Na tapczanie siedzi Oezil, nic nie robi cały dzień. Kiedyś wielka gwiazda, dziś najdroższy turysta świata

Na tapczanie siedzi Oezil, nic nie robi cały dzień. Kiedyś wielka gwiazda, dziś najdroższy turysta świata
Richard Calver / PressFocus
Jak zarobić i się nie narobić? Mesut Oezil doskonale zna odpowiedź na to pytanie. Niemiec znalazł londyńską kurę, która znosi złote jajka i nie otrzymuje nic w zamian. Arsenal płaci 31-latkowi astronomiczną tygodniówkę, mimo że pomocnik właściwie przestał ostatnio być traktowany jak zawodowy piłkarz. I najwyraźniej nie garnie się do zmiany.
Od jego ostatniego występu w barwach “Kanonierów” minęło ponad 200 dni. A chociaż Mikel Arteta sukcesywnie rozwiązuje większość problemów trapiących londyńczyków, to sytuacja Oezila wciąż elektryzuje piłkarskie środowisko. Rzadko kiedy, a właściwie nigdy nie zdarza się, aby najlepiej opłacany zawodnik w klubie był zbędnym balastem. A jednak - Mesut stał się kulą u nogi ambitnego projektu Arsenalu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Czy się stoi czy się leży…

Nie po raz pierwszy na Wyspach króluje temat niewyobrażalnie wysokiej tygodniówki rozgrywającego. Arteta nie jest przecież pierwszym szkoleniowcem, który zdecydował się na radykalne rozwiązanie w postaci sportowej banicji dla Niemca. Etos pracy byłego reprezentanta “Die Mannschaft” zawsze wzbudzał kontrowersje. Już Arsene Wenger swego czasu odsunął go od składu po fatalnym meczu z Bayernem, gdy w przerwie Mesut dąsał się w szatni, a na boisku spacerował. Unai Emery potrafił wsadzić Oezila do “lodówki” na kilka miesięcy. Tego samego Oezila, który co tydzień pobiera z klubowej kasy ponad 300 tys. funtów. To nie komin płacowy. Arsenal stworzył piec, w którym regularnie pali lwią częścią budżetu.
- Drużyna ewoluuje i możecie zobaczyć nasz rozwój. Wybieramy danych zawodników, bo wierzymy, że w danym meczu poradzą sobie najlepiej. Każdego tygodnia chcemy dokonać właściwej selekcji. Mamy skład złożony z ponad 25 zawodników. Nie każdy może dostać okazję do gry. Moja praca polega na wyborze graczy, będących w najlepszej kondycji - mówił Arteta przed pucharowym spotkaniem z Leicester w drugiej połowie września.
Hiszpan jest zasypywany przez dziennikarzy pytaniami o teraźniejszość i przyszłość 31-latka. Nie tylko z powodu bajońskiej gaży podopiecznego, ale także owocnych początków tej współpracy. Gdy Hiszpan pojawił się na Emirates, potrafił przecież wydobyć z Oezila jego najlepszą wersję. Na przełomie stycznia i lutego Niemiec występował we wszystkich ligowych spotkaniach. Odzyskał formę. Wyglądał jak nowonarodzony. Przeciwko Manchesterowi United przebiegł prawie 12 kilometrów, najwięcej spośród wszystkich zawodników. Z Newcastle odwdzięczył się nawet trafieniem. Nie przypominał gnuśnego i zagubionego pasażera na gapę, który z niewiadomych przyczyn przywdział czerwono-biały trykot. I sam zaprzepaścił wszystko, na co zapracował.

Dezercja “Kanoniera”

Znając jego podejście do obowiązków z przeszłości, nietrudno uwierzyć w informacje o fatalnym przygotowaniu fizycznym po czerwcowym wznowieniu rozgrywek. Już wcześniej Oezil znany był z lenistwa, wahań formy i tłumaczenia wszystkiego bólem pleców. Siedzenie w jednej pozycji podczas partyjki (względnie dziesięciu) w ulubionej grze Fortnite może nadwyrężyć kręgosłup. Wszystko się zgadza, dopóki na konto wpływają kolejne pensje.
Niedawno o ofensywnym pomocniku zrobiło się o nim głośno za sprawą propozycji pokrycia pensji Gunnersaurusa, czyli człowieka, który od prawie trzech dekad pełnił rolę klubowej maskotki, a teraz, z uwagi na brak kibiców na trybunach, chciano zawiesić mu kontrakt. Trzeba przyznać, że pod względem PR-owym był to strzał w dziesiątkę. Łatwo zrezygnować z tysiąca funtów ku uciesze publiki. Gorzej, gdy mówimy o bardziej drastycznym obcięciu. Ale o tym mało kto pamięta. Pół żartem, pół serio - ważne, że maskotka pomogła maskotce. Bo Oezila nie da się nadal odbierać jako profesjonalnego sportowca.
Chciwość byłego zawodnika Realu przestała być kwestią domysłów. Kilka dni temu dziennik “Daily Mail” ogłosił, że Arsenal pragnął zasiąść do rozmów z piłkarzem w celu przedwczesnego rozwiązania jego umowy. Taka postawa nie dziwi. Każdy chciałby się pozbyć “zgniłego jajka”, które nadwyręża budżet. Włodarze klubu spotkali się z odmową. Usłyszeli, że kontrakt może zostać zerwany, jeśli Mesut otrzyma pieniądze należące mu się do czerwca przyszłego roku. A warto dodatkowo przypomnieć, że Mesut był jednym z piłkarzy “Kanonierów”, który początkowo odrzucił propozycję obniżenia tygodniówki związaną ze stratami spowodowanymi pandemią.
- Być może moja decyzja wpłynęła na to, ile szans otrzymałem od tamtego momentu na boisku. Jednak nigdy nie boję się postawić na swoim, jeśli uważam to za słuszne. A patrząc na późniejsze zwolnienia w klubie, miałem rację - tłumaczył później w rozmowie dla “The Athletic”. Cóż, może nie doszłoby do masowych zwolnień, gdyby “ktoś” nie pobierał kilkunastu milionów rocznie za nic.
Teraz dziennikarz David Ornstein ujawnił kolejną szokującą informację. 31-latek właśnie zainkasował z klubowej kasy osiem “baniek” za pozostanie w drużynie w ostatnim roku obowiązywania aktualnej umowy.

Przedwczesna emerytura

Były “Kanonier” Paul Merson powiedział kiedyś, że Oezil bez futbolówki przy nodze to jeden z najgorszych piłkarzy na świecie. W podobnym tonie wypowiadał się inny legendarny zawodnik, Martin Keown, cytowany przez portal “Goal.com”:
- To wstyd, bo Mesut posiada nieprzeciętny talent, ale nie jest przygotowany do ciężkiej pracy. Jeśli nie trenujesz na odpowiednim poziomie, to nie możesz grać dla Arsenalu. Etyka pracy to podstawa, wszystko inne to dodatek - stwierdził były obrońca.
Wydaje się, że klub z północnej części Londynu będzie musiał do końca przyszłego sezonu utrzymywać najdroższe piąte koło u wozu. W większości czołowych lig okienko transferowe zakończyło się kilka dni temu, a mistrz świata z 2014 r. nie zamierza uczynić Arsenalowi przysługi. W ostatnich dniach odrzucił lukratywną ofertę z Bliskiego Wschodu.
Znalezienie satysfakcjonującego remedium w tej sytuacji graniczy z cudem. Mikel Arteta stawia twarde warunki i nie zamierza na siłę wystawiać kogoś tylko dlatego, że jest najlepiej opłacanym graczem w zespole. Dla Oezila zabrakło miejsca w szerokiej kadrze londyńczyków zgłoszonej do Ligi Europy. Podobny los czeka go, jeśli chodzi o listę zawodników, z których Arteta będzie korzystał w Premier League. Kluby z Anglii muszą podać te nazwiska do 20 października. Trudno oczekiwać, by w składzie znalazł się pomocnik ostatni raz widziany na murawie w marcu.
Wychodzi na to, że “Kanonierzy” przez kolejnych kilka miesięcy będą pełnić funkcję dobroczynnej fundacji utrzymującej Mesuta Oezila. Przykre, że wirtuoz tej klasy na własne życzenie wypisał się z poważnej piłki przed 32. urodzinami.

Przeczytaj również