Ogromne wyzwanie przed debiutantem. Michniewicz już raz mu zaufał

Ogromne wyzwanie przed debiutantem. Michniewicz już raz mu zaufał
Krzysztof Porebski / PressFocus
Wszystko wskazuje na to, że w meczu z Holandią na środku obrony w reprezentacji Polski zadebiutuje Jakub Kiwior. Piłkarz, który w klubie gra w pomocy, wygrał rywalizację z Marcinem Kamińskim i Mateuszem Wieteską, ale w sobotę czeka go bardzo trudne zadanie.
Czesław Michniewicz już kilka dni przed meczem z Holandią zapowiadał, że jednym z piłkarzy, którym da odpocząć będzie Kamil Glik. Wszystko po to, by nasz najbardziej doświadczony stoper zagrał we wtorek z Belgią - w meczu, w którym będziemy mieli większe szanse na punkty, bo zagramy na PGE Narodowym. Zresztą podobny manewr zastosowano w przypadku Roberta Lewandowskiego.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Kamil od meczu ze Szwecją przez ponad dwa miesiące nie grał meczów ligowych. Wskoczył na baraże, zagrał kilka meczów w krótkim odstępie czasu, potem przyjechał po krótkim urlopie do nas i też zagrał dwa mecze. A wiemy, że to jest starszy zawodnik i wolniej się regeneruje - tłumaczy selekcjoner.
Zapowiadał jednocześnie, że Glika zastąpi ktoś z trójki: Marcin Kamiński, Jakub Kiwior, Mateusz Wieteska. W głosowaniu na Twitterze internauci uznali, że wybór powinien paść na najbardziej doświadczonego Kamińskiego, ale według naszych informacji od pierwszych minut zagra najmłodszy Kiwior.
Dlaczego? Choćby właśnie dlatego, że jest najmłodszy i przyszłość należy do niego. 22-latek został "wypożyczony" do młodzieżowej reprezentacji Polski na wtorkowy mecz z Niemcami (1:2). Zagrał w nim 90 minut, a potem został wezwany z powrotem na zgrupowanie pierwszej kadry, w przeciwieństwie do Sebastiana Walukiewicza. Już wtedy można było się domyślać, że w takim razie w którymś z dwóch meczów dostanie swoją szansę.
I choć przy drugiej bramce Youssoufy Moukoko mógł szybciej doskoczyć do niemieckiego napastnika, to generalnie rozegrał solidne spotkanie. Inaczej niż w marcu, gdy w meczach z Izraelem (2:2) i Węgrami (1:1) popełniał bardzo dużo błędów. To te straty punktów przede wszystkim zadecydowały o tym, że kadra Macieja Stolarczyka nie pojedzie na mistrzostwa Europy.
Dla Kiwiora mecz z Niemcami był piętnastym i ostatnim w reprezentacji U21. Debiutował w niej we wrześniu 2020 roku, a więc u Czesława Michniewicza i do końca jego pracy z "młodzieżówką" tworzył etatowy duet stoperów z Kamilem Piątkowskim. Na tej pozycji grał też wtedy w słowackim MSK Żylina. Ale po transferze za ponad dwa miliony euro do włoskiej Spezii trener Thiago Motta dostrzegł w nim środkowego pomocnika.
Miniony sezon wychowanek GKS Tychy (gdzie z kolei grał na lewej obronie) skończył z dorobkiem 22 występów w Serie A, niemal wszystkich w drugiej linii. Teraz jednak zagra u boku cztery lata starszego Jana Bednarka (nigdy razem nie grali) jako jeden z dwóch stoperów w czwórce... albo jako "półlewy" środkowy obrońca jeśli będziemy bronić piątką. A to niewykluczone przeciw tak mocnemu rywalowi.
No właśnie, można wyobrazić sobie łatwiejszego przeciwnika na debiut niż mocarna Holandia. Steven Bergwijn i Memphis Depay, a więc dwaj holenderscy napastnicy - bardzo nieklasyczni, bo atakujący z głębi i z boku, dużo strzelający z dystansu - sprawili masę problemów doświadczonej obronie Belgii i przyczynili się do wygranej 4:1. Kiwiora czeka prawdziwy chrzest bojowy. Warto bacznie mu się przyglądać, bo to może być reprezentant na lata.
Więcej o jego włoskiej przygodzie i reprezentacyjnych nadziejach piłkarz Spezii opowiedział w poniższej rozmowie z Samuelem Szczygielskim.

Przeczytaj również