jest bliskość między pracownikami. Wszyscy mamy bardzo bliskie relacje, zarówno z piłkarzami, trenerem, jak i kucharzami czy sprzątaczkami. To nasz klub, nasz dom, pracujemy jak rodzina. To znacznie więcej niż piłka nożna. Patrzymy na naszych zawodników jak na ludzi, a nie na towary - stwierdziła Gorostiza w filmie dokumentalnym “Six Dreams”, przedstawiającym kulisy pracy hiszpańskich drużyn.
Rodzinna atmosfera łączy wszystkich dokoła. W Eibar mieszka 27 tys. ludzi, ale frekwencja na Estadio Ipurua nigdy nie zawodzi. Przed derbami z Athletic Club w mieście rozdawano klubowe flagi i inne gadżety, aby zachęcić do kibicowania. Gdy dwa lata temu opady śniegu nawiedziły Kraj Basków, sympatycy “Rusznikarzy” sami ruszyli z inicjatywą, aby odśnieżyć boisko. Mecz to w tym regionie świętość. Nawet zjawiska pogodowe nie mogą tego zmienić. Specyficznego klimatu nadaje także okolica stadionu, obok którego znajdują się dwa wysokie bloki mieszkalne. Podczas domowych spotkań ludzie tłoczą się na balkonach, aby wspierać swoich ulubieńców. I chociaż w La Liga kibice jeszcze nie wrócili na trybuny, to podopieczni Jose Luisa Mendilibara wciąż mogą liczyć na głośne wsparcie.

Królowa Eibar

Działania Gorostizy sprawiły, że budżet Eibar wzrósł czterokrotnie w ostatnich latach. Wciąż mówimy to o niewielkich kwotach, które mimo wszystko zasługują na uznanie. Ze względu na aktualny kryzys, ekipy z czołówki musiały obniżyć płace o kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt procent. Tegoroczna redukcja na Ipurua wyniosła zaledwie dwa procent względem minionego sezonu. W międzyczasie doszło do gruntownego remontu stadionu, a w 2021 r. ruszy budowa zmodernizowanego ośrodka treningowego. Dziś to jedna z najprężniej rozwijających się firm na Półwyspie Iberyjskim i istny wzór do naśladowania.
Eibar od siedmiu lat dokonuje cudów, utrzymując się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dość powiedzieć, że ich najdroższy transfer w historii opiewa na cztery miliony. Zwykle ściągają utalentowanych piłkarzy z niższych lig, szlifują, a następnie wysyłają w świat, inkasując solidne sumy. Joana Jordana sprowadzili za milion euro. Rok temu Sevilla kupiła go czternaście razy drożej.
Na własnej skórze przekonali się, jak ważna jest płynność finansowa. W sezonie 2014/15 zajęli 18. lokatę, która oznaczała spadek do drugiej ligi. Ich miejsce zajęło jednak Elche, które zdegradowano przez luki w budżecie. Wtedy przy Ipurua można było mówić o szczęściu, ale kolejne sezony to już utrzymanie wywalczone na boisku. Bez kosztownego wsparcia ze strony obrzydliwie bogatych oligarchów czy szejków. Bez cudotwórcy, który mógłby sfinansować najdroższe zakupy, żeby wzmocnić skład.
Wystarczyła jedna kobieta i ambitny plan, aby stworzyć zespół na miarę hiszpańskiej ekstraklasy. Na kołnierzykach domowych trykotów Eibaru widnieje napis: ‘Dokonać niemożliwego”. Amaia Gorostiza i spółka dokonują tego od ponad czterech lat.

Przeczytaj również