Od tej decyzji zależy przyszłość polskiej kadry. Gabriel Slonina ma wszystko, by stać się gwiazdą

Od tej decyzji zależy przyszłość polskiej kadry. Gabriel Slonina ma wszystko, by stać się gwiazdą
Łączy Nas Piłka
Ma dopiero 17 lat, ale już stanowi o sile swojej drużyny. Jest porównywany Manuela Neuera i Gianluigiego Buffona, wielkie kluby ustawiają się w kolejce po jego podpis, zabiegają o niego także dwie reprezentacje - Polska i Stany Zjednoczone. Gabriel Slonina ma wszystko, aby stać się gwiazdą światowego formatu.
- Ustaliliśmy, że Slonina przyjedzie na czerwcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Powołanie dostanie czterech bramkarzy plus piąty golkiper, czyli właśnie Gabryś. Żeby poznał atmosferę kadry, zobaczył, jak to wszystko funkcjonuje, poczuł atmosferę Stadionu Narodowego. Chcemy określić jego potencjał - przyznał ostatnio Czesław Michniewicz w programie “Moc Futbolu” na “Kanale Sportowym”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Selekcjoner niedawno osobiście wybrał się za ocean, aby odwiedzić golkipera, który niewykluczone, że w przyszłości będzie filarem naszej kadry. Polska szkoła bramkarzy od dawna ma się dobrze, jednak nigdy nie zdarzył się przypadek, gdy zaledwie 17-letni zawodnik wywołuje taką furorę. Slonina już jest jednym z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji w MLS i prawdopodobnie przyszłym bohaterem wielkiego transferu do Europy. Koszulka z numerem jeden podarowana przez Michniewicza mogła nie być tylko miłym prezentem, ale również zapowiedzią tego, kto za parę lat przejmie schedę po Wojciechu Szczęsnym między słupkami reprezentacji.

Amerykański sen

Skąd wzięło się całe zamieszanie związane ze Sloniną? Wszystko rozpoczęło się w Tarnowie, skąd jego rodzice wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Sam Gabriel, nazywany też przez rodziców “Gaga”, przyszedł na świat w Addison w stanie Illinois, gdzie już w wieku trzech lat większość jego myśli orbitowała wokół futbolówki. On po prostu urodził się, aby zostać golkiperem.
- Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy stanąłem na bramce, ale kojarzę, że kiedy graliśmy w dzieciństwie, to bramki były bardzo małe. Prawie całe je zasłaniałem, więc obrona strzałów przychodziła mi bardzo łatwo. Inne dzieciaki nie miały gdzie strzelać. Zakochałem się w bronieniu, tym, że inni gratulowali mi kolejnych udanych interwencji. To było coś, co chciałem robić na boisku - opowiedział Slonina w rozmowie z portalem “Goal.com”.
Smykałka do bronienia poszła w parze ze spektakularnymi warunkami fizycznymi. Już w wieku 14 lat mierzył on ponad 190 cm wzrostu. Wtedy to podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt z Chicago Fire. Tym samym stał się drugim najmłodszym piłkarzem, który związał się umową z klubem MLS. Wcześniej od niego dokonał tego jedynie Freddy Adu. Możemy być pewni, że Slonina nie skończy jak niedoszły następca Pele, który swego czasu przebywał na testach w Sandecji Nowy Sącz.

Król Chicago

Jeszcze przed oficjalnym debiutem Sloniny w amerykańskich mediach sporo mówiło się o tym, że Chicago Fire trafiło w dziesiątkę, oferując kontrakt tak młodemu bramkarzowi. Nastolatek czekał na swoją szansę, a ta nadarzyła się 5 sierpnia minionego roku. Wtedy wskoczył do składu w miejsce kontuzjowanego Bobby’ego Shuttlewortha. Stał się tym samym najmłodszym bramkarzem, który wystąpił w meczu MLS. Już w debiucie zawodnik z polsko-amerykańskimi korzeniami zachował czyste konto, pokazując pełnię swojego potencjału. Po kilku tygodniach Shuttleworth odszedł z klubu, a “Gaga” na dobre zadomowił się w pierwszym składzie Chicago Fire.
Slonina w dziewięciu pierwszych spotkaniach wyrównał liczbę czystych kont osiągniętą przez swojego poprzednika na przestrzeni 23 kolejek. Tuż przed startem tego sezonu 17-latek hucznie zapowiedział, że planuje pobić rekord MLS w liczbie meczów na zero z tyłu. Ktoś mógłby uznać, że dzieciak tylko się przechwala i brakuje mu pokory. On jednak po prostu trafnie potrafi ocenić własny potencjał. W pięciu z dziewięciu ostatnich spotkań Slonina nie puścił bramki. Jeśli utrzyma tą średnią, w cuglach zapisze się w historii amerykańskiej ligi.
- Kiedy gram z “Gagą”, czuję się, jakby za moimi plecami był 30-latek. Jest pewny siebie, głośno wydaje polecenia. W ogóle nie czuć, że ten facet ma 17 lat. Jego styl gwarantuje pewność siebie wszystkim defensorom - przyznał na łamach “Chicago Tribune” Mauricio Pineda, stoper Chicago Fire.
- Slonina był głodny gry, głodny sukcesu, nawet kiedy zajmował trzecie czy czwarte miejsce w kolejce do gry. Wyróżniał się na treningach, chciał wykonać jak najwięcej powtórzeń. W dodatku dysponuje cechami, których nie da się wyćwiczyć, jak np. umiejętność organizowania wszystkich obrońców. Zawsze powtarzam, że bramkarz albo to umie, albo tego nie umie. W dodatku jego etyka pracy sprawia, że sam staje się lepszym trenerem. On podnosi mój poziom, ale także poziom wszystkich kolegów wokół - chwalił Adin Brown, szkoleniowiec bramkarzy w klubie z Wietrznego Miasta.
- "Gaga" jest prawdopodobnie najlepiej przygotowanym mentalnie młodym piłkarzem, z jakim pracowałem. Już w takim wieku przykłada wagę do diety, medytacji, aspektów mentalnych, psychicznych. Każdy, kto go zna, powie, że jego przygotowanie mentalne jest absolutnie niezwykłe - dodał Mikey Varas, trener młodzieżowej kadry USA w rozmowie z Glennem Crooksem.

Starcie reprezentacji

Slonina miał już okazję zostać powołanym do seniorskiej reprezentacji “Jankesów”. Nie zaliczył jednak oficjalnego debiutu, więc nadal ma szansę na grę w naszej kadrze. Chociaż Amerykanie z pewnością chcieliby, aby nastolatek z Illinois zapomniał o tarnowskich korzeniach i wybrał ich drużynę narodową. W końcu miałby papiery, aby stać się najlepszym bramkarzem w dziejach USA.
- Gabriel bardzo przypomina mi młodego Gianluigiego Buffona. Patrzysz na jego warunki, na jego ruchy i widzisz to podobieństwo. Miałem okazję być w Parmie razem z Gigim, przez lata się z nim przyjaźniłem. Patrzę na Sloninę, słyszę, co mówi się o nim w Chicago i wiem, że może on przejść podobną drogę. W ciągu najbliższych dwóch lat na pewno trafi do Europy - stwierdził Tony Meola, legendarny amerykański bramkarz.
- Jestem porównywany do Buffona czy Manuela Neuera i używam tego jako motywacji. Dlaczego miałbym nie osiągnąć ich poziomu? Myślę jedynie nad tym, ile pracy muszę wykonać, aby to osiągnąć, co jeszcze mogę dodać do gry, aby zacząć grać tak, jak oni, aby być tam, gdzie są teraz - odpowiedział Slonina w rozmowie dla “Goal.com”.
17-latek czerpie pełnymi garściami z warsztatu bramkarskich legend, chociaż w innym wywiadzie przyznał także, że pod względem profesjonalizmu jego autorytetem jest Robert Lewandowski. Droga kapitana reprezentacji Polski, jego upór i determinacja stanowią wzór dla bramkarza, który pod żadnym pozorem nie odcina się od polskich korzeni. Wprost przeciwnie. W niedawnym wywiadzie na kanale “Łączy Nas Piłka” przyznał, że ćwiczy język polski, używa go w domu i zamierza w przyszłości nauczyć go swoje dzieci. Zresztą ostatnia kolejka ligi amerykańskiej pokazała lingwistyczne zdolności Sloniny. Kiedy Patryk Klimala strzelił mu dwa gole, po meczu usłyszał krótkie, acz treściwe: “W ch**a mnie zrobiłeś”.

Ewenement

Slonina ma 17 lat, jednak już jest o nim głośno w świecie piłki. Został on jedynym bramkarzem wyróżnionym w tegorocznym plebiscycie NXGN. Co roku dziennikarze wybierają 50 najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia, do których będzie należała przyszłość futbolu. Niedawno ogłoszono listę, na której znaleźli się młodzi, chociaż już znakomici Jude Bellingham, Florian Wirtz, Gavi czy właśnie golkiper Chicago Fire.
- Chcę każdego dnia stawać się coraz lepszy. Ludzie widzą produkt końcowy, czyli to, co robię na boisku. Ale ja przykładam uwagę do każdej małej czynności, aby ciągle się rozwijać. Największą motywacją są dla mnie rodzice. Kiedy tu przybyli, nie mieli niczego. Teraz widzę, jak daleko zaszli. Oni udowodnili mi, że wszystko jest możliwe - wyznał Slonina na łamach “socceramerica.com”.
Niewykluczone, że niedługo to Gabriel ruszy na podbój nieznanego mu dotychczas kontynentu. W mediach coraz głośniej mówi się o tym, że o nastolatka zabiegają czołowe europejskie drużyny. Przymierzano go już do takich ekip, jak Atletico Madryt, Juventus czy Chelsea. Według Fabrizio Romano “The Blues” byli nawet bardzo blisko zakontraktowania bramkarza i jedynie sankcje nałożone na klub Romana Abramowicza zahamowały całą procedurę. Ale wydaje się, że nastolatek i tak trafi do Anglii.
Chociaż z perspektywy polskiego kibica przede wszystkim warto czekać na decyzję Sloniny odnośnie reprezentacji, w której będzie występował. Czerwcowe powołanie przez Czesława Michniewicza jeszcze niestety nie przesądzi całej sprawy.
- To będzie bardzo trudna decyzja, bo wpłynie na moje następne kroki w karierze. Wiem, że ludzie będą patrzeć na to, co zrobię, jednym się moja decyzja spodoba, innym nie. To najtrudniejsza decyzja w mojej dotychczasowej karierze. Urodziłem się w Ameryce, ale jednym z moich marzeń byłaby gra z orzełkiem na koszulce - podkreślił bramkarz na kanale “Łączy Nas Piłka”.
Pozostaje nam jedynie trzymać kciuki, że tarnowskie korzenie przeważą nad amerykańskim przywiązaniem i gracz Chicago Fire faktycznie wybierze naszą kadrę. Nie mówimy bowiem o zawodniku, który może załapie się na parę zgrupowań, żeby porozgrzewać lepszych od siebie. 17-latek posiada talent predestynujący go do stania się murowaną “jedynką” w biało-czerwonych barwach. Z tej Sloniny będzie chleb i to najwyższej klasy.

Przeczytaj również