Kolejny sukces Lewandowskiego. Na gali padły wzruszające gratulacje: "Tata na pewno jest z ciebie z dumny"

Kolejny sukces Lewandowskiego. Na gali padły wzruszające gratulacje: "Tata na pewno jest z ciebie z dumny"
Dziurek/Shutterstock
Robert Lewandowski zdobył ’’Złotego Buta”, co wiedzieliśmy już wcześniej. Dzisiaj na wyjątkowej ceremonii odebrał statuetkę i widać było, że to dla niego bardzo ważny moment kariery. Piękna sprawa widzieć pierwszego Polaka w historii z taką nagrodą.
Tym lepiej patrzy się na jego wyczyny, że obserwujemy go nie tylko na szczycie, a od samego początku, gdy zaczął piąć się na najwyższy światowy poziom. Ten jego pierwszy gol w reprezentacji przeciwko San Marino, korona króla strzelców Ekstraklasy, transfer do Borussii Dortmund i wreszcie wygranie Champions League z Bayernem. Facet może czuć się spełnionym sportowcem.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dzisiejsza gala była wydarzeniem, które Lewandowski chciał przeżyć. Nie chcemy płakać nad rozlanym mlekiem, ale wielokrotnie wspomina się o ’’Złotej Piłce” za pandemiczny rok. Robert jest jej mentalnym zdobywcą, ale nie ma tej błyszczącej statuetki nad domowym kominkiem, dlatego dzisiejszy dzień jest dla niego tak ważny.
Jest najlepszy na świecie w tym co robi. A zawodowo - strzela gole. Raz za razem. I to przez ile lat! W końcu Lewandowski został najstarszym w historii zdobywcą tej nagrody. Długo na to czekał, w zeszłym roku nieznacznie przegrał z mającym rewelacyjną formę Ciro Immobile. Od czasów Gerda Muellera Polak to także pierwszy najlepszy strzelec w Europie, który wywodzi się z Bundesligi.
Na gali gratulacje złożył mu Herbert Heiner, prezydent Bayernu. Zahaczył o osobisty, wzruszający wątek nieżyjącego ojca Roberta.
- Robert nigdy się nie zadowala. W ubiegłym roku wygrał tytuł Piłkarza Roku FIFA, w tym roku także jest jednym z głównych kandydatów do tej nagrody. Tata na pewno jest z ciebie z dumny. Dla mnie, jako prezydenta klubu, to zaszczyt. Moje gratulacje w imieniu całego Bayernu.
Wychwalał go także Jurgen Klopp, przy którym ’’Lewy” wypłynął na głębokie wody. - Zawsze powtarzałem: strzelaj, ile jesteś w stanie, tylko oby nie przeciwko moim drużynom! Jestem z ciebie dumny. Patrząc na to, jak zacząłeś ten sezon, nie zdziwię się, jeśli znowu go wygrasz. Nie gramy ze sobą, więc nie mam z tym problemu. Do zobaczenia! Miejmy nadzieję, że w finale Ligi Mistrzów.
Okoliczności do zdobycia ’’Złotego Buta’’ nie były sprzyjające. Sam Lewandowski nawiązał do tego podczas gali. Powiedział, że nie spodziewał się zdobycia tej statuetki, co pachniało trochę kurtuazją, ale argumentował to bardzo rzeczowo. Nie myślał o wygraniu tego wyścigu, ponieważ przytrafiła mu się kontuzja. Jednak nie przeszkodziło to w zdominowaniu klasyfikacji strzelców.
Robert przyznał też, że nigdy w życiu nie spotkał się z taką presją jak ta, gdy wrócił po kontuzji i każdy czekał na wyśrubowanie przez niego dorobku bramkowego. Ale jego presja napędza. To wręcz synonim słowa motywacja. Odbicie karty w miejscu pracy. W dniu meczowym - najlepiej kilkukrotne.
41 goli, a przecież Bundesliga gra 34 kolejki. ’’Lewy’’ gra w lidze o cztery mecze na sezon mniej niż reszta konkurencji - Leo Messi, Harry Kane, Cristiano Ronaldo i cała banka pościgowa. A drugi w klasyfikacji Leo Messi zdobył aż 11 bramek mniej od polskiego napastnika.
Lewandowskiemu brakuje już tylko 81 trafień w Bundeslidze do dogonienia Gerda Muellera w klasyfikacji wszech czasów. ’’Już tylko” piszemy z pełną świadomością, bo dla Roberta to zrobienia w 3 sezony, a w ten bieżący wszedł ze znakomitą dyspozycją strzelecką. To będzie rekord, którego nikt nie zapomni i nikt przez lata go nie pobije. Nie dotyczy jednego, spektakularnego sezonu, a całej historii Bundesligi.
Brzmi to wszystko bardzo dumnie. Jesteśmy, ba, cały świat jest pod wrażeniem pracy, którą wykonuje Robert. Jak bardzo przykłada się do meczów ze słabszymi drużynami. Motywuje się w specjalny sposób na hity z Borussią Dortmund czy z Lipskiem oraz na Champions League, ale nie ma mniejszej ochoty na zdobywanie bramek grając z beniaminkami Bundesligi.
Robert Lewandowski rozgrywa swój 12. sezon w Bundeslidze. W siedmiu meczach wpisał się na listę strzelców już 11 razy. To crack. Strzela w każdym meczu aktualnych rozgrywek, a w tych najważniejszych, z Borussią Dortmund i Barceloną - zaliczył po dublecie.
Imponuje także w reprezentacji, co podczas kadencji Jerzego Brzęczka nie było aż tak oczywiste. Po trzech trafieniach na EURO 2020, które zaliczamy raczej jako końcówkę poprzedniego sezonu, trafił też trzykrotnie we wrześniowych meczach kadry. Do tego dołożył trzy asysty, w tym tę najważniejszą, w doliczonym czasie gry z Anglią na Stadionie Narodowym.
To autentyczny zaszczyt oglądać polskiego geniusza w naszych czasach. Mamy do czynienia absolutną z legendą. Nie tylko własnego podwórka…

Przeczytaj również