Mateusz Borek odpowiada na krytykę: Niech potem nie dziwi się, że na meczu nie podam mu ręki

Mateusz Borek odpowiada na krytykę: Niech potem nie dziwi się, że na meczu nie podam mu ręki
YT
Mateusz Borek w zdecydowanych słowach odpowiedział na krytykę ze strony innego dziennikarza - Mirosława Żukowskiego.
Borek wiele razy brał udział w kampaniach reklamowych bukmacherów. Już w 2007 roku dziennikarz został ambasadorem jednej z firm i od tego czasu twarz komentatora stale pojawia się w materiałach promujących obstawianie wydarzeń sportowych.
Dalsza część tekstu pod wideo
Mirosław Żukowski, szef sportu "Rzeczpospolitej", kilka miesięcy temu nie zostawił suchej nitki na Borku, zarzucając mu "banalizację hazardu". - Branża bukmacherska zassała dziennikarzy do swojego interesu. Ci, którzy powinni ostrzegać przed niebezpieczeństwem, bo doskonale zdają sobie z niego sprawę, zostali wynajęci, by obłaskawiać zło - można było przeczytać w artykule.
Teraz Mateusz Borek odpowiedział koledze po fachu. 46-latek przekonuje, że współpraca z firmami bukmacherskimi jest dla niego czymś naturalnym.
- Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, skąd są pieniądze w profesjonalnym sporcie. Bez bukmacherów nie byłoby na takim poziomie Premier League i innych lig europejskich. Naszą I ligę ratuje tylko Fortuna, dziesiątki polskich drużyn z tego się utrzymują - bronił się dziennikarz, cytowany przez "Press".
- Jeżeli ktoś mnie w gazecie w ten sposób obsmaruje, niech potem nie dziwi się, że na meczu nie podam mu ręki - podkreślił.
- Byłem dinozaurem w promowaniu zakładów bukmacherskich. Wieszano na mnie psy, a dziś robią to wszyscy dziennikarze sportowi, którzy są rozpoznawalni i prezentują odpowiedni poziom merytoryczny - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Daniel Makarewicz25 Nov 2019 · 18:55
Źródło: press.pl

Przeczytaj również