Mak: Robię wszystko, by przekonać trenera do swoich umiejętności

- W zasadzie od początku meczu musieliśmy gonić wynik. W drugiej połowie strata zawodnika była widoczna, czego konsekwencją były kolejne bramki dla Korony. Ciężko się grało, mieliśmy mało czasu, a ta porażka bardzo nas boli – mówił pomocnik Biało-Zielonych Michał Mak, który w meczu z Koroną pojawił się na murawie w 69. minucie spotkania.


Dalsza część tekstu pod wideo
Napastnik próbował po wejściu na boisko odmienić losy spotkania, ale ostatecznie jego drużyna uległa Koronie 2:4. - W zasadzie od początku meczu musieliśmy gonić wynik. W drugiej połowie była widoczna strata zawodnika, czego konsekwencją były kolejne bramki dla Korony. Na pewno grało się ciężko, akcje nam się nie zawiązywały po czerwonej kartce dla Gersona i ta porażka bardzo nas boli. Nie jest to jednak wytłumaczenie, że nie zdołaliśmy takiego meczu chociażby zremisować - ocenił Mak cytowany przez oficjalną witrynę gdańszczan.


Drugi raz z rzędu w rundzie wiosennej Mak wszedł na boisko z ławki rezerwowych. - Każdy ma ambicję, mnie zależy na tym, aby wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. Na razie wchodzę z ławki, staram się na treningach i gdy dostanę już szansę, to robię wszystko, żeby przekonać do swoich umiejętności trenera. Pracuję dalej, na pewno na tym nie poprzestanę, bo jestem ambitnym zawodnikiem – zaznaczył zawodnik Lechii.


W następnej kolejce Biało-Zieloni będą gościć lidera z Gliwic, barwy którego reprezentuje brat Michała - Mateusz. - Na pewno będzie to dodatkowy smaczek, ale trzeba skupić się przede wszystkim na pracy. To jest najważniejsze, aby skoncentrować się na najbliższym meczu w lidze, a pojedynek braterski odchodzi na bok – zakończył Michał Mak.
Źródło: asinfo.

Przeczytaj również