"Niech żyją irańskie kobiety". Gwiazda kadry wspiera walkę z reżimem. Władze grożą torturami

"Niech żyją irańskie kobiety". Gwiazda kadry wspiera walkę z reżimem. Władze grożą torturami
Fotoarena/SIPA USA/PressFocus
Niektórzy mówią, że sport nie powinien być wmieszany w politykę. Sardar Azmoun ma na ten temat inne zdanie. Irański napastnik zdecydował się wesprzeć tysiące protestujących w swoim kraju i choć mógł zapłacić za to miejscem w kadrze na mundial, dzisiaj walczy z nią o awans do 1/8 finału.
We wrześniu tego roku Masha Amini, 22-letnia Iranka, została aresztowana przez tamtejszą policję obyczajową za nieprzestrzeganie zasad ubioru. Zdaniem funkcjonariuszy, hidżab miał nie do końca zasłaniać jej ramiona. Amini zmarła w połowie miesiąca w szpitalu w niewyjaśnionych okolicznościach, a jej historia wywołała olbrzymie antyrządowe protesty. W wyniku działań irańskich służb tysiące protestujących zostało aresztowanych, a ponad 400 zabitych. Co zrozumiałe, prędzej czy później chaos panujący w kraju musiał odbić się na reprezentacji Iranu. Najmocniejsze stanowisko w tej sprawie postanowił zabrać Sardar Azmoun.
Dalsza część tekstu pod wideo
Napastnik Bayeru Leverkusen od niemal początku aktywnie wspierał protestujących. Na jego Instagramie pojawiło się kilka postów jawnie określających jego zdanie na temat zachowania rządu wobec tych, którzy wyszli na ulice irańskich miast. Choć z czysto sportowego punktu widzenia 28-latek wydawał się pewniakiem do gry na mistrzostwach światach w katarze, jego przyszłość w kadrze ważyła się do ostatnich chwil. Ostatecznie Azmoun pojechał do Kataru i we wtorkowy wieczór zawalczy w elektryzującym nie tylko ze względu na boiskowe wydarzenia spotkaniu z USA. Stawka sportowa - wyjście z grupy.

Nie bał się wyrzucenia

W 1979 roku Iran w wyniku rewolucji, na czele której stanął Ruhollah Chomejni, stał się republiką islamską, opartą na prawie szariatu, ściśle związanym z nauką Koranu. Wielu mieszkańców dość szybko zdało sobie jednak sprawę z tego, że nowy ustrój wcale nie poprawi ich sytuacji. Po ponad 40 latach mają oni dość kraju, w którym religia odgrywa kluczową rolę, kobiety nie mogą liczyć na pełną wolność, a także nie istnieje żadna forma wolności słowa czy demokracji.
Protesty zdarzały się już wcześniej w XXI wieku, ale te, które trwają obecnie w Iranie, są uważane za największe od czasów właśnie rewolucji islamskiej. Bezpośredni wpływ na ich nasiloną w ostatnim czasie falę miała śmierć wspomnianej już Mashy Amini. Nie tylko Irańczycy, lecz także światowa opinia publiczna była zszokowana tym, co przytrafiło się tej młodej kurdyjskiej dziewczynie. W dobie powszechnego dostępu do Internetu, działania protestacyjne mogły więc zostać podjęte nie tylko na irańskich ulicach, ale także na całym świecie w mediach społecznościowych.
To właśnie tutaj w grę najmocniej wszedł futbol. Azmoun już we wrześniu odmówił celebracji gola po trafieniu do bramki w spotkaniu z Senegalem (1:1). Później zmienił z kolei zdjęcie profilowe na Instagramie na czarne oraz zamieścił szereg postów wspierających tysiące protestujących. Gdy okazało się, że jego zachowanie może kosztować go miejsce w kadrze na mundial, bez wahania odparł, że się tego nie boi:
- Utrata miejsca w kadrze jest warta poświęcenia dla jednego włosa każdej mojej rodaczki. Wstydźcie się wszyscy ci, którzy zabijają ludzi z taką łatwością. Niech żyją irańskie kobiety.

“Stary Lis” i “Wielki Szatan”

Już od momentu samego losowania grup mundialu było pewne, że w przypadku grupy B rywalizacja będzie mieć miejsce nie tylko na boisku. Obok Iranu znaleźli się w niej przecież jego dwaj najwięksi rywale na arenie międzynarodowej - Anglia i Stany Zjednoczone, nazywani pogardliwie przez niektórych w dawnej Persji jako odpowiednio “Stary Lis” i “Wielki Szatan”. Jesienią na to wszystko nałożyły się jeszcze protesty związane z Amini. Wplątanie futbolu do tej niezwykle niebezpiecznej rozgrywki wydawało się jedynie kwestią czasu.
W październiku grupa znanych irańskich sportowców wraz ze wsparciem firmy prawniczej próbowała lobbować FIFA za tym, by zawiesiła irański związek piłkarski w strukturach i wykluczyła reprezentację z mundialu. Do akcji włączyła się organizacja “Open Stadiums” walcząca o to, by kobiety w Iranie mogły uczęszczać na stadiony piłkarskie. Za podobnymi działaniami opowiedziała się także ukraińska federacja, która w swoim oświadczeniu zauważyła, że Iran może być zaangażowany we wspieranie rosyjskiej armii w trwającej za naszą wschodnią granicą wojnie.
Choć wykluczenie Iranu z mundialu od początku wydawało się mało prawdopodobne, tamtejsze władze piłkarskie doskonale zdawały sobie sprawę z zagrożenia, które niesie za sobą udział ich reprezentacji na najbardziej medialnym turnieju sportowym na świecie. Na odpowiedź z ich strony nie trzeba było więc zbyt długo czekać. 7 listopada irańska federacja opublikowała komunikat, w którym ostrzegła swoich sportowców przed wszelkimi próbami protestu: “Osoby, który nie będą przestrzegać etyki profesjonalistów i sportowców (...) zostaną potraktowane zgodnie z zaleceniami”.

Wsparcie piłkarzy

Przez wiele lat irańscy kibice uważali reprezentację za bardziej ich niż reżimu. Doniesienia z tygodni poprzedzających mundial poddały jednak mocno w wątpliwość ich opinię na temat “Team Melli”. Zawodnicy po raz pierwszy ze sporą krytyką musieli zmierzyć się, gdy na oficjalnym profilu mistrzostw opublikowano ich pozowane zdjęcia w strojach meczowych, na których uśmiechają się, jakby kompletnie zapominając o bardzo napiętej sytuacji w kraju. Z kolei tuż przed wylotem do Doha reprezentacja spotkała się z prezydentem kraju, Ebrahimem Raisim. Jeden z piłkarzy miał się nawet pokłonić przywódcy Iranu, co spotkało się z ogromnym zawodem ze strony kibiców kadry.
Choć niewielu fanów reprezentacji spodziewało się jakiegokolwiek manifestu ze strony kadrowiczów przed pierwszym spotkaniem z Anglią, do takowego ostatecznie doszło. Przed pierwszym gwizdkiem spotkania z “Synami Albionu” podopieczni Carlosa Queiroza nie odśpiewali hymnu narodowego, który przez większość kibiców na stadionie został zresztą wybuczany. I mimo że przed meczem z Walią zawodnicy już drugi raz takiej akcji nie przeprowadzili (zdaniem mediów wskutek interwencji rządu), to gest ten został niezwykle ciepło doceniony przez protestujących rodaków. Szczególnie że tuż przed samym spotkaniem głos zabrał również inny piłkarz niż Azmoun, Ehsan Hajsafi z AEK Ateny.
- Protestujący powinni wiedzieć, że jesteśmy z nimi i wspieramy ich. Będziemy się z nimi solidaryzować bez względu na okoliczności. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że sytuacja, w której znaleźli się nasi rodacy, jest nie do zaakceptowania, a ludzie nie są szczęśliwi. Jesteśmy tutaj [w Katarze - przyp. red.], ale to nie znaczy, że nie możemy być ich głosem, ani że nie powinniśmy ich szanować - powiedział, cytowany przez “Reutersa”.

Napięta atmosfera

Atmosfera przed kończącym zmagania w grupie meczem ze Stanami Zjednoczonymi jest bardzo napięta. Konsekwencje nie omijają nawet… piłkarzy. W czwartek aresztowany został Vouria Ghafouri, 28-krotny reprezentant Iranu, dwukrotny uczestnik Pucharu Azji, aktualnie występujący w rodzimym klubie Foolad FC. 35-latek, który podobnie jak Amini pochodzi z zachodniej, kurdyjskiej części kraju, trafił za kratki za krytykę postawy rządu wobec protestujących. Jak donosi agencja “ILNA”, tego samego dnia prezes jego klubu Hamidreza Garshasbi zrezygnował ze stanowiska. Piłkarz został jednak wypuszczony z aresztu w niedzielę wraz z dysydentem irańskim Hosseinem Ronaghim po wpłaceniu kaucji.
Również US Soccer, czyli amerykański związek piłkarski, nie pozostał obojętny wobec trwającego w Iranie chaosu. Federacja Jankesów przed wtorkowym spotkaniem opublikowała w Internecie post, na którym przedstawiła flagę Iranu bez godła (stylizowanego napisu “Allah” oraz słów “Allahu Akbar” (“Bóg jest wielki”). W odpowiedzi przedstawiciele irańskich władz piłkarskich zaczęły domagać się wyrzucenia Stanów Zjednoczonych z całego turnieju.
W tym wszystkim na dalszy plan schodzi sama piłka nożna. Tymczasem nie można zapominać, że Iran stoi przed historyczną szansą na pierwszy w dziejach awans do fazy pucharowej mistrzostw świata. Cztery lata temu do wyjścia z grupy zabrakło zaledwie punktu. Tym razem podopieczni Queiroza mają wszystko we własnych nogach. Choć dla nich ten turniej to już teraz i tak coś więcej niż tylko zwykłe zawody sportowe.
***
Podczas pisania tego tekstu korzystałem z materiałów:

Przeczytaj również