Kylian Mbappe może wypełnić lukę po Messim i Ronaldo. Chyba że odbije mu "sodówka" lub przegra z kontuzjami

Kylian Mbappe będzie kolejnym "bogiem" piłki. Chyba że odbije mu "sodówka" lub przegra z kontuzjami
Mitch Gunn / shutterstock.com
Futbol potrzebuje wielkich gwiazd. Byli Pelé, Maradona, był Ronaldinho, są Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Powoli jednak zbliżamy się do końca czasu tej ostatniej dwójki i zaczynają pojawiać się poważni kandydaci do zajęcia ich miejsca. Pretendentów może być wielu, ale wśród nich wyróżnia się jedno, fenomenalne, bijące rekordy nazwisko – Kylian Mbappé.
Młody Francuz nie liczy sobie jeszcze nawet 21 wiosen, a na najwyższym światowym poziomie gra już od ponad dwóch lat. Przy swoim wieku może pochwalić się ogromnymi osiągnięciami i wielu naprawdę klasowych piłkarzy mogłoby pozazdrościć mu kariery.
Dalsza część tekstu pod wideo
Patrząc na to, jak radzi sobie młody zawodnik PSG, można powoli zacząć zadawać pytania o to, czy to on przejmie pałeczkę po latach zdecydowanej dominacji Messiego i Ronaldo. Czy to właśnie Mbappé zostanie kolejnym piłkarskim „bogiem”?

Kosmiczne statystyki

Jeśli mamy spróbować porównać wychowanka Monaco do Argentyńczyka i Portugalczyka, to warto zacząć od osiągnięć całej trójki na podobnym etapie kariery. I tutaj możemy sobie uświadomić, jak niesamowitą postacią jest mistrz świata z zeszłego roku.
Dwaj futbolowi hegemoni w wieku 21 lat mieli łącznie mniej bramek na koncie, niż młody napastnik ma dzisiaj. A do „oczka” na liczniku brakuje mu jeszcze niespełna ośmiu miesięcy!
Dla wszelkich powątpiewających w takie statystyki – aktualnie Francuz ma na koncie 175 spotkań w dorosłej piłce. Ronaldo w dniu 21. urodzin miał ich 130, a Messi 140. Stosunek bramek do liczby meczów wciąż jest więc korzystny dla wschodzącej gwiazdy.
Wielu z Was może stwierdzić, że to tylko Ligue 1, „liga farmerów”, gdzie wykręcenie takich cyferek wcale nie jest sztuką. Spójrzmy jednak na to, jak urodzony w Bondy piłkarz radził sobie ze zdobywaniem goli na „neutralnym” terenie Ligi Mistrzów.
Jeśli gość, który nie skończył jeszcze 21 lat ma takie statystyki, to naprawdę nie sposób go nie docenić. Mbappé to kosmita. Pytanie tylko, czy osiągnie poziom tak galaktyczny, że będzie w stanie zdominować walkę o miano najlepszego piłkarza świata w przyszłości.
Oszałamiających liczb związanych z wartym 180 milionów euro zawodnikiem jest jeszcze więcej. Przykładowo, wyrównał już należący do Thierry’ego Henry’ego rekord liczby bramek strzelonych w jednym sezonie ligowym przez Francuza.

Udowodnił już swoją wartość

Wszelcy niedowiarkowie, którzy powątpiewali w klasę Kyliana, dostali ostateczne potwierdzenie jego umiejętności podczas rosyjskiego mundialu. Na Mistrzostwach Światach był kluczową postacią ekipy, która wywalczyła miano najlepszej drużyny piłkarskiego globu.
Zwłaszcza mecz z Argentyną udowodnił, jak niesamowitym piłkarzem jest reprezentant Francji. To, co wyczyniał z defensorami „Albiceleste” pokazywało, jak trudno jest go zatrzymać. Ośmieszał ich wręcz swoją szybkością i umiejętnością dryblingu.
Zaistnienie na dużej międzynarodowej imprezie to kolejne nawiązanie do Messiego i Ronaldo. Obaj również zabłysnęli w podobnym wieku, co Francuz – pierwszy na Copa America 2007, drugi na Euro w 2004 roku.
Zdobyte trofea? To też wygląda świetnie. Trzy mistrzostwa Francji, puchar i superpuchar tego kraju, a także rodzimej ligi. Do tego wspomniane mistrzostwo świata z reprezentacją. Gablotka jest naprawdę okazała.
Indywidualnie wylądował w drużynie zeszłego roku FIFA i UEFA, a także został wybrany najlepszym piłkarzem w swojej ojczyźnie. Można by wymieniać i wymieniać…
To tylko świadczy o tym, że już mamy do czynienia z piłkarzem klasy światowej. Lubię takie określenie, że mamy Ronaldo, Messiego, a potem „drugą dywizję”, do której należą Suarez, Neymar, Lewandowski, Kane i inni podobni im piłkarze. Właśnie na tej półeczce umieściłbym Mbappé.

Dobry początek nie jest gwarancją sukcesu

O ile jeszcze kilka dni temu byłbym w stanie napisać, że właściwie nie można się do niczego przyczepić, jeśli chodzi o Francuza, to po finałowym meczu Pucharu Francji pojawiła się spora skaza na jego wizerunku.
Do tej pory głównymi zarzutami pod adresem ogromnego talentu mogły być nurkowanie i ewentualne sprzeczki słowne z przeciwnikami – nic nadzwyczajnego. W sobotnim spotkaniu jednak poznaliśmy kompletnie inną twarz 20-latka.
Bandyckie wejście w nogę Damiena da Silvy to wyraz czystego braku poszanowania dla zdrowia rywala. Dla takich ataków nie powinno być miejsca w naszej ukochanej grze.
Wiadomo, że o takim zagraniu zadecydowała frustracja i boiskowa złość Mbappé, ale tego typu zachowań nie można bagatelizować. Miejmy nadzieję, że będzie to tylko odosobniony incydent, a gracz PSG nie będzie więcej reagował z taką agresją, bo może to negatywnie rzutować na jego karierę.
Messiemu zdarzyło się kiedyś kopnąć piłką w trybuny na Bernabeu, ale Argentyńczyk wyciągnął wnioski i podobnych incydentów już nie mieliśmy. Od tamtej pory niezadowolenie wyraża wkręcając oponentów w murawę i udowadniając swoją boiskową wyższość. Oby tak właśnie było w przypadku Kyliana.
Jest jednak jeszcze inna sprawa, która może okazać się kluczowa. Ten chłopak był ważną częścią składu Monaco już w wieku 17 lat. Właściwie od tamtego momentu gra regularnie na bardzo dużym obciążeniu.
Jak ogromne jest to obciążenie dla zdrowia wiedzą Gareth Bale czy Theo Walcott, którzy w podobnym wieku wchodzili do dorosłej piłki i niemal z miejsca stali się członkami wyjściowych składów.
Przez niemal całą swoją karierę zmagali się z urazami, które uniemożliwiły im wejście na jeszcze wyższy poziom. Do pewnego stopnia mogło to również mieć wpływ na to, co stało się w okolicach „trzydziestki” z Waynem Rooneyem, chociaż w jego przypadku można mieć wątpliwości co do odpowiedniego prowadzenia się, a także tego, co robił z nim Louis van Gaal.
Zadbanie o zdrowie młodego gracza, choć oczywiste, jest więc często trudne. Trzeba znaleźć odpowiedni balans pomiędzy wystawianiem swojej gwiazdy jak najczęściej, a zapewnieniem jej właściwej regeneracji.
To było widać w przypadku Ronaldo i Messiego. Sir Alex Ferguson czy Pep Guardiola potrafili podejmować racjonalne decyzje, dotyczące ewentualnego odpoczynku swoich największych gwiazd, gdy te wciąż jeszcze wspinały się na futbolowe wyżyny.

Co przyniesie przyszłość?

Świat stoi otworem przed Kylianem Mbappé. Często mówi się, że stał się celem transferowym Realu Madryt i miałby zostać twarzą nowej, odbudowanej drużyny „Królewskich”. Na dziś można już powiedzieć, że w jego klubowej gablotce, z trofeów, które mógłby do tej pory zdobyć, brakuje tylko Ligi Mistrzów.
Paris Saint-Germain ma niesamowitą tendencję do roztrwaniania świetnych szans w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Starego Kontynentu. Jeśli dalej tryumf w Champions League będzie pozostawał jedynie marzeniem, to Francuz może w końcu zdecydować się na zmianę otoczenia.
Biorąc pod uwagę to, że LaLiga ma w ostatnich latach monopol na graczy ogłaszanych najlepszymi piłkarzami globu, można założyć, że trudno będzie walczyć o takie miano, grając w Ligue 1.
W końcu to właśnie tę ligę stawia się najniżej, jeśli chodzi o europejską „wielką piątkę”. Jeśli Francuz zapragnie zdobyć Złotą Piłkę (a zapewne tak będzie), to zmiana barw klubowych może mu to ułatwić.
Czy Mbappé po nią sięgnie? Stawiam, że tak. I to nawet więcej, niż jednokrotnie. Czy będziemy go wspominać za kilkadziesiąt lat? Wydaje się, że tak. Czy nawiąże do tego, co robią i robili Messi oraz Ronaldo? Z pewnością jest w stanie to zrobić.
Nie wiem, czy widziałem na własne oczy chłopaka, który w tak młodym wieku z taką pewnością siebie wchodził do dorosłej piłki – i tu od razu przyznaję, młodego Ronaldo czy Messiego niezbyt pamiętam. Byłem zbyt młody, aby w pełni być w stanie ocenić ich boiskowe popisy 14 czy12 lat temu.
Można ekscytować się Jadonem Sancho, można było podziwiać Anthony’ego Martiala, ale zawodnik PSG to coś więcej. Jego szybkość, fizyczność i umiejętność wykorzystania swoich atutów to coś wyjątkowego. To najlepszy kandydat do miana następnego „wielkiego” w futbolu.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również