Lech Poznań chce grać o mistrzostwo, ale ma problem z obsadą bramki. Odmówił im bramkarz grający we Włoszech

Lech Poznań chce grać o mistrzostwo, ale ma problem z obsadą bramki. Odmówił im bramkarz grający we Włoszech
Rafał Oleksiewicz / Press Focus
Kibice Lecha Poznań wielokrotnie narzekali na obsadę bramki ich drużyny i teraz może to powrócić. Mickey Van der Hart, na którego i tak często narzekano, doznał kontuzji i w jego miejsce wskoczył Filip Bednarek. ’’Kolejorz” musi szukać bramkarza, najpewniej już na zimę. A latem odbił się od Fina grającego w Serie B.
Coraz śmielej możemy twierdzić, że Lech zamierza zawalczyć o mistrzostwo Polski. Maszyna Macieja Skorży funkcjonuje coraz sprawniej i lideruje w Ekstraklasie. Wykorzystuje gorszy moment Legii Warszawa i Rakowa i ma nad nimi odpowiednio już 12 i 8 punktów w tabeli. Trudno na dziś twierdzić, czy taka forma utrzyma się przez całą jesień, a tym bardziej sezon, ale są pod to zbudowane fundamenty.
Dalsza część tekstu pod wideo
Czy możemy zaliczyć do nich obsadę bramki? Z pozoru nie ma tak źle... Lech Poznań wraz z Legią jest zespołem, który stracił najmniej bramek w bieżących rozgrywkach. W ośmiu meczach to zaledwie pięć wpuszczonych goli. Jednak mimo wszystko nie jest to pozycja, którą ’’Kolejorz” wyróżnia się na tle ligowych rywali.
Mickey Van der Hart nie jest bramkarzem takiej klasy jak choćby ściągnięty do Rakowa Częstochowa Vladan Kovacević. Nie należy do grona takich kozaków w swoim fachu, którzy nie tylko zapewnią spokój w tyłach, ale w i razie czego wybronią ważne spotkanie.
Teraz trafiła mu się kontuzja, więc w bramce Lecha pojawił się bramkarz drugiego, niechcianego wyboru. Już klubowa ’’jedynka” nie przekonuje kibiców, a co dopiero jego zmiennik. Teraz przez kontuzję Holendra mają powód, by mu zaufać, przynajmniej na jakiś czas.
Sam Maciej Skorża przyznał, że Mickey niestety może wypaść z gry na dłużej. - Czekamy na wyniki badań. Wygląda to dość poważnie. Pewnie stracimy go na kilka tygodni - powiedział na konferencji pomeczowej.
Klub w letnim okienku zgłosił się do rezerwowego bramkarza reprezentacji Finlandii - Jesse Joronena. Na co dzień broni on we włoskiej Brescii Calcio. Mierzy 197 centymetrów, ma za sobą przeszłość w Fulham czy FC Kopenhaga.
Jego temat pojawił się nawet we włoskich mediach i informacja o zainteresowaniu Lecha latała po ’’poznańskim” Twitterze. Jednak zweryfikowaliśmy ten temat i nie ma żadnych przesłanek ku temu, by ten transfer mógł wypalić. Zarówno zimą jak i latem. Joronen absolutnie nie jest zainteresowany taką przeprowadzką i nawet nie spojrzał poważnie na zgłoszenie się polskiego klubu.
Nie chcemy być tendencyjny, powyższy tweet jest oczywiście sprzed roku. Ale może stać się aktualny. W pierwszej połowie meczu z Wisłą Kraków nagle na murawie musiał pojawić się Filip Bednarek. Wiosną zagrał zaledwie raz w Ekstraklasie i dwukrotnie w Pucharze Polski. To piłkarz ze świetnym charakterem do sportu, zależy mu na Lechu Poznań, ale opinię wśród kibiców ma słabą. Po meczu dla oficjalnej strony klubowej Filip wypowiedział się bardzo barwnie. W samym spotkaniu z Wisłą nie miał okazji na obronienie żadnego strzału.
- Zawsze muszę być gotowy na grę i po rozgrzewce jeszcze nie zdążyły wyschnąć ostatnie krople potu, a już wchodziłem na murawę. Nie ukrywam, że parę razy ciarki pojawiły się na moim ciele, każdy z nas ciężko pracuje dla takich momentów. Cieszymy się, że stadion dziś był tak pełny, to dla nas zwieńczenie naszych starań. W tym meczu było trochę jak w ringu, kiedy ty przejmiesz inicjatywę oraz zaatakujesz pierwszy, dominujesz, to ty kierujesz grą. Dzisiaj nasz lewy prosty działał jak należy, a i prawym sierpowym zadaliśmy kilka ciosów. To kolejny przystanek na drodze lokomotywy, puchary rozdaje się dopiero w maju, a nie we wrześniu.
Latem kończą się umowy zarówno Van der Hartowi jak i Bednarkowi. Można zakładać, że odejdą obaj, a na pewno jeden z nich. Lech musi szukać bramkarza na przyszły sezon, a być może obecna sytuacja spowoduje, że ’’jedynka” będzie potrzebna już na rundę wiosenną. Na polskim rynku wolnym zawodnikiem pozostaje Filip Kurto, gdyby klub chciał zakontraktować piłkarza bez kontraktu już teraz.
Rozwiązaniem na lata może okazać się Krzysztof Bąkowski i trochę na to w Poznaniu liczą. Bramkarz z rocznika 2003 obecnie przebywa na wypożyczeniu w Stomilu Olsztyn. Za to nie ma już wiary w 22-letniego Miłosza Mleczkę, który po tym jak wyróżniał się w pierwszej lidze w barwach Puszczy Niepołomice niesamowicie spuścił z tonu i jest teraz w szerokiej kadrze Lecha, nawet nie gra regularnie w rezerwach.
Bąkowskiemu przyda mu się sezon na okrzepnięcie na zapleczu Ekstraklasy, a już od początku zbiera on doświadczenie. Tyle że Stomil na starcie przegrywał wszystko jak leci. Sześć porażek z rzędu, w tym 5 z Bąkowskim między słupkami, oraz sposób w jaki padały bramki świadczą o tym, że młody golkiper nie dysponuje dobrą linią obrony.
Lech musi przytomnie poszukać okazji na rynku transferowym i dobrze wybrać. Obsada bramki na wiosnę może być istotna w kwestii wyniku sportowego w tym sezonie.

Przeczytaj również