Misja: zastąpić skrzydłowych. Jak kadra poradzi sobie bez Grosickiego i Błaszczykowskiego?

Misja: zastąpić skrzydłowych. Jak kadra poradzi sobie bez Grosickiego i Błaszczykowskiego?
Marco Iacobucci EPP/Shutterstock
Debiut Jerzego Brzęczka w roli szkoleniowca „Biało-czerwonych” dopiero przed nami, ale już wyselekcjonowana przez niego kadra pokazuje, że nadchodzi największa od lat rewolucja. Fatalny mundial oraz sytuacja w klubach niektórych reprezentantów niejako zmusza 47-letniego trenera do dokonania sporych roszad taktycznych.
Na ten moment, wydaje się, że najtrudniejszym problemem z którym będzie musiał sobie poradzić były szkoleniowiec Wisły Płock, jest obsada skrzydeł. Przez ostatnie lata obie skrajne pozycje były konsekwentnie zajmowane przez Grosickiego oraz Błaszczykowskiego, którzy stanowili trzon reprezentacji.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ich wkład w grę pod wodzą Adama Nawałki był nieoceniony i z całą pewnością można nazwać zarówno „Kubę” jak i „Grosika” architektami sukcesów Polski na Mistrzostwach Europy oraz podczas eliminacji do niestety nieudanych Mistrzostw Świata.

Starość nie radość, młodość nie wieczność

Już przed mundialem wiadome było, że przygoda z orzełkiem na piersi kilku dotychczas kluczowych reprezentantów powoli dobiega końca. 5 tygodni po ostatnim meczu Polaków na rosyjskim turnieju, gruchnęła informacja o zakończeniu kariery w kadrze przez Łukasza Piszczka, ale z uwagi na obecność naturalnego następcy w postaci Bartosza Bereszyńskiego nie wywołało to tylu turbulencji, co sytuacja na skrzydłach.
Każdy kibic zdawał sobie sprawę, że czas Błaszczykowskiego oraz Grosickiego powoli dobiega końca, ale liczono, że słaba postawa na Mistrzostwach Świata zostanie niejako zatuszowana występami w klubie.
W końcu obaj panowie reprezentują barwy, z całym szacunkiem oczywiście, niezbyt topowych ekip. Wolfsburg w ubiegłym sezonie ledwo utrzymał się w Bundeslidze, a Hull zajęło 18. miejsce na zapleczu Premier League. Jak widać, był to i tak zbyt wysoki poziom dla obu skrzydłowych, którzy łącznie w całym sezonie zagrali 28 minut.
Zamiast wydostać się z marazmu w jaki obaj popadli podczas rosyjskiej imprezy, polscy skrzydłowi przegrywają rywalizację o miejsce na ławce z tak uznanymi zawodnikami jak Nouha Dicko, który przez całą swoją karierę nie zagrzał miejsca w żadnym klubie, co skutkowało niekończącą się serią wypożyczeń czy Renato Steffenem, który mimo 26 lat na karku w kadrze narodowej Szwajcarii zagrał zaledwie 5 razy.
Ostatnie tygodnie w Wolfsburgu oraz Kingston upon Hull dobitnie pokazały, że czas „Błaszcza” i „Grosika” w poważnej piłce dobiega końca. Nie można przecież opierać kadry, aspirującej do regularnego kwalifikowania się na największe turnieje, na dwóch stałych bywalcach trybun.
Powołania Brzęczka jak na razie skreśliły tylko Grosickiego, ale z całą pewnością Błaszczykowski również nie będzie już ostoją polskiej drużyny. Być może nie został on skreślony z powodów rodzinnych lub chęci oddania przez trenera szacunku wieloletniemu kapitanowi, ale niezależnie od tego wszyscy wiemy, że rola 32-latka w spotkaniach z Włochami i Irlandią będzie marginalna.

Klęska nieurodzaju

Nadchodzące spotkania towarzyskie oraz te w ramach Ligi Narodów posłużą tylko jako poligon doświadczalny przed prawdziwym wyzwaniem, jakim będą przyszłoroczne eliminacje do Mistrzostw Europy.
Problem w tym, że Brzęczek nawet nie ma zbyt wielu opcji do testowania, ponieważ to właśnie na bokach pomocy mamy do czynienia z prawdziwym deficytem klasowych zawodników.
Błaszczykowski jak już wiadomo nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej jakości ani reprezentacji ani klubowi i przedłużanie jego kariery w kadrze może tylko zaszkodzić obu stronom.
Damian Kądzior jest pozornie ciekawą opcją, ponieważ zanotował już 2 asysty w tym sezonie, ale pojawiają się również dwa problemy. Wychowanek Jagiellonii w Zagrzebiu gra na pozycji prawego napastnika w systemie 4-3-3, więc istnieje ogromne ryzyko wystawiania go nieco niżej ze względu na braki w zakresie umiejętności defensywnych.
Poza tym warto zwrócić uwagę na rangę spotkań w których Nenad Bjelica decydował się wystawiać Polaka w pierwszym składzie. Kądzior gra regularnie w meczach ligowych, ale już w eliminacjach do Ligi Mistrzów uzbierał 22 minuty w 6 meczach. Jak widać nie jest to jeszcze piłkarz gotowy na rywalizację na najwyższym poziomie.
Kolejnym kandydatem do wcielenia się w rolę następcy Grosickiego jest Rafał Kurzawa, ale z uwagi na kontuzję Macieja Rybusa najprawdopodobniej 25-latek otrzyma szanse na grę w linii obrony. Mimo wszystko wszyscy kibice mają nadzieję, że ofensywne zapędy byłego zawodnika Górnika będą tak skuteczne jak na mundialu, czy też podczas ostatniego sezonu Ekstraklasy.
Ostatnim nominalnym skrzydłowym powołanym na wrześniowe spotkania jest Maciej Makuszewski, po którym nie widać już żadnych śladów kontuzji. Zawodnik Lecha w 11 meczach zanotował 5 asyst, dzięki czemu po raz kolejny otrzyma on szansę gry w biało-czerwonych barwach.
Największym problemem 28-latka jest przede wszystkim brak doświadczenia. Zadebiutował on dopiero rok temu w sromotnie przegranym starciu z Danią. Łącznie spędził na boisku zaledwie 164 minuty z orzełkiem na piersi.
W Polsce mamy tendencję do uznawania graczy nawet 24-letnich za obiecujące talenty, przed którymi kariera wciąż stoi otworem, ale przypadek Makuszewskiego jest już skrajnością.
Oczywiście należy docenić postawę 5-krotnego reprezentanta w dotychczasowych spotkaniach „Kolejorza”, ale naprawdę trudno jest wyobrazić sobie, aby tak leciwy zawodnik wyrósł nagle na gwiazdę reprezentacji.

Pomocnicy skarbem narodu

Sytuacja kadry przed debiutem w Lidze Narodów byłaby znacznie trudniejsza, gdyby nie znakomita postawa środkowych pomocników, którzy brylują w swoich klubach, dając sygnał, że ofensywa reprezentacji w końcu nie będzie uzależniona wyłącznie od przerzutów Krychowiaka.
Piotr Zieliński, który był głównym winowajcą indolencji Polaków w kreowaniu akcji podczas mundialu, długo nie rozpamiętywał nieudanej przygody na rosyjskiej ziemi i dzięki znakomitej formie wywalczył sobie pierwszy skład w Napoli Carlo Ancelottiego.
Włoski szkoleniowiec od pierwszej kolejki wystawia Piotrka w pierwszym składzie, a ten odpłaca mu się grą na najwyższym poziomie. Mimo obecności w składzie Allana i Hamsika, to właśnie polski pomocnik stał się liderem odbudowanych „Azzurrich”.
Równie udany start sezonu zaliczył Mateusz Klich, który wydaje się być wreszcie w pełni gotowy, aby stać się kluczowym elementem reprezentacji. Polak jest liderem Leeds Marcelo Bielsy, który stawia przede wszystkim na grę kombinacyjną opartą na niezliczonej ilości podań.
Pod okiem argentyńskiego szkoleniowca Klich uczynił znaczące postępy pod względem brania na siebie ciężaru odpowiedzialności za grę całej drużyny, co przełożyło się również na wyczyny strzeleckie 28-latka.
Klich oraz Zieliński imponują skutecznością, ale nie należy zapominać o Linettym i Szymańskim, którzy mimo braku bramek, również mogą być zadowoleni ze swojej postawy na początku tego sezonu.
23-letni wychowanek Lecha odesłał na ławkę Jankto oraz Vieirę, za których Sampdoria zapłaciła tego lata łącznie 21,5 miliona euro. Wygrana rywalizacja z tak cenionymi oponentami napawa optymizmem.
Damian Szymański nie ma tak okazałej konkurencji w Wiśle Płock, ale i tak należy docenić postawę kapitana drużyny. Po odejściu Brzęczka „Nafciarze” zanotowali ogromny regres, jednak właśnie Szymański jest jednym z niewielu zawodników, którzy nie stracili formy.
Jeśli już trzeba postawić na kogoś z Ekstraklasy w pierwszym składzie, to właśnie 23-letni zawodnik Wisły Płock jest najodpowiedniejszym kandydatem. Doświadczenie zdobyte w meczach z Włochami i Irlandią może tylko zaprocentować w przyszłości, która (w przeciwieństwie do Makuszewskiego) stoi przed Szymańskim otworem.

Nowy trener, nowa kadra

Szeroki wachlarz rozwiązań w kwestii selekcji odpowiedniej linii pomocy skłania ku wystawieniu kadry w dosyć eksperymentalnym ustawieniu, które jednak na ten moment wydaje się być najlepszą opcją dla reprezentacji Polski (oczywiście miejsce Rybusa zajmie Kurzawa).
Byłaby to dosyć spora zmiana taktyczna w kontekście poprzednich lat, gdzie akcje ofensywne były oparte na dynamice skrzydłowych, uruchamianych przez crossy Krychowiaka. Obecnie w kadrze brakuje ludzi, którzy zastąpiliby Grosickiego i Błaszczykowskiego, więc zmiana formacji na bardziej wąską jest konieczna.
Szukanie na siłę następców nie ma szans powodzenia. Jeśli żaden polski skrzydłowy znacząco nie wyróżnia się w swoim klubie, to mało prawdopodobne jest, by nagle stał się wiodącą postacią w kadrze.

Pozytywny przerost formy nad treścią

Może zabrzmi to prozaicznie, ale kadra narodowa musi składać się z zawodników, którzy aktualnie są w najlepszej formie i powyższa jedenastka jest zbudowana właśnie w oparciu o ostatnie występy naszych reprezentantów.
Właśnie z tego powodu Krychowiak został umieszczony jako środkowy obrońca, ponieważ deficyt stoperów to kolejna zagwozdka, z którą Brzęczek będzie musiał sobie poradzić.
Pomocnik Lokomotiwu jest prawdziwym ekspertem w zakresie gry defensywnej, a z uwagi na roszady w środku pola, konieczną rzeczą jest ograniczenie jego roli w zakresie kreacji.
Dostarczaniem piłek zajmą się środkowi pomocnicy, a Krychowiak będzie mógł w pełni skupić się na defensywie, która wymaga pewnego punktu. Zwłaszcza że Bednarek na stałe zagościł na trybunach, Kamiński zadebiutował dopiero w ostatniej kolejce, a Dźwigała to wciąż zagadka.
Dzięki wąskiemu ustawieniu do akcji ofensywnych częściej mogliby się podłączać Kurzawa oraz Bereszyński. Zawodnik Amiens pod względem dośrodkowań jest bez wątpienia najpewniejszym punktem spośród wszystkich kadrowiczów, ale 26-letni wychowanek Lecha w ostatniej kolejce Serie A również pokazał, że umie perfekcyjnie zacentrować.
W ustawieniu 4-4-2 to właśnie skrajni obrońcy byliby odpowiedzialni za tworzenie zagrożenia z bocznych stref boiska. Dodatkowo zagęszczenie środka pola pozwoliłoby Polakom na większą kontrolę, a właśnie jej brak był głównym problemem podczas mundialu.
Klich, Zieliński i Linetty nie są tak dynamicznymi zawodnikami jak Grosicki i Błaszczykowski, ale nadszedł już czas, aby nasza kadra przestała bazować wyłącznie na przygotowaniu motorycznym dwóch zawodników, którzy dostarczą piłkę skutecznemu snajperowi.
Mamy do dyspozycji kilku znakomitych środkowych pomocników, dzięki którym nie odczujemy żadnych strat jeśli chodzi o liczbę stwarzanych sytuacji pod bramką rywali.
Bereszyński jako ofensywnie grający boczny obrońca oraz Linetty w roli pół-prawego środkowego pomocnika to kluczowe elementy drużyny Marco Giampaolo. Kurzawa z kolei już udowodnił, że zasługuje na miejsce w kadrze, a być może w końcu nastąpi również przebudzenie Zielińskiego w biało-czerwonych barwach.
Rozdział pt. Grosicki oraz Błaszczykowski w kadrze narodowej z dnia na dzień dobiega końca, ale kontynuacja tej historii wcale nie musi być tragiczna. Wręcz przeciwnie, zwyżkowa forma większości naszych reprezentantów zwiastuje naprawdę obiecują przyszłość.
Wszystko pozostaje w rękach Jerzego Brzęczka, który musi pokazać, że w reprezentacji istnieje życie bez typowych skrzydłowych.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również