Znów głośno o Polakach: "Najbardziej ekscytujący na EURO"

Znów głośno o Polakach: "Najbardziej ekscytujący na EURO"
MediaPictures.pl / Shutterstock.com
Ledwie wczoraj dziennikarze angielskiego "Guardiana" umieścili Polskę na dziewiątym miejscu w rankingu najsilniejszych uczestników przyszłorocznego EURO. Dziś w serwisie Goal.com możemy przeczytać, że biało-czerwoni tworzą "najbardziej ekscytującą drużynę" francuskiej imprezy.


Dalsza część tekstu pod wideo
Autor analizy poświęconej kadrze Adama Nawałki wychodzi od znanego cytatu z nieżyjącego już wielokrotnego reprezentanta Irlandii Północnej, Danny'ego Blanchflowera. Powiedział on kiedyś, że zdaniem większości w piłce chodzi o wygrywanie, ale tak naprawdę "w tej grze chodzi o chwałę, o grę w wielkim stylu, z polotem i fantazją. Trzeba wychodzić na boisko z chęcią pokonania rywala, a nie oczekiwania, aż sam umrze z nudów". I właśnie taka definicja zdaje się być dziś mottem reprezentacji Polski.


Goal.com we współpracy ze statystycznym serwisem Opta opracował specjalny algorytm, z którego wynika, że nasza kadra jest najbardziej ekscytująca spośród wszystkich finalistów EURO 2016. Dlaczego? Bo gwarantuje gole. Dużo goli.


Polacy zdobyli w swojej grupie aż 33 bramki i choć 15 z nich to dorobek z meczów przeciwko Gibraltarowi, warto pamiętać, że grała z nim również reprezentacja Niemiec, która skończyła eliminacje z dorobkiem 24 goli. Nawet pominąwszy spotkania z grupowym outsiderem, wciąż możemy pochwalić się wysoką średnią 2,25 gola na mecz. W dodatku uzyskaliśmy ten wynik w najbardziej konkurencyjnej grupie tych eliminacji - tylko siedem punktów dzieliło pierwszą ekipę od czwartej.


Dziennikarze podkreślają też, że kadrze Nawałki udało się przerwać passę 33 meczów bez porażki w kwalifikacjach, jaką śrubowała reprezentacja Niemiec. To spotkanie miało również pokazać filozofię naszego selekcjonera, który nie dąży za wszelką cenę do posiadania piłki: "Zdarza się, że posiadanie jest przereklamowane" - mówił po spotkaniu, w którym Polacy utrzymywali się przy futbolówce przez raptem 38% czasu.


Goal.com właśnie ten ostatni element uznaje za kluczowy dla widowiskowości naszej gry. "Nie wierzą w grę podaniami aż do śmierci. Interesuje ich strzelanie goli i są w tym bardzo biegli" - czytamy w komentarzu.


To, co wyróżnia naszą reprezentację, to również wysoka skuteczność - oddaliśmy mniej strzałów na bramkę, niż Włosi, Holendrzy, Rosjanie, Austriacy, Niemcy, Hiszpanie, Belgowie czy Anglicy, a mimo to wszystkich ich prześcignęliśmy w liczbie zdobytych goli!


W tym kontekście 13 trafień Roberta Lewandowskiego to już nie przypadek, ale uosobienie tego, jak bardzo reprezentacja Polski jest już zaawansowana w atakowaniu. W dodatku snajper Bayernu Monachium ma dobrze ustawiony celownik - oddaje w naszej kadrze najwięcej strzałów, ale też robi to niezwykle celnie. Przykładowo Gareth Bale próbował uderzać 10 razy więcej, ale w światło bramki trafił o raz mniej, eliminacje skończył z o sześć bramek gorszym wynikiem od Lewandowskiego.


Autor analizy zwraca też uwagę na fakt, że wcale nie jesteśmy drużyną opartą na jednym zawodniku. Mimo znakomitego wyniku lidera ofensywy trzeba pamiętać, że Arkadiusz Milik zakończył rozgrywki z największą liczbą asyst (wszystkie sześć podań kończył Lewandowski). Napastnik Ajaksu sam wpisał się na listę strzelców sześciokrotnie, a mamy jeszcze Grzegorza Krychowiaka, który nie opuścił ani minuty tych eliminacji. Kamila Glika dziennikarz nazywa "skałą w tyle", dodając, że siła naszej kadry leży w zespołowości - "jedność jest wszystkim".


Nawałce, zdaniem dziennikarza, udało się przekonać każdego zawodnika z osobna, że dobro drużyny jest najwyższym celem. Polska nigdy nie przestaje walczyć, o czym świadczy fakt, że w ostatnich pięciu minutach meczów kwalifikacyjnych strzeliliśmy aż 8 goli. 


W podsumowaniu Goal.com pada stwierdzenie, że jesteśmy lepsi jako suma części niż pojedynczy zawodnicy. Sam Adam Nawałka przyznał, że "Robert dodaje blasku, ale funkcjonuje u nas każda pojedyncza komórka. Kolektyw sprawuje się fantastycznie i jeszcze nie pokazaliśmy, na co nas naprawdę stać". 


To okaże się dopiero na turnieju we Francji. Choć pytanie o to, czy pierwszy raz przejdziemy fazę grupową Mistrzostw Europy pozostaje otwarte, jednego można być pewnym: reprezentacja Polski nie pozwoli kibicom umrzeć z nudów.

Przeczytaj również