Legia odnosi się do zarzutów UEFA. "Przedstawimy wszystko bez pudrowania"

Legia odnosi się do zarzutów UEFA. "Przedstawimy wszystko bez pudrowania"
Tomasz Bidermann/Shutterstock
28 września UEFA podejmie decyzję odnośnie kar dla Legii Warszawa w związku z wydarzeniami, do których doszło podczas meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund (0:6).


Dalsza część tekstu pod wideo
Komisja dyscyplinarna będzie działała w obszarze sześciu zarzutów. Najgorszym z nich jest kwestia zachowań rasistowskich. Warto zauważyć, że w oficjalnym raporcie delegata UEFA, nic takiego nie zostało zauważone. To w dodatkowym raporcie organizacja FARE doniosła, że kibice stołecznej ekipy dopuszczali się zachowań rasistowskich i dyskryminacyjnych. - Prowadzimy również wewnętrzne postępowanie. Przedstawimy wszystko bez pudrowania i pokażemy, jak wyglądały wydarzenia w środę. Chcemy udowodnić, że śpiewy nie miały charakteru rasistowskiego. Będziemy liczyli, że UEFA potwierdzi stan faktyczny - skomentował w piątek Seweryn Dmowski, doradca zarządu Legii do spraw komunikacji cytowany przez portal Legia.Net. 


UEFA wszczęła postępowanie wyjaśniające w sześciu obszarach. Chodzi o zakłócenia porządku, odpalanie środków pirotechnicznych, rzucanie przedmiotów na murawę, organizację, blokowanie ciągów komunikacyjnych na trybunach, a także o zachowania rasistowskie. Najgorszy ze wszystkich zarzutów jest ostatni. - W oficjalnym raporcie delegata UEFA nie ma informacji o zachowaniach rasistowskich czy dyskryminacyjnych. UEFA rozpoczyna postępowanie w związku z dodatkowym raportem organizacji FARE. Nasi kibice obrażali Borussię, ale nikogo nie dyskryminowali. Jeśli jakakolwiek osoba na stadionie zostanie zidentyfikowana jako taka, która zachowywała się w sposób rasistowski, zostanie ukarana. Najgorszym scenariuszem dla Legii będzie, jeśli UEFA przychyli się do wersji, że treści miały charakter dyskryminacyjny, stadion może zostać zamknięty na mecz z Realem Madryt. To efekt poprzednich zachowań i takie ryzyko jest możliwe. Mamy teraz sześć dni na wniesienie wszelkiej dokumentacji, materiałów i dowodów, które mogą mieć wpływ na werdykt Komisji Dyscyplinarnej. Prawnicy pracują. Przedstawimy wszystko bez pudrowania i pokażemy jak wyglądały wydarzenia w środę. Chcemy udowodnić, że śpiewy nie miały charakteru rasistowskiego - dodał Dmowski. 


Decyzja Komisji Dyscyplinarnej UEFA ma zapaść 28 września. - Przepisy dyscyplinarne UEFA zawierają szeroki katalog kar, który nie jest bardzo precyzyjny. Najgorszy scenariusz z jakim się liczymy to zamknięcie stadionu na mecz z Realem Madryt. Uczymy się na błędach, wyciągamy wnioski i przedstawimy wszystkie okoliczności zdarzeń. Będziemy liczyli, że UEFA potwierdzi stan faktyczny - dodał pracownik stołecznego klubu. 


- W kwestii zajść na trybunie zachodniej, Legia konsekwentnie sprawdza monitoring. Zidentyfikowaliśmy wstępnie 70 osób. Klubowe zakazy stadionowe na dwa lata są sukcesywnie nakładane. Potem będziemy mogli odmówić wejścia na mecz osobie, która potencjalnie może sprawiać kłopoty. Chyba zgodzimy się, że jeśli ktoś wyłamuje bramę, może zostać nazwany takim mianem. We wszystkich aspektach wyjaśniania spraw pracujemy ze stołeczną policją oraz z organami UEFA - stwierdził Dmowski. W tej chwili nałożono około czterdzieści zakazów stadionowych, a stołeczny klub zapowiada, że to jeszcze nie koniec. W temacie działa również policja, która dokonuje zatrzymań kolejnych osób.

Przeczytaj również