Odrodzenie "nowego Zlatana". Wreszcie błyszczy w Serie A, zaraz może być bohaterem wielkiego transferu

Odrodzenie "nowego Zlatana". Wreszcie błyszczy w Serie A, zaraz może być bohaterem wielkiego transferu
Marco Iacobucci/IPA/SIPA/PressFocus
Jeszcze na początku sezonu wydawało się, że rozwój talentu Dusana Vlahovicia, nie bez przyczyny określanego “nowym Zlatanem”, znów został zahamowany. Ale teraz serbski napastnik po raz kolejny stał się jednym z najbardziej łakomych kąsków na transferowym rynku.
Kamil Glik z pewnością nie tak wyobrażał sobie 301. występ w najsilniejszych, europejskich ligach. W zeszły weekend Benevento - z reprezentantem Polski na środku obrony - uległo na własnym stadionie Fiorentinie aż 1:4, a nasz rodak dwukrotnie nie zdołał upilnować zdobywcy hat-tricka w zespole “Violi”. Jego autor, Dusan Vlahović, był tak bardzo nie do zatrzymania, że przy trzecim trafieniu asystował mu bramkarz gości, Bartłomiej Drągowski. Trafieniu, dodajmy, prawdziwie cudnej urody.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zasługa Prandellego

Od połowy grudnia najlepszym młodym napastnikiem na kontynencie - zaraz po Erlingu Haalandzie i Kylianie Mbappe - jest właśnie Dusan Vlahović. 21-letni Serb wpisał się w tym czasie na listę strzelców aż 11 razy. W Serie A więcej bramek zdobył od tamtej pory jedynie Cristiano Ronaldo (13). Wyczyn Vlahovicia jest tym większy, że w początkowej fazie trwającego sezonu lewonożny napastnik strzelił raptem dwa gole. Z czego jednego w koszulce narodowej reprezentacji. Skąd wzięła się zatem nagła eksplozja formy atakującego Fiorentiny?
- Mówiłem już wiele razy, że nie potrafię opisać słowami tego, co zawdzięczam Prandellemu - tłumaczył sam zainteresowany po wygranym kilka tygodni temu spotkaniu ze Spezią (3:0). - Przyszedł, kiedy znajdowałem się w słabej formie i dał mi pewność siebie. Muszę teraz odpłacić mu się za zaufanie.
Cesare Prandelli zastąpił na stanowisku trenera Fiorentiny Giuseppe Iachiniego na początku listopada ubiegłego roku. Były selekcjoner reprezentacji Włoch, z którą doszedł aż do finału Euro 2012, powrócił tym samym na Stadio Artemio Franchi po ponad 10 latach. To pod jego wodzą "Viola" święciła największe sukcesy w najnowszej historii klubu, dwa razy z rzędu awansując do rozgrywek Ligi Mistrzów. Dziś Fiorentina nadal zajmuje miejsce w dolnej połowie tabeli Serie A. To właśnie Prandelli ma jednak stać za "odrodzeniem" najlepszego strzelca drużyny.
Podczas wspomnianego meczu przeciwko Spezii zza linii bocznej boiska można było usłyszeć, jak włoski szkoleniowiec przypomina Vlahoviciowi, by ten nie spuszczał głowy po popełnionym błędzie. Efekt? Serb zakończył zawody z bramką i asystą.
- Kiedy masz kogoś, kto w ciebie wierzy, jest dużo łatwiej - dodawał wtedy napastnik. - Naprawdę nie potrafię opisać tego, co dla mnie zrobił.

Wczesny rozpęd

Dusan Vlahović trafił do Fiorentiny zaraz po osiągnięciu pełnoletności jako najmłodszy zarówno zawodnik, jak i strzelec w dziejach Partizana Belgrad. Ta kariera bardzo wcześnie nabrała wcześniej niesamowitego rozpędu. Urodzony w stolicy Serbii napastnik pojawił się w jednym z dwóch największych rodzimych klubów stosunkowo późno, bo w wieku 14 lat. Jako 15-latek związał się już z Partizanem zawodowym kontraktem. Po kolejnych kilku miesiącach został włączony do kadry pierwszego zespołu. Od razu otrzymał także koszulkę z numerem 9.
A to był dopiero początek. Kilka tygodni po 16. urodzinach Vlahović zadebiutował w seniorskim futbolu. Wkrótce zdobył w nim również pierwsze bramki: w lidze (jedną) i pucharze kraju (dwie). Na początku sezonu 2016/17 zagrał nawet w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Europy przeciwko Zagłębiu Lubin.
Nic dziwnego, że rosłym atakującym szybko zainteresowały się największe kluby w Europie - od Arsenalu i Manchesteru City, aż po Paris Saint-Germain czy Juventus. Początkowo Partizan odrzucał jednak wszystkie oferty.
Tak jak wcześnie rozpoczęła się potencjalnie wielka kariera najnowszego talentu rodem z Bałkanów, tak niemal równie szybko na jego drodze zaczęły pojawiać się prawdziwie wysokie schody. W rozgrywkach 2016/17 Vlahović zanotował już tylko dziewięć występów (dwa razy mniej niż sezon wcześniej) w dorosłym zespole Partizana, ani razu nie trafiając do siatki. W kolejnych w ogóle nie wyszedł na boisko, choć do połowy sezonu i przeprowadzki do Fiorentiny niezmiennie trenował z pierwszą drużyną. W tamtym czasie nie brakowało w jego ojczyźnie takich, którzy sceptycznie postrzegali poziom wyszkolenia technicznego napastnika. Niektórzy twierdzili wręcz, że przebił się on do seniorskiego futbolu wyłącznie za sprawą warunków fizycznych.

"Nowy Zlatan"

Również we Włoszech młodziutki Serb musiał cierpliwie poczekać na szansę. Ze względów administracyjnych w barwach Fiorentiny mógł zadebiutować dopiero kilka miesięcy po zmianie klubu. W pierwszym sezonie zdążył uzbierać 10 ligowych występów, ale tylko raz wybiegł w podstawowym składzie. Łącznie przełożyło się to na zaledwie 152 minuty gry.
Karta zaczęła się odwracać dopiero w ubiegłych rozgrywkach. Vlahović nadal częściej wchodził z ławki, niż grał od początku, ale w końcu - i to od razu sześciokrotnie - pokonał bramkarzy rywali. Głośno zrobiło się o nim pod koniec 2019 roku, kiedy po indywidualnej akcji w doliczonym czasie gry pozbawił fotela lidera tabeli Serie A Inter. Niewiele "gorszej" urody trafieniem popisał się miesiąc później przeciwko Napoli. Najlepszy występ zanotował zaś w wyjazdowym spotkaniu z Sampdorią. Na Stadio Luigi Ferraris strzelił dwa gole i dołożył asystę, wraz z Federico Chiesą demolując defensywę przeciwnika. Skończyło się okazałą wygraną aż 5:1.
Charakterystyczna, wyprostowana sylwetka, siła fizyczna, ciąg na bramkę, mocne uderzenie i wreszcie nienaganna technika - to tylko wybrane spośród najważniejszych atutów, jakie ciągle bardzo młody serbski napastnik zademonstrował w poprzednim sezonie.. Niedowiarkowie zostali uciszeni. Porównania nasunęły się same. Zlatan jest tylko jeden. Jeśli ktoś może przynajmniej momentami przypominać jednak rosłego Szweda, w sposobie poruszania się z piłką Vlahovicia można dostrzec pewne podobieństwa.
- Ibrahimović zawsze był moim idolem - wyznał napastnik Fiorentiny w rozmowie z portalem "TuttoMercatoWeb" niespełna rok temu. - Gra przeciwko niemu dostarczyła mi niezwykłych emocji.
Pytanie, jakie zadano utalentowanemu atakującemu, nie wzięło się znikąd. Już przed rokiem spekulowano, że to właśnie Vlahović może za jakiś czas zastąpić Zlatana w ataku Milanu. Sam zainteresowany tonował wtedy nastroje.
- Jestem związany z "Violą" i czuję się tutaj jak w domu - deklarował Serb.

Lis pola karnego

W tym sezonie, a na pewno w kończącym się kwartale, Dusan Vlahović powoli staje się gwiazdą i najbardziej obiecującym talentem biegającym po stadionach Serie A. Ciągle młody napastnik pokonał liczne przeciwności, potwierdzając wyjątkowy potencjał. W bieżących rozgrywkach to on jest już niekwestionowanym "numerem 9" Fiorentiny, który pod wodzą Cesare Prandellego - w odróżnieniu od poprzedniego sezonu - stał się specjalistą nie od pięknych, a właśnie "brzydkich" bramek. Z bliska, po dobitce czy z rzutu karnego. Niczym rasowy snajper.
Kompletując hat-tricka w ostatnim meczu przeciwko Benevento, Vlahović przypomniał jednak, że nadal drzemią w nim znacznie większe możliwości niż bycie tylko przysłowiowym lisem pola karnego. I to właśnie ta uniwersalność, przed dzisiejszym starciem Fiorentiny z Milanem, sprawia, że postępy Serba z coraz większą uwagą znowu obserwują największe kluby na całym kontynencie. Od Romy i wspomnianego Milanu, aż po Tottenham czy Borussię Dortmund.
Tego transferu nie zatrzyma chyba nawet Prandelli.

Przeczytaj również