Novikovas: Nie wierzyłem, że można uznać tak kuriozalną bramkę

Novikovas: Nie wierzyłem, że można uznać tak kuriozalną bramkę
asinfo
- Strzeliłem gola, ale to cały zespół na niego zapracował. Pomimo trafienia nie jestem zadowolony, bo powinniśmy wygrać - wyznał Arvydas Novikovas dla oficjalnej strony Jagiellonii Białystok.
Aktualni wicemistrzowie Polski po piątkowym remisie z Lechem Poznań 1:1 przesunęli się na trzecie miejsce w tabeli LOTTO Ekstraklasy.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Graliśmy lepiej, utrzymywaliśmy się przy piłce, dłużej ją rozgrywaliśmy. Po prostu zasłużyliśmy na zwycięstwo. Ja tylko zakończyłem akcję, którą wypracowała cała drużyna - podkreślił reprezentant Litwy, który efektownym uderzeniem z woleja uratował punkt podopiecznym Ireneusza Mamrota.
- Ustawiłem się w narożniku pola karnego, widząc, że Taras Romańczuk za chwilę wygra pojedynek główkowy. W tym samym czasie Karol Świderski ściągnął na siebie jednego z obrońców i otworzył mi przestrzeń. Zobaczyłem, że piłka spada w moim kierunku, zdecydowałem się zatem na uderzenie, a po chwili cieszyliśmy się z bramki - opisał kluczową sytuację z perspektywy boiska Novikovas, który odniósł się również do sytuacji z użyciem weryfikacji VAR, gdy minutę po jego bramce do siatki trafił także Maciej Gajos.
- Na początku nie wierzyłem, że można uznać tak kuriozalną bramkę. Przecież wszyscy widzieli tego spalonego. Na szczęście sędzia zmienił decyzję i ostatecznie nie przegraliśmy - podsumował Litwin.

Przeczytaj również