Kotorowski: Sam wolałbym wygrać rywalizację na boisku

- Nie była to miła sytuacja. Sam wolałbym wygrać rywalizację na boisku - mówi w rozmowie z oficjalną witryną Kolejorza Krzysztof Kotorowski, który przeszedł do Kolejorza, aby walczyć o miejsce w składzie z Waldemarem Piątkiem.


Dalsza część tekstu pod wideo
Dwukrotny mistrz Polski z Lechem na Bułgarską trafił w styczniu 2004 roku, a pół roku później świętował zdobycie Pucharu Polski. W decydujących o zdobyciu trofeum meczach z Legią w bramce poznańskiego zespołu stał Waldemar Piątek. - To był bardzo dobry bramkarz. Gdy przychodziłem do klubu bardzo mi pomógł. Przyszedłem z nim rywalizować, a on wprowadził mnie do szatni. Fajny gość - przyznaje "Kotor".


To właśnie on zajął miejsce w bramce za Waldemara Piątka, który z powodu choroby musiał zakończył piłkarską karierę. - Pamiętam spotkanie z Cracovią, gdzie Waldek wyszedł na rozgrzewkę, ale złapał jakąś infekcję, na rękach pojawiła się wysypka. Podjął decyzję, że nie zagra. Niemal z marszu wskoczyłem do składu. Wtedy zaczęły się jego problemy. Widziałem to wszystko z bliska - wspomina golkiper Lecha cytowany przez lechpoznan.pl. 


Nie tylko dla niego, ale całego zespołu była to bardzo trudna sytuacja. - Do Poznania przyjechał sam, rodzina mieszkała w Dębicy, kawał drogi stąd. Leżał w szpitalu przez kilkanaście dni, odwiedzaliśmy go, byliśmy z nim. Cały czas badano, co mu jest, co się stało. Chciał uprawiać sport, ale diagnoza była dla niego jednoznaczna. Nie może tego robić - mówi Kotorowski. - To było szokujące dla wszystkich. Dla nas w szatni, ale też kibiców - dodaje piłkarz aktualnych mistrzów Polski. 


Piątek jednak mimo ciężkiej choroby nie zrezygnował jednak ze sportu. Gdy stan jego zdrowia poprawił się wrócił do treningów. - Nie chciał się poddać, chciał grać w Lechu. Po kilku treningach wyniki jednak nie były na tyle dobre, żeby mógł kontynuować grę. Poddał się leczeniu i trwa to do dziś - zaznacza Kotorowski.


Bramkarz Lecha cały czas utrzymuje kontakt z Piątkiem. - Często rozmawiamy. Latem ubiegłego roku spotkaliśmy się w Gniewinie, gdzie ja byłem z Lechem, a Waldek przyjechał z młodymi bramkarzami na obóz organizowany przez PZPN. Teraz nadarza się okazja, żeby mu pomóc - podsumował swoją wypowiedź doświadczony golkiper.

Przeczytaj również