Oni mogą najwięcej zyskać na odejściu Paulo Sousy. Prezent dla sześciu piłkarzy

Oni mogą najwięcej zyskać na odejściu Paulo Sousy. Prezent dla sześciu piłkarzy
Rafal Rusek / PressFocus
Odejście Paulo Sousy z reprezentacji Polski to świetna wiadomość dla kilku piłkarzy, którzy u Portugalczyka pełnili marginalną lub zerową rolę. Kto może najwięcej zyskać na zmianie selekcjonera?
Wprawdzie odejście Portugalczyka nie zostało jeszcze formalnie ogłoszone, ale chyba nikt sobie nie wyobraża, że Paulo Sousa poprowadzi reprezentację Polski w marcowych barażach. Czekamy, w jaki sposób Cezary Kulesza “rozegra” rozstanie z selekcjonerem i kogo zatrudni w jego miejsce - więcej o potencjalnych kandydatach na następcę Sousy przeczytasz TUTAJ.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dezercja portugalskiego oszusta zaskoczyła wszystkich, także piłkarzy, ale wielu z nich zapewne odetchnęło z ulgą. Nowy selekcjoner to nowe rozdanie, czysta karta i szansa na odbudowę czy wzmocnienie własnej pozycji w kadrze. Zawodnicy pomijani lub marginalizowani przez Sousę mogą liczyć na przełom w reprezentacyjnej karierze. Oto gracze, którzy mają najwięcej do zyskania na zmianie selekcjonera. Niezależnie od tego, komu prezes Kulesza wręczy biało-czerwony ster.

Sebastian Szymański

Piłkarz Dynama Moskwa pokazał się u Sousy na pierwszym zgrupowaniu, źle wypadł w roli wahadłowego i został odsunięty na boczny tor. Jesienią wprawdzie Portugalczyk sobie o Szymańskim przypomniał, ale ten akurat doznał kontuzji i na zgrupowanie nie przyjechał. Szanse, że były zawodnik Legii znajdzie się w kadrze na baraże, były bliskie zeru. Ale właśnie znacząco wzrosły. 22-latek mógł nie pasować do koncepcji Sousy, ale nowy selekcjoner ma wręcz obowiązek sprawdzenia go w barwach narodowych. Na właściwej pozycji, czyli w środku pomocy, gdzie robi furorę w Rosji. Pięć goli, sześć asyst, harówka w drugiej linii, perspektywy na wielki transfer do ligi z europejskiej czołówki - to mówi samo za siebie. Więcej o sukcesach Szymańskiego w barwach Dynama przeczytasz TUTAJ.

Tomasz Kędziora

“Kendi” był ważnym żołnierzem Jerzego Brzęczka i z orzełkiem na piersi praktycznie nie zawodził. Bez fajerwerków, ale solidna firma. Sousa wolał jednak innych piłkarzy - najpierw Kędziory nie powołał, a następnie dawał mu szansę wyłącznie w mało istotnych w jego mniemaniu spotkaniach. Tymczasem nawet z Węgrami na Narodowym, mimo beznadziejnego występu całego zespołu i porażki, akurat do obrońcy Dynama Kijów trudno było mieć jakiekolwiek pretensje. Ucieczka Sousy to dla Kędziory szansa na ponowny awans w reprezentacyjnej hierarchii.

Bartłomiej Drągowski

Sousa postawił sprawę jasno: jedynką jest Wojciech Szczęsny i basta. Drągowski stanowił dla selekcjonera wybór numer cztery czy pięć - za Łukaszem Fabiańskim, za Łukaszem Skorupskim, ewentualnie na równi z Kamilem Grabarą. Golkiper Fiorentiny znał się z portugalskim trenerem jeszcze za czasów współpracy we Włoszech i to nie był jego atut. Na nic więcej niż rolę trzeciego bramkarza “Drążek” liczyć nie mógł. Tymczasem kto wie, czy u nowego szkoleniowca skutecznie nie podejmie rękawicy w rywalizacji ze Szczęsnym. Nie bez przyczyny zapracował we “Violi” na doniesienia medialne łączące go z przenosinami do Interu, czy nawet Barcelony. O ile tylko będzie zdrowy, o tyle może śmiało myśleć o wejściu między reprezentacyjne słupki na stałe.

Kamil Grosicki

“Grosik”, który złapał ostatnio znakomitą formę na boiskach Ekstraklasy, naprawdę może wrócić do reprezentacji Polski, szczególnie jeśli na czas baraży przejmie ją Adam Nawałka. U Sousy nie było na to żadnych szans, bo ani skrzydłowy Pogoni Szczecin nie ma predyspozycji do gry na wahadle, ani nie cieszył się zainteresowaniem selekcjonera odkąd został absurdalnie dopisany do “listy rezerwowej” na EURO 2020, która okazała się listą-widmo. Zakładając, że Grosicki utrzyma optymalną dyspozycję, a następca Sousy wróci do gry klasycznymi skrzydłami, weteran tej kadry może okazać się dużym wygranym całego zamieszania. Szczególnie, że na bokach pomocy wielkiego wyboru nie mamy.

Maciej Rybus

Wydawałoby się, że doświadczony Rybus powoli zmierza na drugą stronę reprezentacyjnej rzeki, ale jego siłę stanowi słabość konkurencji. Tymoteusz Puchacz nie zagrał w Unionie Berlin ani minuty w Bundeslidze, lecz Sousa i tak cenił go wyżej niż piłkarza Lokomotiwu, co do momentu meczu z Węgrami całkiem, całkiem się broniło. “Ryba” lepszy już raczej nie będzie, mimo tego może realnie myśleć o występie w podstawowym składzie w marcu na Łużnikach. A prędzej niż Puchacza powinien obawiać się regularnie grającego we Włoszech Arkadiusza Recy. Wydaje się jednak, że Rybus stoi w tym wyścigu na pole position. W końcu rosyjski futbol zna jak mało kto.

Jakub Kamiński

Czołowy piłkarz Ekstraklasy dostał szansę od Sousy przeciwko San Marino, ale chyba się “spalił”, bo zagrał naprawdę przeciętnie. Powinien być jednak ważnym ogniwem nowej, odświeżonej reprezentacji. Kamiński, podobnie jak Grosicki, zyskałby na odejściu od ustawienia bez skrzydłowych. Przed nim ważne miesiące. Plan idealny zakłada zdobycie tytułu mistrza Polski z Lechem Poznań i głośny transfer zagraniczny za duże pieniądze. Gdyby dołożyć do tego sukces w kadrze w postaci regularnych występów z orzełkiem na piersi, “Kamyk” mógłby mówić o realizacji zadań z nawiązką.
***
O tym, kto może dołączyć do powyższej szóstki lub z niej wypaść, będzie oczywiście łatwiej mówić już po wyborze następcy Sousy. Gdyby kadrę na przykład objął Czesław Michniewicz, pewnie z miejsca dopisalibyśmy do tej listy Mateusza Wieteskę, Mateusza Bogusza czy (zdrowego) Bartosza Kapustkę. Dlatego pewnie równie mocno co kibice i media, na decyzję Kuleszy czekają sami obecni i przyszli reprezentanci kraju.

Przeczytaj również