Komu tytuł, kto królem strzelców Ekstraklasy? "Nieprzeciętny gracz. Prognoza: szybki transfer na wyższą półkę"

Komu tytuł, kto królem strzelców Ekstraklasy? "Nieprzeciętny gracz. Prognoza: szybki transfer na wyższą półkę"
Lukasz Sobala / PressFocus
Wielkie powroty, zmiana systemu rozgrywek, transfer Podolskiego i przewidywania na nowy sezon Ekstraklasy. Komu mistrzostwo, komu spadek, komu korona króla strzelców?
Dalsza część tekstu pod wideo

Bilet powrotny jak ciepłe bułeczki

Upływające lato w PKO BP Ekstraklasie jest żelaznym potwierdzeniem słów z "Alchemika", że ludzie częściej marzą o powrotach niż o odjazdach. Co to jest za czas dla naszej ligi. Ktoś nacisnął guzik z napisem "Powrót do przeszłości", bo przez chwilę poczułem się jakby znów był 2016 rok. Pociąg zmierzający w stronę Polski przyjechał wypchany po brzegi nazwiskami, które mniej więcej pół dekady temu stanowiły o sile ligi.
Wróciły naprawdę znane nazwiska: Michał Pazdan, Dominik Furman, Artur Sobiech, Barry Douglas, Damian Kądzior, Piotr Parzyszek... Można by wymienić kilku kolejnych, ale znajdujący się na liście to piłkarze, którym powinno się zaufać w ciemno, że zagwarantują jakość klubom i podniosą poziom ligi.
Ponoć nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale kilku powyższych poszło dokładnie tą drogą, czym naraża się na przywoływanie dawnych wspomnień i porównania do pierwowzoru. Niełatwo będzie przyłożyć kalkę Pazdanowi czy Douglasowi. W Białymstoku pierwszy dopiero wypływał na naprawdę szerokie wody, a drugi pamięta czasy, gdy Poznań cieszył się z ostatniego mistrzostwa Polski, które w klubowej gablocie zarosło sześcioletnią pajęczyną.

Jak na ligę wpłynie osiemnastka?

Taka liczba drużyn ostatni raz grała na najwyższym szczeblu w sezonie 1997/1998. Kopę lat więc trzeba tę zmianę uznać za dużą rewolucję. W Polsce kochamy grzebać w systemach, które mają wyrwać nas z czwartej dziesiątki rankingu ligowego. Po czasie okazuje się, że to przekładanie wajchy ma jednak niewielki wpływ na poziom i obawiam się, że tym razem będzie podobnie.
Powiększenie liczby uczestników i skład tabeli nie przełożą się nie tylko na jakość, ale też na poziom zainteresowania. Gdyby z I ligi awansowały większe ośrodki, być może byłoby inaczej. Natomiast inauguracja ligi w Niecieczy - domu słynnego na Europę beniaminka, bo to najmniejszy ośrodek piłkarski w najwyższej klasie rozgrywkowej na Starym Kontynencie - wywołuje średnie emocje. Zwłaszcza gdy po drugiej stronie stanie Stal.
Ale żeby trochę sobie zaprzeczyć zakładam, że pod koniec sezonu już nam wszystkim skoczy ciśnienie. Przewiduję, że przy trzech spadkowiczach walka o znalezienie się nad czerwoną kreską będzie odbywać się z udziałem połowy uczestników.

Podolski nie musi niczego udowadniać

Absolutnie najgłośniejszym, wychodzącym mocno poza dotychczasowe ramy, był transfer Lucasa Podolskiego. Przyznam, że to jedna z moich zawodowych porażek tego lata, bo zanim sprawa zaczęła wychodzić na jaw, usłyszałem o tym (wtedy potencjalnym) ruchu jakieś dwa tygodnie wcześniej. I co? Zbagatelizowałem temat, bo przecież "Podolski w Górniku" ma więcej tomów niż przygody Harry'ego Pottera, a dotychczasowe prawdopodobieństwo jego przenosin do Polski równało się temu, że wszyscy przesiądziemy się na latające miotły. Gdy dodatkowo media obiegła informacja, że "Poldi" będzie jurorem niemieckiego "Mam talent", zupełnie straciłem czujność.
A jednak temat wreszcie udało się doprowadzić do szczęśliwego finiszu i za to szacunek wszystkim stronom, które włożyły w tę operację mnóstwo wysiłku. Przywitanie Podolskiego przy Roosvelta, generalnie otoczka tego wydarzenia, miała swój wyjątkowy wymiar - dotąd absolutnie niespotykany przy jakimkolwiek transferze do Ekstraklasy. O pierwszym mistrzu świata w polskiej lidze pisano na całym świecie. Podolski to piłkarz kalibru dotąd w lidze niespotykanego i podobnie jak przy głośnych powrotach - Lucas w sumie jest traktowany, jakby też wracał do domu - stawiane jest pytanie: "Czy te nogi mogą kłamać?", a bardziej nazwisko, pod którego wielkością być może ukryty jest brak formy. Mówi się, że były piłkarz Bayernu czy Arsenalu na treningach daje radę i osobiście wierzę, że to wciąż niezły poziom. Większe wątpliwości mam co do tego, czy otoczenie, w jakim będzie się poruszał, dostarczy mu piłek. Bo jakość kadry Górnika skłania mnie do prognozy, że klub może mieć w lidze kłopoty. Z lub bez skuteczności "Poldiego".
Na razie wokół tej pięknej historii nie podoba mi się tylko jedna sprawa. Domniemane negocjacje władz Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze, aby tak dobierać terminarz, żeby występy Podolskiego w niemieckiem talent show nie kolidowały zbytnio z jego wybieganiem na boisko w Polsce. Naprawdę? Brzmi jak żart i uderza w powagę rozgrywek. Dodatkowo tworzy precedens. Zaraz inni też będą chcieli sięgnąć po takie przywileje. Zarządzać swoim kalendarzem choćby z poważniejszych powodów niż błyszczenie w światłach telewizyjnych lamp - na przykład religijnych. A przecież lista pilnych wymówek może w zasadzie liczyć nieskończoną ilość pozycji. Dlatego liga stąpa po cienkim lodzie.

Komu tytuł, komu korona

Na koniec ligowe typy tuż przed startem rozgrywek.
Mistrz Polski: Legia Warszawa, bo jeśli się znacząco nie osłabi, ma najsilniejszą kadrę i patent na tytuły. Wygra nieznacznie przed Lechem.
Król strzelców: Mahir Emreli. Nieprzeciętny piłkarz w skali naszej ligi. Już błysnął w pucharach, a na pewno nabije sobie statystyki na rywalach z krajowego podwórka. Prognozuję szybki transfer na wyższą półkę. W Legii ma mu kto podawać, więc zanotuje spokojnie powyżej dwudziestu goli.
Pewniak do spadku: Górnik Łęczna. Szacunek za niespodziewany awans przez baraże, ale po dotychczasowych transferach widać, że w kasie się nie przelewa i ciężko będzie stworzyć z kadrę na utrzymanie. Jeśli się uda, szacunek!

Przeczytaj również