Nie tylko skuteczność Salaha. Liverpool może mieć w Lidze Mistrzów jeszcze większy atut

Nie tylko skuteczność Salaha. Liverpool może mieć w Lidze Mistrzów jeszcze większy atut
Han Yan/Pressfocus
Mecz z Interem, w który sporą rolę odegrali rezerwowi, pokazał, jak szerokim i mocnym składem dysponuje Juergen Klopp. Niemiec sam ostatnio przyznał, że to najsilniejsza kadra w czasach jego pracy w Liverpoolu.
Problemy z kontuzjami to coś, z czym Klopp musiał się w Liverpoolu zmagać bardzo często. Najtrudniejszy moment przyszedł oczywiście w poprzednim sezonie, gdy z gry na wiele miesięcy wypadł Virgil van Dijk, ale w ostatnich latach nie tylko absencja Holendra utrudniała życie niemieckiemu trenerowi. W tym momencie, gdy zajrzymy na stronę premierinjuries.com, gdzie podana jest liczba urazów w każdym zespole Premier League, przy Liverpoolu znajdziemy „1”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zawodnikiem, z którego Klopp nie może teraz skorzystać jest Diogo Jota. To pokłosie kontuzji, jakiej nabawił się w spotkaniu z Interem. To jednak prawdopodobnie nie potrwa długo, wszelkie medialnie doniesienia wskazują, że może być gotowy na finał Carabao Cup, który zostanie rozegrany 27 lutego.

Ofensywny kwintet

Nawet bez niego możliwości w ofensywie wyglądają imponująco. Oprócz Mohameda Salaha, Sadio Manę i Roberto Firmino do dyspozycji jest też Luis Diaz, którego w styczniu kupiono z FC Porto. Już po pierwszych meczach widać, że proces aklimatyzacji nie będzie długi, że to raczej zawodnik, który już teraz będzie realnym wzmocnieniem. W związku ze świetną formą Joty, a także transferem Diaza, zapewne coraz rzadziej będziemy oglądali tercet, do którego przez lata można było się przyzwyczaić.
W tym sezonie Salah, Mane i Firmino z 30 meczów w Premier League i Lidze Mistrzów wspólnie rozpoczęli od pierwszej minuty tylko pięć, czyli 16 proc. Dla porównania, w sezonie 2018/19 w Premier League takich spotkań było aż 79 proc. Firmino dobrze odnajduje się jednak w roli rezerwowego. Bramka na San Siro nie była przypadkiem. To był jedenasty gol, gdy wchodził na boisko w trakcie meczu. Żaden zawodnik za kadencji Kloppa nie ma ich więcej.
Gdy do zdrowia wróci Jota, to o trzy miejsca w ataku będą walczyć: Jota, Salah, Mane, Firmino i Diaz. Nie można też zapominać o Divocku Origim i Takumim Minamino. Szanse tej dwójki na grę są iluzoryczne, ale chyba w żadnym klubie na świecie rezerwowymi rezerwowych nie są zawodnicy o takich umiejętnościach i doświadczeniu.

Komfort nie tylko w ataku

Mnogość opcji nie ogranicza się tylko do ofensywy. Potężną rywalizacja, również o trzy miejsca, trwa w środkowej strefie. Coraz ważniejszą rolę odgrywa duet Fabinho - Thiago Alcantara, z nim w składzie Liverpool nie przegrywa i wygląda na to, że na tej dwójce Klopp będzie budował pomoc na najważniejsze spotkania. To pozostawia jedno wolne miejsca dla kogoś z bardzo długiej listy: Jordan Henderson, Naby Keita, Alex Oxlade-Chamberlein, Harvey Elliot, Curtis Jones, James Milner.
Podobnie jest też w obronie, gdzie oczywiście niepodważalna jest pozycja van Dijka, ale o miejsce u jego boku rywalizują: Ibrahima Konate, Joel Matip i Joe Gomez. Nawet na boku są nieźle zabezpieczeni, bo wreszcie poważnym rywalem dla Andy’ego Robertsona jest Kostas Tsimikas. Tak naprawdę jedyną pozycją, gdzie różnica między podstawowym zawodnikiem, a jego potencjalnym zastępca jest spora, to prawa obrona. W przypadku problemów Trenta Alexandra-Arnolda jego miejsce zająłby pewnie Milner, ale to już nie ta sama klasa i umiejętności.
W ostatnim meczu Premier League doszło do sytuacji, w której w 20- osobowym składzie meczowym nie zmieścili się: Gomez, Origi, Minamino i Jones. Jeśli nadal większość zawodników będzie zdrowa, to niemal przed każdym meczem ligowym Klopp poważnie będzie się musiał zastanawiać, kogo tym razem odrzucić.

Więcej zmian

Rozgrywkami, w których w pełni będzie mógł wykorzystać szerokość kadry jest Liga Mistrzów. Nie dość, że kadra meczowa jest szersza, można w niej zmieścić 23 piłkarzy, to do dyspozycji jest aż pięć zmian. W środę o sile ławki Liverpoolu przekonał się Inter. O zwycięstwie Liverpoolu przesądził nie tylko gol Firmino, który pojawił się od razu po przerwie, ale sporą rolę odegrali również inni rezerwowi. Hendersonowi, który wszedł w 59. minucie naliczono 40 podań, więcej niż miał jakikolwiek inny pomocnik grający od początku. Razem z nim pojawili się też Keita i Diaz.
Na sam koniec, by utrzymać wynik i dodać doświadczenia, niemiecki trener dał kilka minut pograć Milnerowi. Na ławce byli jeszcze: Gomez, Oxlade-Chamberlein, Matip, Minamino, Tsimikas i Origi. Robi wrażenie, prawda? Pięć zmian, których Klopp jest wielkim zwolennikiem, może być największym atutem Liverpoolu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. To komfort, którego nie ma zdecydowana większość klubów na tym etapie rozgrywek. Dopiero co na szerokość kadry narzekał Julian Nagelsmann, tak naprawdę z Liverpoolem może się równać jedynie PSG i Manchester City.
Żeby z tego korzystać warunek jest jeden: wszyscy muszą być zdrowi. Z tym bywało różnie, ale w tym sezonie Klopp, prawdopodobnie nauczony problemami z poprzednich sezonów, znacznie mądrzej dysponuje siłami zawodników. Nadal rywalizuje na czterech frontach, ale po raz pierwszy od dawna ma do tego ludzi.

Przeczytaj również