Mateusz Borek ocenił skład PSG. "To jest zachłanność, biznes menedżerski"

Dla PSG niedzielny finał był najważniejszym meczem w historii klubu - nigdy wcześniej paryżanie nie doszli do tej fazy najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie. Drużyna zbudowana za olbrzymie pieniądze nie dała jednak rady Bayernowi.

- Narażę się może kibicom PSG, ale nie jest mi szkoda tej drużyny. Tam zostało zainwestowane ponad miliard euro, więc presja przed spotkaniem finałowym była ogromna. Zabrakło w Paryżu kogoś, kto zdjąłby z zawodników wielkie obciążenie psychiczne. A kto wyszedł, kto pomógł w publicznym przekazie? - zastanawiał się Borek w "Misji Futbol".

Dziennikarz ma też zastrzeżenia do kształtu kadry PSG. Jego wątpliwości budzi zwłaszcza fakt, że w finale na boisku pojawił się Eric-Maxime Choupo-Moting. Kameruńczyka sprowadził do klubu Thomas Tuchel, który wcześniej pracował z nim w Mainz.

- To jest zachłanność, biznes menedżerski. To nie jest przypadek, że trener jest Niemcem i trafia do niego Choupo-Moting. Oczywiście, wszystko można obronić. Każdy trener przychodząc do klubu dostanie zgodę na kilka transferów. Nikt się pewnie z Katarczyków nie kłócił z Tuchelem o Choupo-Motinga - komentował Borek.

Komentator sugeruje też, że miejsce w pierwszym składzie PSG powinni mieć bardziej klasowi obrońcy od Thilo Kehrera.

- Piłkarz jest utalentowany, robił wrażenie grając w Schalke, ale chyba dopadł go taki syndrom zawodnika z polskiej ligi, który nie chce iść za granicę przez największy klub w Ekstraklasie, żeby jeszcze się potwierdzić i dojrzeć, ale idzie tam bezpośrednio. Może od tego chłopaka za dużo się wymaga? Może będzie gwiazdą niemieckiej piłki? W Bayernie nikt się go jednak nie bał - przyznał Borek.