Najlepszy polski skrzydłowy czeka na przebudzenie Jerzego Brzęczka. Mocna liga na horyzoncie

Najlepszy polski skrzydłowy czeka na przebudzenie Brzęczka. Mocna liga na horyzoncie
MaciejGillert/shutterstock.com
Już podczas zimowego okna transferowego miał poważne oferty z Turcji i Stanów Zjednoczonych, ale zdecydował się pozostać w Dinamie Zagrzeb. Ta decyzja zapewne wyjdzie Damianowi Kądziorowi na dobre, bo zanim świat futbolu stanął na głowie, wieszczono mu przenosiny do jednej z czołowych europejskich lig. Może w końcu dostanie też prawdziwą szansę od Jerzego Brzęczka, który konsekwentnie go pomijał przy ustalaniu wyjściowego składu reprezentacji.
Zakładając, że za kilka miesięcy wszystko wróci do normy, poważny sprawdzian w kadrze się zwyczajnie Kądziorowi należy. Były piłkarz Górnika Zabrze ma na swoim koncie łącznie cztery występy w koszulce z orzełkiem na piersi. Można powiedzieć, że o kilka(naście) za mało.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zawód

W 2019 roku na murawie podczas meczu “Biało-Czerwonych” pojawił się tylko raz. Z Izraelem wszedł z ławki w 77. minucie i niedługo później strzelił gola na 4:0, ustalając tym samym wynik spotkania. Wydawało się, że dzięki tej bramce Brzęczek będzie częściej na niego stawiał, zwłaszcza że chodziło o świeżo upieczonego najlepszego asystenta w lidze chorwackiej. Cóż, nie stawiał. Selekcjoner nadal powoływał piłkarza Dinama do kadry, ale wyżej cenił sobie innych skrzydłowych. Kądzior nigdy nie ukrywał, że to dla niego duży zawód.
- Człowiek liczył na więcej. Tym bardziej, że gdy tylko dostawałem szansę w reprezentacji, wykorzystywałem ją. Nawet nie chodzi o tego gola, ale mam wrażenie, że w każdym wcześniejszym meczu, gdy wchodziłem na boisko na te 10-15 minut, albo byłem bliski zdobycia bramki, albo robiłem na boisku inne pozytywne rzeczy. Uważam, że każdy z moich występów był na plus - mówił niedawno na łamach “Onet Sport”.
Trudno się z jego słowami nie zgodzić. Nigdy nie wchodził w roli “zadaniowca”, któremu powierzano tylko i wyłącznie kradzież słynnych “cennych sekund”. Grał mądrze, stwarzając przy okazji kolejne sytuacje bramkowe, lecz z jakiegoś powodu dalej nie był ulubieńcem Brzęczka.

Ciągle do przodu

Poprzedni sezon w jego wykonaniu był co najmniej dobry. Obecny - jeszcze lepszy. W 29 spotkaniach uzbierał dwanaście bramek i dziesięć asyst. Średnio co sto minut ma udział przy golu swojej drużyny. To zdecydowanie najlepszy rezultat spośród wszystkich polskich skrzydłowych. Dla porównania, Kamil Grosicki legitymuje się wynikiem około dwustu minut.
Sprawdzamy dalej. Przemysław Frankowski dopiero rozpoczął nową kampanię w MLS i w dwóch występach nie wpisał się jeszcze w żaden sposób do protokołu meczowego. Inny zawodnik bardziej ceniony przez Brzęczka, Sebastian Szymański, choć zbiera na ogół dobre recenzje, to łącznie zaledwie raz wpisał się na listę strzelców i raz asystował. Do takiego dorobku potrzebował 22 spotkań.
Jasne, trudno sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać rzeczywistość po powrocie do futbolowej normy. Biorąc jednak pod uwagę wydarzenia ostatnich kilkunastu miesięcy, Kądzior powinien mieć pewne miejsce w pierwszym składzie reprezentacji. Przynajmniej w ramach testu, realnej szansy, której jeszcze nie otrzymał.
Nasza drużyna narodowa nie może sobie pozwolić na ignorowanie czołowego ofensywnego piłkarza klubu regularnie grającego w europejskich pucharach. Dinamo z honorem pożegnało się z Ligą Mistrzów. Tak na marginesie, z ciekawości zajrzeliśmy do rankingu UEFA. Dinamo zajmuje 47. miejsce. Dla porównania Legia Warszawa jest klasyfikowana na 91. pozycji.

Teraz Bundesliga?

27-latek gra tak dobrze, że Ivica Vrdoljak przepowiada mu wielki transfer. Chorwat jest pewny tego, że Kądzior poradziłby sobie w najlepszych europejskich ligach.
- W tym momencie jest w najwyższej formie spośród wszystkich graczy Dinama. W Chorwacji gra już 1,5 roku i nigdy nie zawiódł, nie miał słabszego okresu. Trener Nenad Bjelica zawsze pozytywnie się o nim wypowiada. Trudno się dziwić tym komplementom. Damian kreuje groźne sytuacje, asystuje, strzela piękne gole. Można na niego liczyć. Po takim sezonie czeka go duży transfer. Wydaje mi się, że poniżej ośmiu milionów euro klub nie będzie chciał negocjować. W mojej ocenie Damian poradziłby sobie w Hiszpanii, Włoszech czy Niemczech - powiedział w wywiadzie dla “Super Expressu” Vrdoljak.
Sam zainteresowany wspominał zresztą, że najbardziej chciałby spróbować swoich sił w Bundeslidze. Niewykluczone, że w najbliższym czasie otrzyma taką szansę. Wystarczy, że utrzyma formę w klubie.
Kądzior może żałować, że mecze towarzyskie reprezentacji Polski zostały odwołane. Wydawało się, że Jerzy Brzęczek wreszcie musi go docenić. Na domiar złego, Zagrzeb i okolice ogarnęło trzęsienie ziemi. Liga chorwacka oczywiście nie gra. Były gwiazdor Ekstraklasy mimowolnie zwolnił tempo. Jego forma po przerwie będzie niewiadomą, ale nie wolno zapomnieć, że na tę chwilę to najlepszy polski skrzydłowy zawieszonego sezonu. Występuje w pierwszym składzie solidnej drużyny, strzela, asystuje, jest w świetnej formie. Niewielu rodzimych piłkarzy ma ten komfort. A zwłaszcza skrzydłowych.
Łukasz Klinkosz

Przeczytaj również