Koronasceptyk, rasista i narcyz. Jak przegrać karierę po karierze

Koronasceptyk, rasista i narcyz. Jak przegrać karierę po karierze
screen youtube
Kiedyś był uważany za świetnego bramkarza, zabawnego człowieka, ironicznego gościa, wyprzedzającego swoje czasy. Wystarczyła jedna wiadomość, by zniszczyć cały dorobek. Ale prawda jest taka, że Jens Lehmann na pozycję czarnego charakteru niemieckiego futbolu pracował od bardzo dawna.
Jens Lehmann nie kocha niczego bardziej niż roli prowokatora. U piłkarskich emerytów bierze się to zwykle z powodu tęsknoty do uprawiania zawodowego sportu. W przypadku uznanego bramkarza m.in. Borussii Dortmund i Arsenalu, to nie ta przypadłość. W tym samym czasie, gdy walczył z Oliverem Kahnem o numer jeden na reprezentacyjnej bluzie, regularnie prezentował się publicznie jako człowiek pewny siebie i elokwentny. Jako facet, którego wypowiedzi były kontrowersyjne, zaczepne, ciut przekraczające granicę dobrego smaku, ale najczęściej trafne.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dusza towarzystwa

Kiedy został uznany za bohatera konkursu rzutów karnych po meczu Borussii z Rangersami w Pucharze UEFA, powiedział, że wolałby zdecydować o meczu wcześniej, samemu zdobywając bramkę. Kiedyś poprosił wszechmocnego menedżera Schalke, bossa Gelsenkirchen, Rudiego Assauera, aby w jego własnym gabinecie zgasił cygaro, bo mierzi go dym nikotynowy. Podczas spotkania w Lidze Mistrzów zachciało mu się sikać, ale bynajmniej nie zamierzał czekać z tym do przerwy, więc wyskoczył za bandę reklamową i wypróżnił się jak kolarz w trakcie Tour de France. Albo wtedy, gdy na boisku ukradł buta jednemu z zawodników Hoffenheim i wyrzucił go za bramkę. Trochę jak dyrektor cyrku, chciał stworzyć własne show.
Zawsze skory do kontrowersyjnych, ale szczerych wyznań. W 2008 roku w wywiadzie na żywo wyjawił, że od czasu do czasu pozwala swojej półtorarocznej córce na spróbowanie piwa bezalkoholowego. Wtedy też dowiedział się od prowadzącego, że również te napoje mogą zawierać alkohol, jakkolwiek w niskim stężeniu. Nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Sam sprowokowany potrafił oddać, np. uszczypnąć Ulfa Kirstena w nos.
Dostarczał i kontrolował historie, był uważany za sprytnego, pewnego siebie i skupionego. Wydawało się, że dokładnie wie, czego chce i jak do tego dotrze. Przez lata powtarzał jak mantrę, że jest lepszym bramkarzem niż Kahn, nowocześniejszym, bardziej kompletnym, silniejszym psychicznie. A kiedy przyszło do największego turnieju w jego karierze, na mistrzostwach świata w 2006 roku, stanowił taką samą zaporę dla przeciwników, jak ręcznik zawieszony na poprzeczce. Silna psychika? Gdy usłyszał kilka docinek na swój temat od legendarnego golkipera Bayernu Monachium, potrafił tylko odpowiedzieć:
- Nie wiem, o czym moglibyśmy rozmawiać. Nie zdradziłem ciężarnej żony z 24-letnią dziewczyną. Mam inne życie

Empatii za grosz

Nie, nie jest głupi. Wręcz przeciwnie. Od szefowej niemieckiej partii Zielonych usłyszał, że “to wyjątkowa osobistość, nie tylko ze względu na piłkarski talent, ale też jeśli chodzi o stosunek do spraw społecznych”. Mógłby więc mieć zadatki na niezłego polityka. “Bild” pisał, że udało mu się skończyć liceum (nieczęsta sytuacja wśród byłych i obecnych piłkarzy), studiować biznes i zarządzanie oraz być całkiem niezłym rozmówcą w pomeczowych wywiadach. Wyglądał na bardzo łebskiego gościa. Co zatem poszło nie tak?
Teraz, po ponad 20 latach, sprawy przybrały trochę innego oblicza. W Niemczech padło podejrzenie, że być może Lehmann wcale nie aspiruje do miana wielkiego prowokatora i po prostu nie jest tak inteligentny, jak się o nim wyrażano przez długi czas. Tak długo, że w pewnym momencie sam w to uwierzył. W rzeczywistości wyglądało to tak, jakby jakieś nieznane siły ciągnęły go od jednego faux pas do drugiego. Każda wpadka coraz głupsza i bardziej absurdalna. Niestety, w przeciwieństwie do pomyłek boiskowych, jego idiotyczne wypowiedzi na każdy temat społeczny mają negatywne konsekwencje.
Chyba po raz pierwszy maska spadła, kiedy w jednym z programów telewizyjnych poradził piłkarzom-homoseksualistom, by nie wychodzili z szafy.
- Każdy, kto by to zrobił, byłby szalony - stwierdził.
Odniósł się tym samym do coming outu jego kolegi z reprezentacji Thomasa Hitzlspergera, który wycofał się ze sportu, zanim przyznał się, że jest gejem, ale i tak wywołał poruszenie, bo tknął temat tabu. Lehmann poszedł o krok dalej, mówiąc, że Thomas “nigdy nie dał nikomu do myślenia, że ma inną orientację seksualną” i “że to nawet lepiej”.

Walczy z koronawirusem i “poprawnością”

W grudniu bagatelizował koronawirusa, który w międzyczasie, pomimo poważnych obostrzeń i wielkich środków ostrożności, zabił w jego kraju mnóstwo osób, mówiąc, że “przechodził go lepiej niż grypę”. Przekonywał również, że dopóki objawy nie są takie złe i nie dotykają młodych osób, gracze jakoś sobie poradzą i trzeba czym prędzej wznawiać rozgrywki. Mając za sobą część mniej lotnego społeczeństwa, silił się też o analizy statystyczne:
- W 2017 roku na skutek grypy zmarło 23 tys. osób. Nikt nie nie zauważył. Teraz będziemy musieli wkrótce opłakiwać tę samą śmiertelność wynoszącą 0,028% naszej populacji. Bądź bezpieczny i pozytywny oraz życzę udanych Świąt Bożego Narodzenia - pisał na koniec zeszłego roku.
Do interpretacji bramkarza-naukowca należy tylko dodać małe post-scriptum: dziś liczba zgonów w Niemczech to prawie 90 tys.
To typ narcyza, uwielbiającego wpleść wzmiankę o sobie w każdym temacie. O samobójstwie swojego kolegi Roberta Enke w autobiografii pisał tak:
- Stało się to dokładnie 10 listopada 2009 roku. W moje 40. urodziny (...) Dlaczego ktoś taki się zabija? Dlaczego w moje urodziny? Czy to coś miało wspólnego ze mną?
Niesztampowo i prowokacyjnie? To, co wyszło od Lehmanna w ostatniej dekadzie, wydawało się raczej niedoinformowane, egocentryczne, pozbawione empatii i szerszego obrazu na świat. Czara goryczy przelała się na początku maja. Jens wysłał wiadomość na komunikatorze, ale nie do odbiorcy, dla którego była przeznaczona, a do Dennisa Aogo. Tym samym sam się zdemaskował. “Czy Dennis został ekspertem telewizyjnym, aby wypełnić parytet czarnych?”. Rasistowski wywód zakończony uśmiechniętą emotikonką.
Później wszystko potoczyło się szybko. Próbował przepraszać, nadrabiać dziwnym szpagatem mówiąc, że “kompetentny Aogo ma wspaniałą prezencję”, ale jasnym stało się, że Jens Lehmann rychło przestanie być głupio-śmiesznym komikiem, którego należy tolerować. Już następnego dnia od publikacji błędnie wysłanej wiadomości został usunięty z rady nadzorczej Herthy Berlin w trybie natychmiastowym.
Kiedyś powiedział bardzo interesujące zdanie, chyba najmądrzejsze w całej swojej dotychczasowej karierze. “Piłka nożna to prosta sprawa. Nie musisz za dużo myśleć.” Szkoda, że wraz z przejściem na sportową emeryturę credo pozostało z nim na zawsze. Czasem wystarczyłoby pomyśleć, prawdopodobnie udałoby się ominąć większość ze swoich gaf.

Przeczytaj również