Kompromitacja przedstawicieli Serie A. Wielkie nazwiska i oczekiwania, fatalne wyniki

Kompromitacja przedstawicieli Serie A. Wielkie nazwiska i oczekiwania, fatalne wyniki
C Benedetto / PressFocus
Siedem włoskich drużyn przystąpiło w tym sezonie do rywalizacji w europejskich pucharach. Dziś nie skończyła się jeszcze zima, a w grze została tylko AS Roma, która powalczy w ćwierćfinale Ligi Europy. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że przedstawiciele Serie A skompromitowali się doszczętnie.
Wśród ośmiu zespołów, które wciąż mogą marzyć o triumfie w Lidze Mistrzów, są ekipy z Anglii (3), Niemiec (2), Hiszpanii (1), Francji (1) oraz Portugalii (1). Włosi? Drużyny z Półwyspu Apenińskiego zabraknie w tej fazie rozgrywek po raz pierwszy od sezonu 2015/16.
Dalsza część tekstu pod wideo
Serie A - jako trzecia siła rankingu UEFA - wystawiła do gry w Champions League cztery ekipy: Juventus, Inter, Atalantę i Lazio. Prześledźmy więc po kolei losy każdej z tych drużyn, oceniając niejako “poziom kompromitacji”.

Juventus

“Stara Dama” grupę przeszła niemal suchą stopą. Przegrała co prawda u siebie z Barceloną, ale na Camp Nou zagrała już kapitalne spotkanie, wygrywając aż 3:0. Dało jej to - rzutem na taśmę - pierwsze miejsce i możliwość trafienia w 1/8 finału na nieco mniej wymagającego rywala. Takim wydawało się FC Porto.
Juventus dwa lata z rzędu odpadał po dwumeczach z underdogami. Najpierw lepszy okazał się Ajax, potem Olympique Lyon. Wydawało się, że teraz zadanie jest jeszcze łatwiejsze. Nic jednak z tego. Chociaż ekipa z Turynu w rewanżowym meczu grała przez kilkadziesiąt minut w przewadze jednego zawodnika, ostatecznie zeszła z placu boju pokonana. Kompromitacja ogromna.

Inter

“Stara Dama” pozazdrościła chyba Interowi, który poszedł o krok dalej, a właściwie krok bliżej, bo postanowił wymiksować się z zabawy już po fazie grupowej. Podopieczni Antonio Conte imponują w tym sezonie Serie A i pewnie zmierzają po Scudetto. Ale w Champions League - tradycyjnie - zostali pośmiewiskiem. Wygrali tylko jeden z sześciu meczów. Mimo wszystko do końca byli w grze o awans. Wystarczyło wygrać w spotkaniu ostatniej kolejki - u siebie - z przeciętnym Szachtarem Donieck. Wynik? 0:0. Ostatnie miejsce w grupie.
Juve trzeci raz z rzędu odpadło z niżej notowanym rywalem, Inter trzeci raz rzędu spektakularnie wyłożył się w ostatnim meczu fazy grupowej. Włoska krew.

Atalanta i Lazio

W tych przypadkach nie możemy mówić o kompromitacji. Dla Atalanty i Lazio sam udział w Lidze Mistrzów był już nagrodą za udany poprzedni sezon w Serie A. Oczekiwania były znacznie mniejsze, ale nie oznacza to, że nie było ich wcale. Ekipa z Bergamo przecież już w rozgrywkach 2019/20 była o krok od półfinału Champions League. Trafne będzie więc chyba w tym przypadku stwierdzenie, że Atalanta i Lazio nie zrobiły nic ponad stan. Awansowały z grupy, a później nie miały większych szans w rywalizacji z większymi od siebie - Bayernem oraz Realem.
W 1/8 finału mogły jednak uniknąć potęg, gdyby lepiej radziły sobie w fazie grupowej. W brodę może pluć sobie zwłaszcza Lazio, które dwa razy straciło punkty z Club Brugge i raz z Zenitem. W dwumeczu z Borussią Dortmund - która ostatecznie zajęła w grupie 1. miejsce - byli przecież lepsi. Ugrali cztery punkty. Poniekąd sami są więc sobie winni, że wpadli akurat na Bayern.

Kompromitacja Napoli, Milan gorszy w starciu zakurzonych potęg

No to może chociaż w Lidze Europy przedstawicielom Serie A idzie lepiej? No nie bardzo. Napoli już na etapie 1/16 finału okazało się gorsze od Granady. Zespołu, który w tabeli La Liga zajmuje obecnie ósme miejsce. Który przed rozpoczęciem dwumeczu miał serię pięciu ligowych spotkań bez zwycięstwa, a zaraz po domowym triumfie z Napoli przegrał jeszcze z Hueską, zamykającą stawkę w lidze hiszpańskiej.
Milan? Przypomnijmy, że “Rossoneri” byli o krok od pożegnania się z Europą już po eliminacyjnym meczu z Rio Ave. Najpierw w 120. minucie dogrywki doprowadzili do remisu, a później w konkursie jedenastek - po ogromnych emocjach - wygrali 9:8. Gdyby za burtę wyrzucił ich Paweł Kieszek, mielibyśmy niezłą historię. W grupie ekipa z San Siro radziła już sobie nieźle, ale gdy w 1/16 finału trzeba było rywalizować z Crveną zvezdą, znowu były problemy. 2:2 na wyjeździe. 1:1 u siebie.
Numer z remisami nie wystarczył natomiast na Manchester United. Chociaż Milan przywiózł z Old Trafford korzystny wynik (1:1), wczoraj przegrał u siebie 0:1 i dołączył do całej plejady włoskich ekip, które mogą już skupić się wyłącznie na rywalizacji w Serie A.
Honoru włoskiej piłki, o ile ten jest jeszcze w tym sezonie do odratowania, będzie broniła Roma. Zespół ze stolicy Włoch bez większych problemów poradził sobie w 1/8 finału Ligi Europy z Szachtarem Donieck. Tym samym, który okazał się dla Interu przeszkodą nie do przejścia. Wcześniej Rzymianie wyeliminowali także Bragę.

Wypadek przy pracy czy większy problem?

Problem włoskiego futbolu jest jednak taki, że wyraźne kłopoty na europejskim gruncie widać już od kilku lat. W poprzednim sezonie obraz zamaskowała nieco Atalanta, która zachwycała, choć ostatecznie i tak odpadła w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Wtedy jednak też skompromitowały się Inter i Juventus, a Napoli było bez szans w dwumeczu z przeciętną wówczas Barceloną.
Dwa sezony temu Inter i Napoli odpadły już w grupie. Ci pierwsi - a jakże - w haniebnych okolicznościach. Roma w 1/8 finału nie była w stanie pokonać FC Porto, a Juventus przegrał walkę o półfinał z Ajaxem.
To się powtarza. Włochy od trzech sezonów nie wysłały żadnego przedstawiciela do półfinału Champions League. Tylko dwa razy kluby z Półwyspu Apenińskiego docierały w tym czasie do ćwierćfinału. Chociaż Serie A to wciąż trzecia liga w rankingu UEFA, w rzeczywistości nie ma dziś większych szans w starciu z Bundesligą. A przedstawiciele tych “mniejszych” rozgrywek też potrafią narobić w Europie większego zamieszania. Wystarczy wspomnieć, że taka Ligue 1 miała dwóch reprezentantów w półfinale poprzedniej Ligi Mistrzów. Wcześniej dotarł tam holenderski Ajax.
Europa w tym sezonie uciekła Italii. W przyszłości okaże się, czy tylko na moment, czy może układ sił na Starym Kontynencie po prostu nieco się zmienił.

Przeczytaj również