Największe zmartwienie Nawałki. Z taką obroną jak w eliminacjach nie ma czego szukać na mundialu

Największe zmartwienie Nawałki. Z taką obroną jak w eliminacjach nie ma czego szukać na mundialu
MediaPictures.pl / shutterstock.com
Do rozpoczęcia mundialu zostały mniej niż trzy miesiące. Optymizm po zwycięskich eliminacjach i losowaniu fazy grupowej nieco przygasł, bo Adamowi Nawałce problemów nie ubywa. Największym jest stan defensywy.
Solidna gra w obronie była fundamentem dobrych wyników reprezentacji Polski na EURO 2016. W meczach grupowych biało-czerwoni nie stracili żadnego gola – stało się to dopiero w fazie pucharowej. Ani razu nie musieli jednak gonić wyniku, co stanowiło oczywistą wartość.
Dalsza część tekstu pod wideo
Później wszystko się rozsypało. To, co kiedyś było atutem, teraz jest największym zmartwieniem.

Brak stabilizacji

Źle było od samego początku walki o mundial. Już w pierwszym meczu dwa gole wbili nam Kazachowie, którzy w całych eliminacjach uciułali ledwie sześć trafień. Choć straty próbowano jeszcze bagatelizować, widziano w nich raczej zimny prysznic, niż powód do bicia na alarm, to kolejne miesiące pokazały, że problem istnieje. I, co gorsza, nie było widać, żeby Nawałka zbliżył się do jego rozwiązania.
Polacy zakończyli z czystym kontem tylko dwie z dziesięciu gier. Łącznie w eliminacjach stracili aż czternaście bramek: sześć z Danią, trzy z Czarnogórą, po dwa z Kazachstanem i Armenią oraz jednego z Rumunią. Wśród naszych rywali pod tym względem gorsi byli tylko outsiderzy, czyli Kazachstan i Armenia. Wśród europejskich finalistów – nikt. Dwie cyfry po stronie strat zapisali jeszcze tylko Serbowie. Ich licznik zatrzymał się na dziesięciu golach.
Jak wytłumaczyć załamanie gry obronnej Polaków? Nawałka na ostatniej prostej przed EURO 2016 i w jego trakcie szlifował grę w obronie w oparciu o żelazną czwórkę: Łukasza Piszczka, Kamila Glika, Michała Pazdana i Artura Jędrzejczyka. Dodatkowo o zabezpieczenie środka pola dbali będący wówczas w wysokiej formie Grzegorz Krychowiak i Krzysztof Mączyński.
Podczas eliminacji selekcjoner mógł tylko pomarzyć o takiej stabilizacji. Problemów było aż nadto: kontuzje i wahania formy, które dotknęły nawet Glika, turbulencje Krychowiaka, zmiany w składzie przy jednoczesnym braku czasu na treningi, pojawiające się zbyt często rozkojarzenie... W efekcie w dziesięciu eliminacyjnych meczach Nawałka – jeśli brać pod uwagę tylko wyjściowy skład – wystawił w obronie aż siedem różnych czwórek.
1. Kazachstan – Polska 2:2: Piszczek, Glik, Salamon, Rybus;

2. Polska – Dania 3:2: Piszczek, Glik, Cionek, Jędrzejczyk;

3. Polska – Armenia 2:1: Błaszczykowski, Glik, Cionek, Jędrzejczyk (Rybus);

4. Rumunia – Polska 0:3: Piszczek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk;

5. Czarnogóra – Polska 1:2: Piszczek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk;

6. Polska – Rumunia 3:1: Piszczek, Cionek, Pazdan, Jędrzejczyk;

7. Dania – Polska 4:0: Piszczek (Cionek), Glik, Pazdan, Jędrzejczyk;

8. Polska – Kazachstan 3:0: Piszczek, Glik, Pazdan, Rybus;

9. Armenia – Polska 1:6: Piszczek, Glik, Pazdan, Bereszyński;

10. Polska – Czarnogóra 4:2: Piszczek (Rybus), Glik, Pazdan, Bereszyński.
Konsekwencji na szczęście nie było. Co przeciekło w obronie, to z nawiązką naprawiał wyjątkowo płodny atak Polaków.

Pytań sporo, odpowiedzi niewiele

Najwięcej optymizmu przed mundialem daje nie forma reprezentacyjnych obrońców, lecz wspomnienia sprzed dwóch lat. Skoro wtedy Nawałce udało się zbudować szczelną defensywę, to jest nadzieja, że powiedzie mu się także teraz.
Wątpliwości są jednak spore. W całym bloku defensywnym zaufanie budzą trzy pozycje: bramkarza, czyli Wojciecha Szczęsnego albo Łukasza Fabiańskiego, oraz Piszczka i Glika. Jeśli żaden z liderów defensywy nie będzie musiał, to podczas mistrzostw nie będzie schodził z boiska. Poza nimi pytań nie brakuje: o personalia, o formę, o organizację. A przekonujących odpowiedzi na razie brakuje.
Teoretycznie duet stoperów powinien uzupełnić Pazdan, który zazwyczaj rozkwitał w reprezentacji, a na mistrzostwach Europy zaliczał prawdziwy recital. Piłkarz Legii od wielu tygodni gra jednak słabo. A istnieje niebezpieczeństwo, że wkrótce nie będzie grał wcale. Duże zagrożenie w klubie stanowią dla niego Mauricio i uniwersalny William Remy. Romeo Jozak nie po to sprowadził zimą szeroką grupę piłkarzy, by teraz sadzać ich tylko na ławce rezerwowych. Zwłaszcza w obliczu niezadowalających wyników i kiepskiej dyspozycji podstawowych dotąd zawodników.
Forma Pazdana musi niepokoić Nawałkę, bo realnym kandydatem do gry u boku Glika jest jeszcze tylko Thiago Cionek. Inni stoperzy, którzy znajdują się w kręgu zainteresowań selekcjonera, choćby niegrający ostatnio w klubie Marcin Kamiński, mogą stanowić najwyżej uzupełnienie szerokiej kadry.
W trudniejszej sytuacji od Pazdana jest Artur Jędrzejczyk, który już stracił miejsce w wyjściowym składzie Legii. Kolejne powołanie do kadry zawdzięcza jedynie zaufaniu selekcjonera. Gdyby decydowała forma, to w kadrze po prostu by go nie było, bo od wielu miesięcy znajduje się na równi pochyłej. Nawałka musi mieć więc inne warianty: Macieja Rybusa, który tak naprawdę nigdy w reprezentacji nie przekonał, nominalnego prawego obrońcę Bartosza Bereszyńskiego, może nawet niedoświadczonego Pawła Jaroszyńskiego. Obsada lewej obrony znów, tak jak przez wiele lat, jest problemem selekcjonera.

Trójka lepsza od czwórki?

Być może lekarstwem na problemy kadry będzie nowe ustawienie. Wariant z trzema środkowymi obrońcami, który Nawałka testował jesienią z Urugwajem i Meksykiem, wypadł dość obiecująco. Na razie selekcjoner, przynajmniej w oficjalnych wypowiedziach, traktuje go jednak tylko jako uzupełnienie podstawowego schematu gry.
Nie można jednak wykluczyć, że będzie musiał zmienić zdanie, a rola nowego ustawienia nie będzie się ograniczała tylko do fragmentów spotkań. Wariant z trójką stoperów pozwoliłby na lepsze zabezpieczenie własnej bramki. Nadałby też reprezentacji nowy rys. W standardowym ustawieniu Polacy stali się dość łatwi do rozpracowania dla rywali. Przy okazji obu meczów w eliminacjach mówił o tym trener reprezentacji Danii Age Hereide. Efekt był widoczny zwłaszcza w Kopenhadze – jego drużyna sprała biało-czerwonych aż 4:0.
Nawałka musi szukać nowych rozwiązać, bo na wielkich turniejach dobrze zorganizowana obrona jest kluczem do sukcesu. Jeśli Polacy będą bronić bramki tak nieskutecznie, jak w trakcie eliminacji, to z mistrzostwami pożegnamy się już po trzech meczach. Skoro Kazachstan i Armenia potrafiły nam wbić po dwa gole, strach pomyśleć, jak może skończyć się konfrontacja ze znacznie mocniejszymi Senegalem, Kolumbią i Japonią.
Bartosz Wlaźlak

Przeczytaj również