Niespodziewany obrót spraw w Łodzi. ŁKS chce zabrać Widzewowi trenera sprzed nosa

Niespodziewany obrót spraw w Łodzi. ŁKS chce zabrać Widzewowi trenera sprzed nosa
Adam Starszynski / PressFocus
Stanowisko trenera w Łodzi to dość popularna robota. Łącznie w ŁKS-ie i Widzewie można spodziewać się nawet 5 czy 6 szkoleniowców w sezonie. Teraz ci pierwsi są bliscy zatrudnienia trenera, który dopiero co miał być wyborem rywali.
Chodzi o Marka Gołębiewskiego, byłego trenera Skry Częstochowa. Dziś odbędzie on spotkanie z władzami Łódzkiego Klubu Sportowego i po rozmowie padnie decyzja o przyszłości drużyny. Kibice na forach klubowych mieli niezły przeciek, że ten trener jest w kręgu zainteresowań. Potwierdziliśmy w źródle bliskiemu klubowi, że dziś może zapaść konkretna decyzja. O tej informacji pisało też sport.pl.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jeśli trenera dla ŁKS-u wybierałby komputer, pewnie padłoby na kogoś z dwójki Wojciech Stawowy/Kazimierz Moskal. Jednak ten pierwszy został pożegnany z Łodzi w bieżącym sezonie, a ten drugi rozstał się w średnich relacjach z dyrektorem sportowym Krzysztofem Przytułą i nie idzie mu w Zagłębiu Sosnowiec.
To trener, który stylem gry i prowadzeniem zespołu ma idealnie wpisywać się w wizję ’’Rycerzy Wiosny”. Ma poukładać zespół, który ma duży potencjał ludzki, jak na pierwszą ligę wręcz bardzo duży. Jednak wiele tam szwankuje i problemów trochę naliczymy. Od dziur w obronie po nieskuteczne wykorzystywanie indywidualności z przodu.
Jakim jest szkoleniowcem? Zapatrzonym w FC Barcelonę z czasów Pepa Guardioli. Uwielbiającego szybki, ofensywny futbol, grę po ziemi, sprawną wymianę podań. Długo pracował w Escoli Varsovia, gdzie nie z kim innym jak z Wojciechem Stawowym nabierał nawyku działania według filozofii Barcelony.
Gołębiewski świetnie zaprezentował się w Skrze Częstochowa, gdzie był bardzo ceniony, ale… podziękowano mu po tym, jak zrobił wynik ponad stan. Miał utrzymać się w drugiej lidze, a gdy osiągnął ten cel na początku wiosny, zaczęto wymagać od niego awansu poprzez baraże. Znamy takie historie w polskiej piłce, oj znamy.
Marek Gołębiewski był łączony przez dziennikarzy z Widzewem Łódź. Informacje, że ten szkoleniowiec jest zdecydowanie bliżej rywali zza miedzi ŁKS-u podawał chociażby portal Weszło. Jednak w Widzewie co dzień, to nowy kandydat na trenera. A skoro tam brakuje zdecydowania i przede wszystkim jasnej przyszłości właścicielskiej, to ŁKS może zabrać im trenera sprzed nosa.
Czy w tym sezonie piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego faktycznie będą ’’Rycerzami Wiosny” i po trudnym sezonie awansują do Ekstraklasy poprzez baraże? To trudne zadanie, bo chętne są też takie zespoły jak GKS Tychy (lub Termalika, jeśli przegra w ostatniej kolejce ze Stomilem, a Tychy pokonają właśnie ŁKS), Arka Gdynia, Górnik Łęczna i Miedź Legnica.
I tu może być problem… ŁKS nie potrafi grać z mocnymi drużynami, mecze bezpośrednie można nazwać wręcz klęską. Z Tychami - porażka 0:3, z Arką - remis 0:0 i porażka 1:2, z Górnikiem Łęczna przegrana 0:2 i wygrana 3:1, z Miedzą - porażki 3:4 oraz 0:3. Skoro tak to wyglądało w sezonie regularnym i to pod batutą dwóch trenerów, to dlaczego miałoby się coś zmienić w barażach?
To naprawdę kiepski sezon klubu z Łodzi. 57 punktów w 33 meczach to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Zwłaszcza, że i gra pozostawiała sporo do życzenia. Praktycznie w każdym meczu kibice muszą się obawiać o to, czy znów nie zostaną popełnione indywidualne błędy w obronie.
Miało zmienić się zimą, dzięki ofensywie transferowej, miało pozmieniać się dzięki przyjściu Ireneusza Mamrota. Tymczasem zespół stale wyglądał miernie. Pojawiły się też głosy, że jednym z problemów są tarcia w szatni, ważnym momentem było też odstawienie od składu Arkadiusza Malarza.
Czy to właśnie Marek Gołębiewski odmieni ŁKS? Jeśli dzisiejsze rozmowy potoczą się pomyślnie, to właśnie on będzie nowym trenem tego legendarnego klubu.

Przeczytaj również