Odpalili go z Wisły, teraz wszedł do Ekstraklasy. Chichot losu. "Tam się sparzył, u nas rósł" [NASZ WYWIAD]

Odpalili go z Wisły, teraz wszedł do Ekstraklasy. Chichot losu. "Tam się sparzył, u nas rósł" [NASZ WYWIAD]
Marcin Bulanda PressFocus
Pierwsza liga jutro finiszuje z sezonem i to co wiemy na pewno, to fakt, że Miedź Legnica awansowała do Ekstraklasy. Porozmawialiśmy na ten temat z trenerem zespołu Wojciechem Łobodzińskim. Co było najważniejsze w drodze do wygrania ligi? Czy w Ekstraklasie da się pokazać to, co na jej zapleczu? Jak wyglądała feta dla trenera zespołu i jak widzi on swoją przyszłość?
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Jak patrzysz na to od wewnątrz, co wygrało wam ligę?
Dalsza część tekstu pod wideo
WOJCIECH ŁOBODZIŃSKI: Jakość piłkarska. Proces, który przeszliśmy podczas całego tego sezonu. Ale generalnie, jak mam wskazać jedną, konkretną rzecz, to po prostu jestem zadowolony z tego jaką prezentujemy jakość na boisku. To nas poprowadziło do awansu, ciągle dążyliśmy do lepszego grania w piłkę.
Punkt kulminacyjny tego sezonu?
Nie było go. Najważniejszym punktem było to, że obyło się bez zawahań. To było płynne dążenie do celu. Mental odmienił naszą drużynę. Mieliśmy fajnych piłkarzy ciągnących zespół: Nemanję Mijuskovicia, Marcina Garucha, Szymona Matuszka, Kamila Zapolnika. Przyszedł Max Dominguez, Carlos Martinez, Jon Aurtenetxe i tchnęli w ten zespół pozytywny, nonszalancki styl bycia.
Czym to się objawiało?
Głównie tym, że jak coś nie szło, to i tak był u nas wyczuwalny pozytyw. Przegrywamy, a wszyscy się rzucają do odrabiana. Ultraofensywne próby akcji. My jako sztab ich wręcz hamowaliśmy, a oni swoje, do przodu!
Kto jest Twoim odkryciem, pozytywnym zaskoczeniem w tym zespole?
Nasza ofensywa jest stabilna, Max Dominguez był naszym liderem przez cały sezon. Można wyróżniać każdego po kolei od Maxa przez Macieja Śliwę, każdy z nich dawał dużo, a moim niespodziewanym w drugiej rundzie odkryciem był Chuca. Odpalony z Wisły Kraków. A on z racji charakteru, bo to spokojny, cichy chłopak, sparzył się na Wiśle Krakow. U nas rósł z dnia na dzień. Pięć goli i cztery asysty - praktycznie cały jego dorobek został wypracowany w ważnych dla zespołu momentach.
A mentalnie zespół w ryzach trzymał Szymon Matuszek?
To jest bardzo ciekawy i specyficzny przypadek. Szymon jest bardzo inteligentny, ale i stonowany. Wydaje mi się, że nie ma pozaboiskowych cech przywódczych. A pokazuje je zespołowi na murawie.
Ale opaskę zakładał i w Miedzi i w Górniku Zabrze, wcześniej w Dolcanie Ząbki.
Tak, był kapitanem w kilku klubach. Charakter na boisku ma niesamowity. To pracuś, piłkarz, który trzyma wszystko w ryzach. To kapitan z racji swojego zaangażowania, intelektu i pracy dla drużyny. Ale nie jest wodzirejem.
Kto u Was nim jest?
Na pewno ja jestem nadpobudliwy, bardzo aktywny przy linii, na ławce. Ale w szatni mamy Nemanję, Carlosa, oni lubią poszaleć.
Jaki macie plan na Ekstraklasę?
Sam bym chciał to wiedzieć! Wszyscy pytają o Ekstraklasę, a my jeszcze pierwszej ligi nie skończyliśmy!
Ale sami jeszcze przed zakończeniem sezonu zorganizowaliście fetę. To jak tu nie mówić o Ekstraklasie?
No tak, chociaż ja mialem ciężko z zabawą. Awansowaliśmy oficjalnie, bawiliśmy się na fecie, a ja następnego dnia zdawałem egzamin na licencję trenerską UEFA Pro w Białej Podlaskiej. Czyli z Legnicy sześć godzin autem w jedną, egzamin i sześć godzin z powrotem. Ale chłopaki się pobawili, nie wiem jak mocno, ale co było na fecie, niech zostanie na fecie.
Masz obawy, że w pierwszej lidze podzielicie los Termaliki z tego sezonu?
To Ekstraklasa. Chciałbym zostawić ten nasz sznyt, optymizm boiskowy z pierwszej ligi, radochę z gry. Ale też wiem, że do końca nie będzie można tego zrobić. Więcej będzie pragmatyzmu niż dobrej zabawy, to jednak granie ligę wyżej. Z dużą pokorą przystąpimy do nowego sezonu, będziemy kopciuszkiem, jeśli chodzi o budżet. Wzmocnienia będą, ale nie takie jak tych czołowych klubów. Będziemy starać się, by zagościć w Ekstraklasie na dłużej.
Pierwszy poważny sezon w trenerce za Tobą. Widzisz się w tym na lata?
Powiem jedno wielkie: zobaczymy. Jako piłkarz musiałem tylko dbać o swoją formę. Tylko i aż tyle. Teraz jest zupełnie inaczej. Widzę po tym roku jaka to jest ciężka, wymagająca praca. Ale chcę się rozwijać i zobaczymy dokąd to mnie doprowadzi. Nie lubię jak się mnie ktoś porównuje do trenera Papszuna czy innych. Jestem młodym trenerem, a przyszłość może być różna. Najważniejsza przyszłość to ta najbliższa, z Miedzią Legnica w Ekstraklasie.

Przeczytaj również