Mocny start Chelsea w Premier League! Cudowne gole dla zwycięzcy Ligi Mistrzów [WIDEO]

Mocny start Chelsea w Premier League! Cudowne gole dla zwycięzcy Ligi Mistrzów [WIDEO]
Russell Hart / Focus Images / MB Media / PressFocus
Na wczesnopopołudniowe bombardowanie Manchesteru United odpowiedział inny kandydat do mistrzostwa. Chelsea pewnie pokonało w premierowym spotkaniu Crystal Palace 3:0, a niespodziewanymi bohaterami byli Marcos Alonso i Trevoh Chalobah. Wydarzeniem był też długo wyczekiwany powrót Raula Jimeneza do składu Wolves.
Wraca Premier League, ale też i Patrick Vieira. Jako nowy trener Crystal Palace miał nie lada wyzwanie w debiucie, urwać punkty Chelsea, aktualnemu zdobywcy Ligi Mistrzów i świeżo upieczonemu właścicielowi Superpucharu Europy. Były gracz m.in. Arsenalu mógł liczyć że dodatkowe minuty rozegrane przez “The Blues” w środę pozwolą nieco zmiękczyć ekipę ze Stamford Bridge, ale przede wszystkim musiał polegać na własnych pomysłach i kadrze uformowanej podczas pre-seasonu. Wyszło średnio.
Dalsza część tekstu pod wideo
Stadion oszalał w 26. minucie, kiedy do stojącej piłki podszedł Marcos Alonso. Hiszpan kapitalnie wykonał rzut wolny, posyłając futbolówkę obok bezradnego Guaitę. 1:0.
Na drugiego gola nie trzeba było czekać specjalnie długo. Na 5 minut przed przerwą Azpilicueta pograł z Mountem, mocno dośrodkował, a kiepską interwencję bramkarza wykorzystał Christian Pulisic. Goście całą pierwszą połowę jedynie, czym się wykazywali, to bezradnością.
Na początku drugiej części gry niewiele brakowało, a Alonso miałby już na koncie dublet, kiedy precyzyjnie uderzył z powietrza po dośrodkowaniu Jorginho. Tym razem na miejscu był rodak strzelca, strzegący bramki Palace.
Cios numer trzy i tak padł. Kibice podnieśli się z krzeseł, bo trafienie zaliczył wychowanek Chelsea, Trevoh Chalobah. A bramka? Palce lizać. 22-letni pomocnik otrzymał piłkę na 35. metrze poholował ją jeszcze i z całej siły walnął prawą nogą. Guaita znów nie miał nic do powiedzenia, a goście wyjechali ze Stamford Bridge z niczym.

Leicester - Wolves

“Lisy” kontra “Wilki”. Gospodarze rozpoczęli sezon z kilkoma atrakcyjnymi nabytkami na pokładzie (Soumare, Daka, Bertrand) i z nadzieją, że uda się wreszcie dołączyć do pierwszej czwórki, z kolei Wolves ma nowego menedżera (Bruno Lage zastąpił Nuno Espirito Santo) i nowe ambicje, by wrócić na europejską ścieżkę po rozczarowującym poprzednim roku, który zakończyli dopiero na 13. miejscu. Na boisku od pierwszej minuty obserwowaliśmy Raula Jimeneza, powracającego po 10 miesiącach po koszmarnej kontuzji głowy.
Piłkarze Brendana Rodgersa od początku grali swoje, często szukając prostopadłych podań do Jamiego Vardy’ego. W 15. minucie jeden pass w końcu dotarł od Youriego Tielemansa do Anglika, napastnik wpakował piłkę do siatki, ale sędzia liniowy dopatrzył się spalonego. Kapitalną szansę miał też po drugiej stronie Adama Traore, ale w jego przypadku mieliśmy do czynienia z okropnym pudłem w sytuacji sam na sam z bramkarzem Leicester.
Wreszcie na prowadzenie wyszły “Lisy”. Z prawej strony przez obronę przedarł się Ricardo Pereira, a jego cross wykończył, któżby inny, Jamie Vardy.
Po zmianie stron do pracy wzięli się goście, częściej nękający Kaspera Schmeichela, stojącego między słupkami bramki Leicester. Bliski wyrównania był m.in. wypożyczony z Barcelony Francisco Trincao, lecz ostatecznie skończyło się tylko na groźbach. W końcówce przez chwilę “Wilki” cieszyły się z trafienia, ale jasne było, że przy akcji bramkowej Conor Coady znajdował się za linią obrony.

Watford - Aston Villa

Dla The Villans to początek nowego życia bez ich dotychczasowego lidera Jacka Grealisha, który poszedł do City, jednocześnie drużyna z Birmingham uzyskane pieniądze ze sprzedaży playmakera solidnie zainwestowała w następców. “Szerszenie” wrócili do Premier League zajmując drugie miejsce na zapleczu angielskiej ekstraklasy, a przed kampanią wzmocnili ekipę dziewięcioma transferami.
W 10. minucie. fantastycznie przedstawił się kibicom na Vicarage Road Emmanuel Dennis, którzy latem przeprowadził się do Anglii z Brugii. Świetnie dziś dysponowany Ismail Sarr popędził prawą stroną boiska, odnalazł w polu karnym Nigeryjczyka, a ten na raty pokonał Emiliano Martineza.
Przed przerwą Dennis i Sarr zamienili się rolami. To środkowy napastnik podawał, a skrzydłowy wpisał się na listę strzelców.
Po godzinie gry na tablicy wyników widniał już wynik 3:0. To gol przecudnej urody kolejnego debiutanta, Cucho Hernandeza. 22-letni Kolumbijczyk złamał akcję z lewej strony i przymierzył w taki sposób, że wyciągnięty jak struna Martinez i tak był daleko od sparowania strzału. “Szerszenie” okrutnie przejechali się po zawodnikach Deana Smitha i nie zmieniła tego stanu rzeczy honorowa bramka Johna McGinna.
Dosłownie w ostatniej minucie Villa dostała jeszcze karnego i na chwilę złapała kontakt dzięki celnemu trafieniu Danny’ego Ingsa. Na zdobycie trzeciej bramki zabrakło już czasu.
Redakcja meczyki.pl
Marcin Karbowski14 Aug 2021 · 17:59
Źródło: własne

Przeczytaj również