Największe odkrycia 2019 roku. Młodzież z Chelsea, nowy Piszczek, złote dzieci Ajaxu i spółka

Największe odkrycia 2019 roku. Młodzież z Chelsea, nowy Piszczek, złote dzieci Ajaxu i spółka
Vlad1988 / shutterstock.com
Czas podsumowań trwa. W poprzednich dniach przedstawiliśmy Wam już topowych polskich piłkarzy mijającego roku, najlepsze kluby i najładniejsze gole z tego okresu, a także mecze, które w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy najbardziej zapadły nam w pamięci. Dziś natomiast czas na wyróżnienie piłkarzy, których kariery przez ostatni rok nabrały niezłego rozpędu. Niektórzy przeszli w tym czasie drogę od kompletnych anonimów do gwiazd. Inni być może byli już znani, ale dopiero teraz rozkręcili się na dobre.
Początkowo mieliśmy zamiar zrobić to w formie rankingu, ale ostatecznie uznaliśmy, że niezwykle trudno porównać w takim przypadku zawodnika “X” do zawodnika “Y”. Niektórzy bohaterowie tego zestawienia są już etatowymi zawodnikami wielkich klubów. Inni zaś, m.in. z powodu bardzo młodego wieku, dopiero wchodzą w świat dorosłej piłki, ale widać już, że potencjał mają ogromny, co zdążyli zademonstrować na murawie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Miało być dziesięć nazwisk, ale dyskusja w redakcyjnym gronie była tak ożywiona, że ostatecznie jest ich kilkanaście. Zapomnieliśmy o kimś? Nie zgadzacie się z naszymi wyborami? Dajcie znać w komentarzach! Uwaga, kolejność przypadkowa.

Frenkie de Jong (AFC Ajax / FC Barcelona)

Owszem, Frenkie de Jong już w końcówce 2017 roku zaczął dość regularnie występować w pierwszej jedenastce Ajaxu, jednak nie oszukujmy się, wtedy kojarzyli go pewnie tylko bardziej uważni obserwatorzy i kibice. Całemu światu Holender pokazał się dopiero w minionym sezonie, gdy jego zespół był prawdziwą rewelacją Ligi Mistrzów, eliminując w fazie pucharowej Real Madryt i Juventus.
De Jong rządził i dzielił w środku pola, a jego potencjał szybko zobaczyły największe europejskie marki. Ostatecznie latem tego roku 75 milionów euro zapłaciła za niego FC Barcelona, gdzie 22-latek jest ważnym ogniwem pierwszej jedenastki. O tym, jak genialny był to rok dla młodego Holendra, niech świadczy fakt, że zajął on 11. miejsce podczas gali “Złotej Piłki”, wyprzedzając bezpośrednio takie gwiazdy jak Raheem Sterling, Eden Hazard i Kevin de Bruyne.

Matthijs de Ligt (AFC Ajax / Juventus)

Bardzo podobny przypadek do Frenkiego de Jonga. Również przez pierwszą część tego roku grał w rewelacyjnym Ajaxu, a znakomitą postawą zapracował sobie na wielki transfer, przechodząc latem do Juventusu za 85,5 mln euro. De Ligt także był podstawowym piłkarzem holenderskiej ekipy już wcześniej, ale na szerokie wody wypłynął szczególnie przez ostatnie dwanaście miesięcy.
Niesamowity talent, ale i osobowość. Jeszcze w barwach Ajaxu nosił opaskę kapitana, mimo wciąż bardzo młodego wieku. Pewny w obronie, ale i groźny pod bramką przeciwnika. Miał trudne wejście do “Starej Damy”, jednak w ostatnim czasie zaczyna już pokazywać dużą wartość. W listopadzie został przez nas nawet wybrany do jedenastki miesiąca topowych lig europejskich.
Zaledwie 20 lat na karku, 15. miejsce w plebiscycie “Złotej Piłki” za ostatni rok, wielki transfer na koncie, pewne miejsce w reprezentacji Holandii. Kariera De Ligta zaczyna się jak w bajce. Zobaczymy, jak potoczy się dalej.

Erling Haaland (Red Bull Salzburg)

Po raz pierwszy głośno zrobiło się o nim latem tego roku, gdy na rozgrywanym w Polsce mundialu do lat 20 zapakował dziewięć (!) goli w jednym meczu. Już wtedy Haaland był piłkarzem Red Bulla Salzburg, do którego dołączył w styczniu 2019 roku. Pierwsze miesiące w nowym zespole zleciały mu raczej na aklimatyzacji, ale już od początku bieżącego sezonu 19-latek imponuje formą.
W austriackiej Bundeslidze zdobył 16 goli w 14 meczach, ale to występy w elitarnej Lidze Mistrzów sprawiły, że o Haalandzie zaczął mówić niemal cały świat, a w swoich szeregach chciało go pół Europy. Chociaż Salzburg ostatecznie pożegnał się z Champions League na etapie fazy grupowej, norweski napastnik aż osiem razy wpisywał się w niej na listę strzelców, ustępując pod tym względem tylko Robertowi Lewandowskiemu.
Wczoraj gruchnęła wiadomość, że Haaland podpisał kontrakt z Borussią Dortmund. Mówi się, że Salzburg zarobi na ten transakcji zaledwie 20 milionów euro, a spora kwota trafi do kieszeni agenta, Mino Raioli oraz ojca zawodnika. Norweg bez problemu powinien rozgościć się w pierwszej jedenastce BVB.

Joao Felix (SL Benfica / Atletico Madryt)

Latem tego roku Atletico Madryt zapłaciło za Portugalczyka 126 mln euro, chociaż jeszcze kilka miesięcy wcześniej miał on na swoim koncie stosunkowo niewiele występów w pierwszej drużynie Benfiki. Felix wskoczył na najwyższe obroty właśnie na początku 2019 roku, gdy w lidze portugalskiej zaczął strzelać gola za golem. Ostatecznie do końca sezonu uzbierał 15 trafień, co sprawiło, że do siedziby klubu z Lizbony zaczęły przychodzić liczne zapytania i oferty.
Najbardziej zdeterminowane było Atletico, które widziało w 20-latku następcę odchodzącego do Barcelony Antoine’a Griezmanna. W barwach “Los Colchoneros” Felix raz prezentuje się lepiej, raz gorzej, ale na pewno ma jeszcze spore rezerwy. W 18 meczach strzelił do tej pory cztery gole i zaliczył jedną asystę.

Tammy Abraham (Aston Villa / Chelsea FC)

Niektórzy już w 2018 roku mogli kojarzyć Tammy’ego Abrahama, bo młody Anglik strzelał wtedy całkiem sporo goli w Championship, będąc na wypożyczeniu z Chelsea do Aston Villi. Ostatnie dwanaście miesięcy zdecydowanie przyspieszyło jednak karierę 22-latka.
Przez pierwszą połowę 2019 roku Abraham kontynuował jeszcze strzelanie dla “The Villans”, a od kilku miesięcy błyszczy w barwach londyńskiej Chelsea. Zyskał na pewno na zakazie transferowym, który do niedawna obowiązywał klub ze Stamford Bridge. “The Blues” nie sprowadzili żadnego napastnika, a powracający z wypożyczenia Abraham z miejsca stał się snajperem numer jeden. Szanse wykorzystuje znakomicie. W Premier League trafiał do siatki 12 razy w 19 spotkaniach, a dwa trafienia dołożył też w Lidze Mistrzów.

Mason Mount (Derby County / Chelsea FC)

Kolejny beneficjent zakazu transferowego Chelsea. Mount spędził sezon 2018/2019 na wypożyczeniu z “The Blues” do Derby County, gdzie trenował go… Frank Lampard, dzisiejszy szkoleniowiec klubu z Londynu. Legenda Chelsea doskonale więc wiedziała, na co stać utalentowanego 20-latka.
Młodzian sezon rozpoczął w pierwszej jedenastce, od razu pokazując się z naprawdę bardzo dobrej strony. Nic dziwnego, że wystąpił we wszystkich dotychczasowych meczach, w większości przypadków od pierwszej minuty. Za zaufanie odwdzięczył się już pięcioma strzelonymi i jedną asystą, ale statystyki te i tak w niewielkim stopniu oddają znakomity poziom, prezentowany przez Mounta w ostatnich miesiącach.
Jeśli Anglik dalej będzie radził sobie tak dobrze, Chelsea może okazać się dla niego nie metą, a przystankiem.

Çağlar Söyüncü (Leicester City)

Fani Bundesligi być może kojarzyli tureckiego obrońcę już kilka lat temu, gdy reprezentował barwy Freiburga, ale na szerokie wody Söyüncü wypłynął jednak w ostatnich miesiącach, będąc prawdziwą podporą defensywy Leicester. W poprzednim sezonie Turek zaliczył co prawda kilka epizodów w niebieskiej koszulce, jednak na stałe do podstawowej jedenastki wskoczył na początku bieżącej kampanii.
I gdy już to zrobił, to w duecie z Jonnym Evansem zaczęli wyrastać na czołową parę środkowych obrońców w Premier League. Ich zespół jest prawdziwą rewelacją tego sezonu, a duża w tym zasługa m.in. świetnie spisującej się defensywy. Kilka dni temu ten twardy mur skruszyli co prawda piłkarze Liverpoolu, strzelając “Lisom” aż cztery gole, ale we wcześniejszych spotkaniach (i ostatnim z West Hamem) zespół z King Power Stadium stracił zaledwie 15 bramek w 19 pojedynkach.
Söyüncü na karku ma 23 lata, a więc wciąż jest stosunkowo młody. Można się spodziewać, że z wiekiem będzie tylko nabierał doświadczenia i pewności siebie, co może mu wyłącznie pomóc. Warto mieć tego chłopaka na oku.

Rodrygo Goes (Santos FC / Real Madryt)

Zaledwie 18-letni Brazylijczyk latem tego roku opuścił rodzinną Brazylię, przenosząc się do wielkiego Realu Madryt. Wydawało się, że dla “Królewskich” będzie to bardziej transfer na przyszłość, ale Rodrygo szybko pokazał, że nie potrzebuje zbędnej aklimatyzacji w Europie. Początek sezonu stracił co prawda przez kontuzje, ale gdy już zaczął pojawiać się na murawie, niemal od razu stał się ulubieńcem kibiców.
Wystarczy wspomnieć, że swojego pierwszego gola w oficjalnym meczu “Królewskich” Brazylijczyk strzelił po… minucie od wejścia na boisko. Później zaczął dostawać od Zinedine’a Zidane’a coraz więcej szans, które zazwyczaj wykorzystywał. Błysnął zwłaszcza w spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Galatasaray, gdy ustrzelił hat-tricka.
Jeśli 18-latek dalej będzie się tak rozwijał, Real z pewnością tylko na tym zyska. Już teraz Rodrygo wniósł w szeregi ekipy z Madrytu więcej niż jego rodak, Junior Vinicius, który jest przecież w klubie dłużej.

Ansu Fati (FC Barcelona)

Niezwykle ciekawy przypadek, bo Fati rozegrał w tym roku zdecydowanie najmniej minut z naszego zestawienia, a w pewnym momencie było chyba o nim najgłośniej. Ale tak to jest, gdy 16-latek wchodzi do wielkiej FC Barcelony, w pierwszych trzech meczach zdobywając dwa gole.
Wychowanek “La Masii” od razu stał się łakomym kąskiem dla mediów z niemal całego świata, które prześcigały się w kolejnych artykułach na jego temat. Później Fati nie grał już tak regularnie, bo do zdrowia wrócili Luis Suarez i Leo Messi, ale i tak dostawał swoje szanse. Kilka tygodni temu zapewnił “Dumie Katalonii” zwycięstwo w wyjazdowym spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Interowi.
Przed Fatim jeszcze daleka droga. Wejście do wielkiej piłki zaliczył wręcz bajkowe, ale nie takie talenty już przepadały. Trzeba jednak przyznać, że piłkarz Barcelony na tym etapie zapowiada się niezwykle obiecująco.

Daniel James (Swansea / Manchester United)

Przed sezonem Manchester United ściągał do siebie za grube miliony Harry’ego Maguire’a i Aarona Wan-Bissakę, a po kilku miesiącach okazuje się, że największym wzmocnieniem jest sprowadzony za “grosze” Daniel James, w poprzednim sezonie grający jeszcze na zapleczu Premier League.
Wejście do “Czerwonych Diabłów” wówczas 21-letni Walijczyk miał doskonałe, bo już w oficjalnym debiucie wpisał się na listę strzelców w ligowym meczu z Chelsea, a w następnych pięciu spotkaniach strzelił kolejne trzy gole. Później jego licznik bramkowy się zaciął, ale James rozegrał jeszcze wiele niezłych spotkań, zapisując na swoim koncie m.in. sześć asyst.
Walijczyk może imponować zwłaszcza świetną techniką i znakomitym strzałem z dystansu. Większość zdobytych przez niego do tej pory bramek to prawdziwe ciasteczka. Potencjał jest naprawdę wielki. Pytanie czy James z niego skorzysta.

Federico Valverde (Real Madryt)

Urugwajczyk debiutował w Realu jeszcze w 2018 roku, ale to przez ostatnie miesiące stał się niezwykle ważnym elementem układanki Zinedine’a Zidane’a. Wskoczyć do pierwszej jedenastki klubu z Santiago Bernabeu, w dodatku na tak newralgiczną pozycję jak środek pomocy, to z pewnością niełatwa sztuka. Zwłaszcza, że grać mogą tam przecież Luka Modrić, Casemiro czy Toni Kroos. W ostatnim czasie Valverde pokazuje jednak tak wysoki poziom, że praktycznie nie wypada z pierwszego składu.
Jego dorobek z tego sezonu to dwa gole i dwie asysty, ale to nie zbieranie tego typu liczb należy do jego najważniejszych obowiązków. Mimo młodego wieku Urugwajczyk imponuje spokojem, przeglądem pola, dobrą techniką, przyspieszeniem gry. To jest zdecydowanie jego czas. Oby tylko go nie zmarnował.

Alphonso Davies (Bayern Monachium)

Davies miał 18 lat, gdy w styczniu mijającego roku wędrował z kanadyjskiego Vancouver Whitecaps do Bayernu Monachium. Przechodził jako… napastnik, ale prawdziwą furorę w Bawarii zaczął robić, gdy przesunięto go na pozycję bocznego obrońcy. Tam odnalazł się zaskakująco dobrze. Od kilkunastu meczów gra wszystko od deski do deski.
W bieżącej kampanii uzbierał jednego gola i trzy asysty, ale wydaje się, że liczby te będzie stopniowo zwiększał. Znakomicie odnajduje się bowiem w ofensywie, co dziwić nie może, skoro jeszcze do niedawna występował właśnie w tej sferze boiska. Można powiedzieć, że Davies zamienia się właśnie w Łukasza Piszczka, który w swojej karierzę przeszedł podobną przemianę. Polak przez lata zdążył ugruntować swoją pozycję. Davies jest dopiero na początku tej drogi, ale ma wszystko, by długo być na topie.

Fikayo Tomori (Chelsea FC)

Trudno chwalić w tym sezonie defensywę Chelsea, ale akurat Tomori rozgrywa naprawdę bardzo dobry sezon. W poprzedniej kampanii, urodzony w Kanadzie Anglik zbierał niezbędne szlify na zapleczu Premier League, będąc na wypożyczeniu w Derby County, gdzie prowadził go Frank Lampard. Latem “Lamps” przejął “The Blues”, zabierając młodego stopera ze sobą.
Co prawda Tomori nie rozpoczął sezonu w pierwszej jedenastce, tak jak wracający z wypożyczeń Mount i Abraham, ale dość szybko do podstawowego składu wskoczył. Od sierpnia rozegrał w barwach Chelsea już 19 spotkań, raz wpisując się na listę strzelców. Prezentował się na tyle dobrze, że zadebiutował nawet w angielskiej kadrze.

Sandro Tonali (Brescia)

Może nieco mniej popularne nazwisko, ale młodego Włocha z pewnością warto wyróżnić. Już w wieku 17 lat Tonali był podstawowym piłkarzem grającej w Serie B Brescii. Przez dwa sezony zbierał niezbędne szlify na zapleczu włoskiej elity, ale weryfikacja miała przyjść po awansie do Serie A. I faktycznie przyszła. Pozytywna. Mimo gry dla jednej ze słabszych drużyn, Tonali w zdecydowanej większości spotkań prezentuje się bardzo dobrze.
Nic dziwnego, że zaczęto nazywać go nawet nowym Pirlo, choć sam piłkarz przekonuje, że różni się nieco charakterystyką od byłego zawodnika Milanu czy Juventusu. Faktycznie, Tonali potrafi w imponujący sposób połączyć grę w destrukcji z piłką ofensywną. Imponuje techniką, strzałem z dystansu, ale umie też przerwać groźną akcję rywali. To może być przyszłość włoskiej piłki. Zapamiętajcie to nazwisko.

Przeczytaj również