"Najgorsza rzecz - mecz przyjaźni"

"Najgorsza rzecz - mecz przyjaźni"
ASInfo
Już w niedzielę krakowska Wisła podejmie u siebie Lechię Gdańsk. Faworytem niedzielnej potyczki są Wiślacy, którzy zremisowali ostatnio z Legią 1:1.


Dalsza część tekstu pod wideo


- Obojętne z kim przychodzi nam grać u siebie, to każdy inny wynik niż zwycięstwo zawsze będzie rozczarowaniem. Wszyscy oczekują od Wisły, bez względu na to, w jakiej jesteśmy sytuacji, aby wygrywała. Na pewno jutro będziemy grać, tak, jak w każdym meczu, o trzy punkty. Przy okazji meczu z Cracovią rozmawialiśmy, jakie ma dla mnie znaczenie rola faworyta – absolutnie żadne i nic tutaj w tej kwestii przed spotkaniem z Lechią się nie zmieniło




- Lechia ma ogromny potencjał, jest to w ostatnim czasie jeden z niewielu klubów w Polsce, po którym widać, że się rozwija. Wystartowali kiepsko i wiadomo, że będą dążyć do przełamania. Uważam, że stać ich na to, aby grać lepiej, a przede wszystkim skuteczniej. Nie możemy dopuścić do tego, aby nastąpiło to teraz. Dla nas liczy się nasza dyspozycja i zrobimy, co w naszej mocy, aby wywalczyć jutro trzy punkty




- Gramy u siebie, przed własną widownią, chcemy być przede wszystkim bardziej skuteczni, ale również zagrać efektywnie, aby przyciągnąć jak najwięcej kibiców na stadion. Po meczu z Lechem mówiłem już, że atmosfera z całą pewnością udzieliła się też piłkarzom i łatwiej w takich momentach wznieść się na maksimum swoich możliwości i pokazać potencjał




- Szczerze? Dla mnie to jest najgorsza rzecz – mecz przyjaźni. Zdecydowanie wolę, kiedy atmosfera na trybunach jest taka sama, jak na murawie. Wierzę, że na takie spotkanie jesteśmy w stanie się zmobilizować, bo Lechia ma potencjał, mocnych zawodników i nie ma mowy, żebyśmy szybko uwierzyli, że tak fantastycznie gramy. A ten zimny kubeł, który został na nas w Chorzowie wylany, powinien pozytywnie na nas wpłynąć

Przeczytaj również