Marsylia ukarana walkowerem, prezesi grzmią po burdach w Nicei. Członkowie sztabu OM uderzyli piłkarzy?

Wszystko zaczęło się w 75. minucie spotkania, gdy Dimitri Payet dostał butelką rzuconą przez kibiców gospodarzy i wściekły odrzucił ją w trybuny. To dodatkowo rozsierdziło fanów, którzy pojawili się na murawie, chcąc rozpocząć bijatykę. Więcej o tamtych wydarzeniach piszemy TUTAJ.

Po ponad godzinnej przerwie spotkanie miało zostać wznowione. Taką decyzję podjęły władze ligi, ale piłkarze Olympique'u Marsylia odmówili gry. Z tego względu arbiter odgwizdał walkowera dla Nicei.

Sprawa z pewnością się tak jednak nie skończy. Trzech zawodników gości miało bowiem ślady po boiskowych starciach - Payet zakrwawione plecy, a Luan Peres i Matteo Guendouzi szyje.

Nicea ma z kolei pretensje do sztabu szkoleniowego OM. Na jednym z nagrań widać bowiem, jak jeden z asystentów Jorge Sampaoliego uderzył w twarz będącego na murawie fana.

W rozmowie z "RMC Sport" z decyzji o odmówieniu gry tłumaczył się Pablo Longoria. Zdaniem szefa Olympique'u Marsylia arbiter nie chciał wznawiać spotkania, ale uległ naciskom władz ligi.

- Zdecydowaliśmy się nie wznawiać meczu ze względu na bezpieczeństwo naszych zawodników. To już drugi raz, doświadczyliśmy tego w Montpellier, gdzie dokończyliśmy grę. To całkowicie nie do przyjęcia. Sędzia był z nami, powiedział mi i Jorge Sampaoliemu, że nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa. Jego decyzją było przerwanie meczu, ale władze ligi postanowiły go wznowić - powiedział.

Inną wersję przedstawia prezes Nicei, Jean-Pierre Rivere, który podkreśla, że decyzja o wznowieniu meczu została podjęta także przez arbitra. Na dodatek zarzuca on członkom sztabu OM uderzenie dwóch piłkarzy Nicei. Media piszą, że chodzi o Jeana-Claira Todibo oraz Justina Kluiverta.